Czy "nowe" Bon Jovi naprawdę jest tak straszne?

Ogólne tematy.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

sebcio14
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 868
Rejestracja: 6 lutego 2010, o 11:35
Lokalizacja: Włodawa

Post autor: sebcio14 »

sobol_77 pisze:Jak zwykle nikt nie przeczytał mojego posta...
I tu muszę Cię chyba pozytywnie zaskoczyć, przeczytałem tamtą Twoją wypowiedź. ;) Jednak uznałem, że moja wypowiedź w tym temacie i tak będzie bezsensowna...
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Scrooge pisze:
Sam Bora pisze: Prawda jest taka , że BJ piszą o rzeczach o których niewiele mogą czy potrafią powiedzieć.
Na podstawie Twojego przedostatniego postu wnioskuję, że nie wiesz o czym piszą i będę się tego trzymał dopóki mi nie wytłumaczysz na jakiej podstawie twierdzisz, że ich głównym targetem są nastolatki... bo sorry, ale wszelkie fakty, włącznie z ich publicznością temu przeczą.

Druga sprawa, dajmy na to, że zapoznałeś się z ich tekstami... na jakiej podstawie twierdzisz, że nie wiedzą o czym piszą? Akurat Jon jest dość dobrze zorientowany w kwestiach socjalnych społeczeństwa amerykańskiego, a wokół tej tematyki krąży ostatnia płyta (tak!, wcale nie wokół problemów dojrzewających nastolatek). Pomińmy w tym momencie prawdziwe powody społecznej i filantropijnej działalności Jona bo tylko on je zna (może robi to z potrzeby serca, może dla rozgłosu), ale faktem jest, że jego fundacja wybudowała dziesiątki domów, on sam prowadzi również inne działania charytatywne, nie bez powodu został też doradcą Obamy ds. socjalnych - także chcąc nie chcą chyba jednak wie o czym śpiewa ;]

Sam Bora pisze: Zachwycasz się muzycznym trupem, zespołem dziś tak beznadziejnie przewidywalnym, że prędzej w środku lipca pospadają wszystkie liście z drzew niż BJ wyda cokolwiek co miało by w sobie właśnie owe "cokolwiek". Tak naprawde w kółko wałkujemy/cie to samo. Śmieszne
Ja się zachwycam?! Jestem od tego daleki, po prostu nie popadam w skrajności tak jak to robisz Ty. Nie podoba Ci się? Wszyscy o tym wiemy, śmieszne jest to, że z uporem maniaka wałkujesz ciągle to samo. Już Ci to kiedyś napisałem, nie lepiej iść na forum AiC i porozmawiać z ludźmi, którzy podzielają Twoje upodobania? Obecna muzyka BJ może Ci się nie podobać, mi też nie do końca pasuje, ale to, że coś nie jest w Twoim guście nie czyni tego automatycznie gównem, a to nam tu próbujesz wcisnąć.

Na koniec jeszcze jedno, jeżeli już kreujesz tu jakieś tezy to staraj się je popierać jakimiś konkretnymi argumentami, bo wybacz, ale te teksty o muzyce dla nastolatków oraz o tym, że nie wiedzą o czym śpiewają za BEZZASADNE i wyssane z palca. Bo jeżeli np. Whole jest m.in. o śmierci ojca Sambory, to cieżko, żeby nie wiedział o czym śpiewa ;]
Sorry , że dopiero teraz odpisuję ale są też inne zajęcia niż przesiadywanie na forum Bon Jovi. Wyluzuj nieco chłopie bo za bardzo się podniecasz. Aż pewnie zrobiłeś się czerwony z zacietrzewienia. I jak tutaj nie porównywać tego do polityki? Ubzdurałeś sobie jakobym był gościem od Alice In Chains. Wiesz, lubię Alicję, fakt. Fajna muzyka, dobra, mocna, melodyjna. Muzyka. Rozumiesz? Wykreowałeś sobie jakieś mylne pojęcie mojej osoby. Jeśli chodzi o sprawy Bon Jovi to jestem na bieżąco zatem nie musisz się silić czy też wysilać by pisać coś o czym wiem.W przeciwieństwie do Ciebie zespół postrzegam jednak wyłącznie przez pryzmat muzyki, a nie tego czy Jon złamał palec, został najsexowniejszym dziadkiem wśród muzyków(choć do dziadka mu jeszcze parę lat zostało) i czy płyta się sprzedała w takim czy takim nakładzie. Gdybym był gimnazjalistą/ką pewnie by mnie to interesowało. . Jon to, Jon tamto, a Richie to Bóg wiosła...
Co do argumentacji - Bon Jovi nigdy nie kojarzyli się z muzyką ambitną czy wybitną. Dojrzałość rozumieją raczej przez patetyczne ballady i robienie min. Nie piszę tego bynajmniej w celach prowokacyjnych. Tak po prostu wygląda rzeczywistość. Każdy ma swoje prawdy...
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

No fajnie, tylko szkoda, że nie na temat ;] Co do tej rzeczywistości to zauważ, że tylko Ty ją tak widzisz więc coś tu jest chyba nie tak, bo jeszcze nie widziałem, żeby ktoś tu poparł Twoje wypociny...

Co do wizji Twojej osoby to naprawdę ciężko mieć Cię za kogoś innego niż frustrata..., ale w ramach wyrozumiałości poświęcę się jutro, zarejestruję na forum jakiegoś zespołu którego nie lubię, zacznę tam wylewać swoje żale przez kilka dni, może wtedy poczuję się jak Ty i Cię zrozumiem :D Bo dla mnie to co tu odstawiasz przestało być już nawet śmieszne, masz ewidentny problem ze sobą, a raczej z BJ - jechanie po nich daje Ci jakąś satysfakcję? Czujesz się przez to lepszy? Naprawdę tego nie rozumiem... tak samo jak nie rozumiem tego po co jesteś (rzekomo) na bieżąco z wiadomościami na temat zespołu, którym gardzisz - obsesja? ;]

A co do AiC to piszę to dla kontrastu bo najzwyczajniej w świecie śmiesznie brzmią zarzuty wobec BJ w ustach kogoś komu podoba się taki chłam jaki serwuje obecne AiC..., ale ta aluzja jak widzę również Cię przerosła.

Najgorsze w Tobie jest jednak to, że najzwyczajniej zmyślasz i żyjesz w swoim świecie... tematu "nastolatków" już nie będę męczył bo i tak to przemilczysz, za to powiedz mi kolego, gdzie napisałem, że "Jon złamał palec, został najsexowniejszym dziadkiem wśród muzyków(choć do dziadka mu jeszcze parę lat zostało) i czy płyta się sprzedała w takim czy takim nakładzie. Gdybym był gimnazjalistą/ką pewnie by mnie to interesowało. . Jon to, Jon tamto, a Richie to Bóg wiosła..." jeżeli mi tego nie udowodnisz to uznam Cię za zwykłego kłamcę i manipulatora bez krzty honoru, bo po raz kolejny dziś walisz jakieś wyssane z palca teorie ;] Nawet nie musi to być dokładny cytat, znajdź mi jakąkolwiek moją wypowiedź gdzie oceniam BJ przez pryzmat inny niż muzyka...
Awatar użytkownika
imp
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1900
Rejestracja: 7 stycznia 2011, o 13:50
Lokalizacja: Poznań
Kontakt:

Post autor: imp »

Jak zwykle nikt nie przeczytał mojego posta...
czytany, czytany
sobol_77 pisze:powrót Bon Jovi z nowymi numerami - oby naprawdę magicznymi na miarę tych z These Days, naprawdę rockowymi na miarę tych z KTH, naprawdę szalonymi i energetycznymi na miarę tych z NJ czy SWW...
Amen.
I wish.

Nie zgadzam się co do koncertów. Moim zdaniem to wciąż jest show wysokiej klasy. Jon irytuje powtarzając ciągle te swoje teksty w stylu "jesteście ze mną?" Pewnie tak... ale ile jest gadania a ile piosenek? ?e chciałoby się więcej urozmaicenia w setlistach? Oczywiście, ale też żaden ze standardowych kawałków nie został wygwizdany. Potrafią grać co kilka dni, jeśli nie częściej i wciąż robią to świetnie! Z energią, z zaangażowaniem.
Jeśli nie, jeśli są to wyłącznie wyrachowane przedstawienia obliczone tylko i pod publikę - to niech Jon wali do Hollywoodu, bo za aktorstwo zasługuje na Oscara.

Czy BJ jest teraz takie "straszne"? Nie. Inne niż kiedyś? Oczywiście! Ale nie uważam, że to źle.
TheRock
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 735
Rejestracja: 21 września 2006, o 14:59
Lokalizacja: Belfast

:)

Post autor: TheRock »

Fajny temat - niejako podsumowanie wywodów z ostatnich miesięcy. Tyle, że podsumowaniem raczej nie jest, bo znowu dyskusja zamienia się w osobiste psioczenie. Choć w większości zgadzam się ze Scroodżem. Przejawiasz takie zdrowe i dosyć obiektywne podejście do Bon Jovi, podobnie jak Agata.

Sobol, ja zawsze czytam Twoje wypowiedzi, bo są bardzo dojrzałe. Jednak chciałem Ci polecić przesłuchanie w całości Lost Highway czy kilkakrotne The Circle. Piszę to dlatego, że np. jeśli o mnie chodzi LH jest generalnie nie w moim guście, ale słucham go, gdyż uważam, że w swoim gatunku jest to niezła płyta, a kawałki Goin On Any Other day, mnie osobiście powalają - są rewelacyjne. Co to The Circle sugeruję Ci powtórne przetrawienie, bo ja przy pierwszych przesłuchaniach np. kompletnie nie zwróciłem uwagi na Promiseland czy Superman, a teraz uważam, że bez nich ta płyta byłaby dużo uboższa. W moim przekonaniu to jest właśnie siła Bon Jovi - często ich płyty okazują się tym czym są, - po czasie. W ten sposób można rozpatrywać ich twórczość globalnie. Podejrzewam, że prawdziwą wartość ich "nowych" albumów poznamy za 10 lat tak jak to jest w przypadku New Jersey, KTF, These Days. Bez tamtych albumów Bon Jovi nie istnieje tak samo nie będzie istnieć bez kilku z nowej epoki. Dlatego zgadzam się z większością z Was, że bez Fahrenheit (uwielbiam tę płytę), SWW, NJ, KTF czy TD Bon Jovi nie byłoby tym kim są. Bez Bon Jovi w ogóle by nie istnieli, i rozumiem, że uważacie tamte płyty za najlepsze, ale nie zgadzam się z opinią, że nowe płyty są kiepskie, bo to bzdura.

Mam 31 lat i może zryty gust muzyczny - dla niektórych, skoro podobają mi się kawałki typu - It's My Life, Next 100 Years, Two Story Town, Undivided, Hook Me Up, Right Side Of Wrong, Bounce, I Wanna Be Loved, Welcome To Wherever You Are, Last Man Standing, I Am, Complicated, Dirty Little Secret, Make To Memory, We Got It Going On, Any Other Day, Everybody's Broken, Work For The Working Man, Superman Tonight, Bullet, Thorn In My Side, Happy Now, Brokenpromiseland, No Apologies, This Is Love This Is Life, ale jeżeli je lubię to do cholery nie mogę napisać, że Bon Jovi po TD to shit, co nie można powiedzieć o niektórych osobach. Zrozumiałe jest, że komuś może bardziej odpowiadać twórczość chłopaków w latach 80 i 90, ale przekonywanie ludzi, że im słoń nadepnął na uszy, bo podoba im się Bon Jovi po 2000r. jest po prostu chamskie i raczej nie do przyjęcia w gronie osób, których łączy tak wiele. Bo wielkie jest Bon Jovi.
Jeżeli ktoś wyżej wymienione kawałki uważa za beznadzieję z bezwartościowymi tekstami słabym wokalem Jona miernymi gitarami Ryśka bębnami pełnymi wody Tica, topornym basem Hugh-a czy tepymi klawiszami Bryan-a to powinien się zastanowić nad przesiadywaniem tutaj.

