TheRock pisze:ja mam pytanie... jak to się robi, że się nie lubi HAND'a

Moze po tym, jak zajebista kapela zostaje genialna, trudno pojac. ze nagle za konsoleta staje jakis pajac (czyt. Shanks), ktory sprawia, ze zamiast dobrych rockerow powstaja pseudobuntownicze piosenki w stylu Avril Lavigne, ktore (po raz pierwszy, ale bynajmniej nie ostatni) mieszaja sie w jedna, trudna do zroznicowania, bezksztaltna papke... Chyba tak to sie robi. A potem zzyna sie teledysk z prowadzacego singla od dobrze znanego (natenczas) klipu The Black Eyed Peas 'Where Is The Love', ktora to zzyna i tak ma sie nijak do teledysku z biedym psem w 'Who Says You Can't Go Home'.. Nie wiem, jak to sie robi, ze nagle z rocka robi sie plastik, ale wiem dobrze, jak mozna nie lubic pseudorockowego, mlodziezowego rocka, po tym, jak pokazalo sie cos ambitnego,.
I nie mowie, ze 'nie lubie' HAND'a, ale jest to pierwszy album ze spieprzona produkcja. Nawet, jesli kawalki nie sa najwyzszych lotow, to produkcja im nie pomaga. Ale nie powiem, kilka numerow broni sie mimo to. Jon krzyczacy jak 16-sto latek, zeby zainteresowac mloda publike to jedno, a to, ze i tak POMIMO to jest - momentami - chwytliwie, to drugie.
Nie jestem wrogiem tego albumu, ale zdecydowanie wiem, jak mozna go nie lubic. Dla mnie to pierwszy, w ktorym nie da sie rozroznic partii poszczegolnych instrumentow, i w ktorym wystepuje zjawisko niezidentyfikowanego halasu zlewajacych sie instrumentow i efektow - sciany dzwieku... Pierwszy raz jest zle z produkcyjnego punktu widzenia. Zaczyna sie niepokojaca pogon za nastoletnimi fanami. Od tego sie zaczyna. Tak to sie robi, ze sie nie lubi HAND. A ja i tak w miare lubie. Ale nie dziwi mnie, ze ktos nie lubi / pomimo checi nie toleruje. DLa mnie absolutna granica tolerancji zostala przekroczona na 'What About Now'. