Kwiecień to naprawdę fatalny miesiąc... Bret Michaels, wokalista Poison, miał wylew krwi do mózgu. Wg. różnych doniesień, podaje się, że stan muzyka jest stabilny, niestety pojawiają się również informacje dość dramatyczne - o stanie krytycznym...
?ródło: http://muzyka.interia.pl/rock/news/pois ... 1469678,46
Oby wszystko faktycznie wyglądało lepiej i skończyło się bez kolejnego dramatu.
Ostatnio zmieniony 26 kwietnia 2010, o 11:05 przez sobol_77, łącznie zmieniany 1 raz.
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
studentmibm pisze:o uwaga uwaga test na twardosc naszych penisow
Widzę, że zabolał tekst
Podejrzewam, że dla większości obecnych tutaj 'fanów' rocka, Poison to taki kawałek w wykonaniu Alice'a Coopera. Wszyscy tutaj bardziej podniecają się zdjęciami wypoczywającego Jona niż bardziej wymagającymi muzycznymi tematami. Sami piszecie, że więcej by się działo w temacie o chorobie/smierci Kupichy... takich tutaj mamy 'fanów' rocka. Patrząc na temat smierci Steela, podejrzewam, że nikt tutaj nawet nie pofatyguje się sprawdzić kim był Bret Michaels.
Jeśli się mylę to jestem gotów wziąć udział w trójkąciku z udziałem Bercika i jego żony.
Troche dziwne info. Z jednej strony piszą ,że lewa część ciała jest sparaliżowana a z drugiej ,że normalnie spaceruje. Nie mówiąc o tym ,że przechodząc w krótkim czasie wylew i udar to aż dziw ,że jeszcze funkcjonuje. No ale niech sie trzyma chłop.
tragiczne te ostatnie wieści są... aż się nie chce czytać wiadomości co się jeszcze może stać. Takie wielkie charaktery, osobistości. Jednak jest nadzieja co do Michaelsa, mimo że już prawdopodobnie nie będzie śpiewał..