Dla mnie Bon Jovi to coś więcej niż muzyka. Crossroad kojarzy mi się z początkiem liceum, TD to piękne czasy w tejże szkole, Crush studia, Bounce fantastyczne wakacje we Włoszech, HAND czasy pobytu w Walii, The Circle Irlandia i obecne życie na łonie własnej małej rodziny. Jeżeli Bon Jovi by się skończyło jak będę wspominał moje życie w przyszłości. Dlatego chcę, żeby chłopaki grali jak najdłużej.

Co do koncertów jeżeli oni teraz są słabym zespołem koncertowym to znaczy, że 3/4 naszej małej społeczności to ludzie chorzy umysłowo. No bo kto wydaje każdego razu koło 500 zł. na tandetę i się z tego jeszcze cieszy. Jeżeli tak, to obrażają swoje rodziny i bliskich względnie są niepoczytalni a to ich tłumaczy. Planuję pierwszy mój koncert Bon Jovi i to akurat w czasie kiedy mam żonę i dziecko, i te 100 funtów mógłbym wydać na rodzinę, a nie jakiś boysband z gitarami. Ale moja żona wie, że to jest realizacja moich marzeń (jeszcze zobaczymy jak będzie) i cieszy się razem ze mną. Ja natomiast jadę, bo uważam Bon Jovi za najlepszy rockowy zespół na świecie w przeciwnym razie pojechałbym np.na Aerosmith czy Alice Coopera.

[ Dodano: 2011-02-02, 03:45 ]
Dodając:
sobol_77 pisze:powrót Bon Jovi z nowymi numerami - oby naprawdę magicznymi na miarę tych z These Days, naprawdę rockowymi na miarę tych z KTH, naprawdę szalonymi i energetycznymi na miarę tych z NJ czy SWW...
Nic ująć, ale dodałbym - jeżeli nie może być jak wyżej to chociaż stylowo podobne do Undivided czy Hook Me up i nawet jeśli nie to, to stawne byłoby coś jak Happy Now Promiseland czy Bullet, ale z gitarami Ryśka z Dry County czy 100 Years.
...and just only rock...
Awatar użytkownika
sobol_77
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1988
Rejestracja: 17 września 2005, o 10:45
Ulubiona płyta: New Jersey +TD +SWW
Lokalizacja: Michałowice / Wa-wa, od lat już Głogów

Re: :)

Post autor: sobol_77 »

TheRock pisze: Jednak chciałem Ci polecić przesłuchanie w całości Lost Highway czy kilkakrotne The Circle.
Do cyrkla nie wrócę póki co, ale do LH być może, kilka dni temu oglądałem teledyski do singli z tej płyty i nawet przyjemnie się tego słuchało, być może dlatego, że z obrazem :).

Z 7800F zaskoczyłeś mnie, ta płyta nie należy do specjalnie lubianej przez fanów, tak samo jaki i przez zespół, ale ja też bardzo chętnie ją w domu załączam i słucham na maksa.
It's a bitch, but life's a roller coaster ride,
The ups and downs will make you scream sometimes...
kejt93bub
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 678
Rejestracja: 12 sierpnia 2010, o 14:11
Lokalizacja: Wwa

Post autor: kejt93bub »

TheRock pisze:It's My Life, Next 100 Years, Two Story Town, Undivided, Hook Me Up, Right Side Of Wrong, Bounce, I Wanna Be Loved, Welcome To Wherever You Are, Last Man Standing, I Am, Complicated, Dirty Little Secret, Make To Memory, We Got It Going On, Any Other Day, Everybody's Broken, Work For The Working Man, Superman Tonight, Bullet, Thorn In My Side, Happy Now, Brokenpromiseland
To w takim razie też mam 'zryty' gust, bo uważam co najmniej 8 z tych kawałków za rewelacyjne (szczególnie byłam zaskoczona, gdy pierwszy raz usłyszałam brokenpromiseland -czaaaad) ;)
Awatar użytkownika
ROCKSTAR
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 998
Rejestracja: 10 kwietnia 2005, o 14:19
Ulubiona płyta: NJ KTF TD
Lokalizacja: Wałbrzych / Kair
Kontakt:

Post autor: ROCKSTAR »

Cos musze po prostu napisac- chociaz Sobol dobrze to wszystko ujal...

Chodzi o EMOCJE... Dla mnie nowe Bon Jovi jest pozbawione EMOCJI... Te, ktore slychac, sa jakos tak sztucznie napompowane.... Wszystko jest oczywiscie sprawa dyskusyjna, opierajaca sie na subiektywnych odczuciach, ale dla mnie NOWE Bon Jovi, to nie rzecz straszna, lecz smutna ( z pozycji fana rzecz jasna, wychowanego na "New Jersey"). Bo skoro potrafili nagrac w XXI wieku, takie perelki jak "These Open Arms" czy "Dirty Little Secret", to znaczy ,ze ten potencjal gdzies tam krazy, niczym zagubiony elektron...

Z drugiej strony- machina dziala sprawnie, skoro nowe pokolenie fanow uwielbia nowe kawalki, siegajac przy okazji po stare, wybitne, wydawnictwa...

Wiec moze to wszystko, jest tylko narzekaniem starego pierdziela, ktory za tydzien konczy 35 lat i mentalnie utknal w przeszlosci? :P :)
TheRock
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 735
Rejestracja: 21 września 2006, o 14:59
Lokalizacja: Belfast

:)

Post autor: TheRock »

Sobol napiszę Ci tak:

Fahrenheit'a słucham wtedy kiedy mi się już Bon Jovi znudzi...

Ta płyta brzmieniowo jest bardzo podobna do reszty ich albumów z lat 80, ale kompletnie inna.

Generalnie powyższe wywody mogą wydać się bezsensowne, zaprzeczające samym sobie.
Jednak większość fanów a w szczególności Ty myślę, że rozumie o czym piszę...

Czasem mi się zdarza wałkować Fahrenheit'a przez cały tydzień, a nie rzadko utwory Hardest Part, Only Lonly, Silent Night stawiam wyżej niż takie Livin, You Give czy I'll be there for You - wszystko zależy od nastroju i poziomu znudzenia się stale puszczanymi kawałkami.

...i to właśnie jest całe Bon Jovi... znudzi Ci się jedno puszczasz inną płytę a tu inny styl... niby tak samo - melodyjnie, to samo pianie Jona, a jadnak inny klimat.

wydaje mi się, że fan Bon Jovi musi być elastyczny - tak samo jak elastyczny jest zespół - to chłopaki za każdym razem powtarzają w wywiadach. Oni mają taką naturę, takie charaktery... Nic się nie zrobi, że są podatni na otoczenie, środowisko, czas w którym żyją. Taki sam często jestem... Czasami to jest nie dobrze, bo gubi się gdzieś swoje zdanie i jest się zależnym od innych, niestety często to życiu przeszkadza...czasem pomaga...
...and just only rock...
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

TheRock pisze:Fajny temat - niejako podsumowanie wywodów z ostatnich miesięcy. Tyle, że podsumowaniem raczej nie jest, bo znowu dyskusja zamienia się w osobiste psioczenie. Choć w większości zgadzam się ze Scroodżem. Przejawiasz takie zdrowe i )dosyć obiektywne podejście do Bon Jovi, podobnie jak Agata.

Sobol, ja zawsze czytam Twoje wypowiedzi, bo są bardzo dojrzałe. Jednak chciałem Ci polecić przesłuchanie w całości Lost Highway czy kilkakrotne The Circle. Piszę to dlatego, że np. jeśli o mnie chodzi LH jest generalnie nie w moim guście, ale słucham go, gdyż uważam, że w swoim gatunku jest to niezła płyta, a kawałki Goin On Any Other day, mnie osobiście powalają - są rewelacyjne. Co to The Circle sugeruję Ci powtórne przetrawienie, bo ja przy pierwszych przesłuchaniach np. kompletnie nie zwróciłem uwagi na Promiseland czy Superman, a teraz uważam, że bez nich ta płyta byłaby dużo uboższa. W moim przekonaniu to jest właśnie siła Bon Jovi - często ich płyty okazują się tym czym są, - po czasie. W ten sposób można rozpatrywać ich twórczość globalnie. Podejrzewam, że prawdziwą wartość ich "nowych" albumów poznamy za 10 lat tak jak to jest w przypadku New Jersey, KTF, These Days. Bez tamtych albumów Bon Jovi nie istnieje tak samo nie będzie istnieć bez kilku z nowej epoki. Dlatego zgadzam się z większością z Was, że bez Fahrenheit (uwielbiam tę płytę), SWW, NJ, KTF czy TD Bon Jovi nie byłoby tym kim są. Bez Bon Jovi w ogóle by nie istnieli, i rozumiem, że uważacie tamte płyty za najlepsze, ale nie zgadzam się z opinią, że nowe płyty są kiepskie, bo to bzdura.

Mam 31 lat i może zryty gust muzyczny - dla niektórych, skoro podobają mi się kawałki typu - It's My Life, Next 100 Years, Two Story Town, Undivided, Hook Me Up, Right Side Of Wrong, Bounce, I Wanna Be Loved, Welcome To Wherever You Are, Last Man Standing, I Am, Complicated, Dirty Little Secret, Make To Memory, We Got It Going On, Any Other Day, Everybody's Broken, Work For The Working Man, Superman Tonight, Bullet, Thorn In My Side, Happy Now, Brokenpromiseland, No Apologies, This Is Love This Is Life, ale jeżeli je lubię to do cholery nie mogę napisać, że Bon Jovi po TD to shit, co nie można powiedzieć o niektórych osobach. Zrozumiałe jest, że komuś może bardziej odpowiadać twórczość chłopaków w latach 80 i 90, ale przekonywanie ludzi, że im słoń nadepnął na uszy, bo podoba im się Bon Jovi po 2000r. jest po prostu chamskie i raczej nie do przyjęcia w gronie osób, których łączy tak wiele. Bo wielkie jest Bon Jovi.
Jeżeli ktoś wyżej wymienione kawałki uważa za beznadzieję z bezwartościowymi tekstami słabym wokalem Jona miernymi gitarami Ryśka bębnami pełnymi wody Tica, topornym basem Hugh-a czy tepymi klawiszami Bryan-a to powinien się zastanowić nad przesiadywaniem tutaj.

Dla mnie Bon Jovi to coś więcej niż muzyka. Crossroad kojarzy mi się z początkiem liceum, TD to piękne czasy w tejże szkole, Crush studia, Bounce fantastyczne wakacje we Włoszech, HAND czasy pobytu w Walii, The Circle Irlandia i obecne życie na łonie własnej małej rodziny. Jeżeli Bon Jovi by się skończyło jak będę wspominał moje życie w przyszłości. Dlatego chcę, żeby chłopaki grali jak najdłużej.

Co do koncertów jeżeli oni teraz są słabym zespołem koncertowym to znaczy, że 3/4 naszej małej społeczności to ludzie chorzy umysłowo. No bo kto wydaje każdego razu koło 500 zł. na tandetę i się z tego jeszcze cieszy. Jeżeli tak, to obrażają swoje rodziny i bliskich względnie są niepoczytalni a to ich tłumaczy. Planuję pierwszy mój koncert Bon Jovi i to akurat w czasie kiedy mam żonę i dziecko, i te 100 funtów mógłbym wydać na rodzinę, a nie jakiś boysband z gitarami. Ale moja żona wie, że to jest realizacja moich marzeń (jeszcze zobaczymy jak będzie) i cieszy się razem ze mną. Ja natomiast jadę, bo uważam Bon Jovi za najlepszy rockowy zespół na świecie w przeciwnym razie pojechałbym np.na Aerosmith czy Alice Coopera.

[ Dodano: 2011-02-02, 03:45 ]
Dodając:
sobol_77 pisze:powrót Bon Jovi z nowymi numerami - oby naprawdę magicznymi na miarę tych z These Days, naprawdę rockowymi na miarę tych z KTH, naprawdę szalonymi i energetycznymi na miarę tych z NJ czy SWW...
Nic ująć, ale dodałbym - jeżeli nie może być jak wyżej to chociaż stylowo podobne do Undivided czy Hook Me up i nawet jeśli nie to, to stawne byłoby coś jak Happy Now Promiseland czy Bullet, ale z gitarami Ryśka z Dry County czy 100 Years.
W twojej wypowiedzi jakoś dużo bezgranicznego oddania. Mimo to jestem pełen podziwu dla kogoś komu podoba się każdy album BJ.
Moja przygoda z Bon Jovi zaczęła się już w I poł. lat 90. Mogę dodać , że w Polsce na cholernym topie był wtedy zespół Roberta Gawlińskiego (który w żadnym momencie- ani wtedy ani dziś nie brzmiał jak BJ). Zespół poznałem dzięki kuzynom słuchającym w tamtym czasie takich grup jak Metallica, Nirvana, Iron Maiden, Human, Pearl Jam, Queen czy bożyszcze tamtego okresu Guns N'Roses(były nawet zapalniczki w kioskach :)). To była muzyka!Ech...Gdzieś tam pośród tego wszystkiego znaleźć można było niejakie Bon Jovi... Myślę, że każdy kto choć przez chwilę otarł się o twórczość grupy kojarzy ich sztandarowe numery w tamtym okresie(Bądźmy szczerzy i ...zgodni - od tamtego czasu przybyły tylko dwa nowe standardy ). Zespół przewijał się jeszcze parokrotnie w moim życiu choćby za sprawą Always. Potem moje drogi z BJ się rozeszły na kilka lat.
Pewnego popołudnia słuchałem radia i spiker rzucił coś o nowym singlu BJ. Pomyślałem: To oni jeszcze żyją? Piosenka jednak na tyle (nie tylko mi zresztą) mi się spodobała, że bardzo szybko sięgnąłem po więcej. Mowa o Crushu. W dobie przesteru i pseudometalu spod znaku Linkin Park czy hip hopu takie Bon Jovi było jak rarytas. Stare, rasowe, melodyjne, z pazurem. Słuchałem tego dzień w dzień po kilka godzin na przemian z moim ulubionym Cross Road. Chyba nie było w 2000 roku na świecie osoby która nie na hasło Bon Jovi oczy zrobiłaby oczy wielkości wieżowca. Nie wiem ile jest tutaj dzieci zjawiska pod nazwą It's My Life. Wnioskuję ,że sporo.

Napisałeś "Dla mnie Bon Jovi to coś więcej niż muzyka. Crossroad kojarzy mi się z początkiem liceum, TD to piękne czasy w tejże szkole, Crush studia, Bounce fantastyczne wakacje we Włoszech, HAND czasy pobytu w Walii, The Circle Irlandia i obecne życie na łonie własnej małej rodziny. Jeżeli Bon Jovi by się skończyło jak będę wspominał moje życie w przyszłości. Dlatego chcę, żeby chłopaki grali jak najdłużej." Hm, ja raczej bym tak nie napisał. Fakt faktem, kiedyś byli dla mnie herosami. Plus taki , że w dużej mierze dzięki ich muzyce sięgnąłem po gitarę , bas, zacząłem grać w zespole. Ktoś przy okazji premiery cyrkla napisał w recenzji, że BJ nie zaskakuje ale też nie zawodzi. Może tak, jednak mi słuchanie tego "nowego" Bon Jovi przychodzi jakoś trudniej. Może to już nie jest zespół dla mnie...
POZDRAWIAM
Awatar użytkownika
Agata BJ
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4227
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Lublin / Edynburg
Kontakt:

Post autor: Agata BJ »

Sam Bora pisze:Nie wiem ile jest tutaj dzieci zjawiska pod nazwą It's My Life. Wnioskuję ,że sporo.
Dzień dobry, ja jestem jednym z tych "dzieci" i wyobraź sobie, że te "dzieci" to w większości są już również dorośli ludzie.
Przed IML nie było wiele szans by poznać BJ, więc nie wiem co złego w tym, że osoby urodzone pod koniec lat 80, poznały ich muzykę dopiero przy płycie Crush.
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa

Kontakt: agata@bonjovi.pl
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Agata BJ pisze:
Sam Bora pisze:Nie wiem ile jest tutaj dzieci zjawiska pod nazwą It's My Life. Wnioskuję ,że sporo.
Dzień dobry, ja jestem jednym z tych "dzieci" i wyobraź sobie, że te "dzieci" to w większości są już również dorośli ludzie.
Przed IML nie było wiele szans by poznać BJ, więc nie wiem co złego w tym, że osoby urodzone pod koniec lat 80, poznały ich muzykę dopiero przy płycie Crush.
Wiesz, nie uważam za gorsze te osoby, które poznały Bon Jovi za srawą IML. Zaprzeczyłbym fenomenowi tego zjawiska. Tyle, że za sprawą Say it isn't so by ich nie poznały. Rozumiesz? Zabawne jest czytać, że ktoś słucha Bon Jovi od 2000 roku na bank za sprawą IML ale nie lubi ani jej ani Crusha, natomiast kocha TD(to tylko przykład, nie bierz tego zbyt do siebie). Ja tam IML lubię. Dobrze mi się kojarzy. Wielki kambek i zarazem maksimum możliwości tego bandu. Zresztą piosenka obrosła już historią i co by nie mówić jest drugim co do wielkości utworem BJ. Pozwól że przetłumaczę Ci to z polskiego na nasze."Zjawisko" miało oznaczać coś pozytywnego i nieprzewidywalnego, coś co się mogło zdarzyć tylko raz. Musisz chyba bardziej się skupiać na tym co czytasz koleżanko
Scrooge
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 1019
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 07:23
Lokalizacja: inąd

Post autor: Scrooge »

Sam Bora pisze:Rozumiesz? Zabawne jest czytać, że ktoś słucha Bon Jovi od 2000 roku na bank za sprawą IML ale nie lubi ani jej ani Crusha, natomiast kocha TD(to tylko przykład, nie bierz tego zbyt do siebie).
Zabawne to jest Twoje ograniczenie umysłowe i brak logiki... to, że komuś podobało się coś, gdy miał lat 16 nie oznacza, że musi mu się podobać, gdy ma lat 26... z pewnych rzeczy się wyrasta, a do pewnych trzeba dojrzeć... logiczne, że TD to raczej trudniejsza płyta w odbiorze niż Crush z IML na czele... Obrazek
Awatar użytkownika
Agata BJ
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 4227
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:51
Ulubiona płyta: These Days
Lokalizacja: Lublin / Edynburg
Kontakt:

Post autor: Agata BJ »

Sam Bora pisze: Pozwól że przetłumaczę Ci to z polskiego na nasze."Zjawisko" miało oznaczać coś pozytywnego i nieprzewidywalnego, coś co się mogło zdarzyć tylko raz. Musisz chyba bardziej się skupiać na tym co czytasz koleżanko
Po pierwsze - nie przeszliśmy na status koleżeński, więc daruj sobie nazywanie mnie swoją koleżanką.
Po drugie - z moim skupieniem jest wszystko w porządku, a Twoje rady i uwagi na jego temat jak najbardziej zbędne.
Radzę nauczyć się pisać bez uszczypliwości bo Twoje zachowanie wcale nie działa na plus dla Ciebie. Umiejętność wyrażania własnej opinii w sposób, który nikogo nie dotyka to sztuka. Ale nawet Ty możesz ją opanować.

A żeby było na temat - jeśli chodzi o mnie to lubię płytę Crush, ponieważ mam do niej sentyment. Od niej wszystko się zaczęło. Natomiast These Days kocham najbardziej ze wszystkich krążków BJ. Bo do tej płyty potrzeba czasu, cierpliwości i zrozumienia. Dopiero po latach dostrzega się jej prawdziwą wartość.
19.06.2013 - Gdańsk
12.07.2019 - Warszawa

Kontakt: agata@bonjovi.pl
EVENo

Post autor: EVENo »

Agata BJ pisze:Po pierwsze - nie przeszliśmy na status koleżeński, więc daruj sobie nazywanie mnie swoją koleżanką.
Ja Cię kręce, co się dzieje! :P
Scrooge pisze:Obrazek
Obawiam się, że ta ikonka będzie coraz częściej w użyciu na tym forum.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja ogólna”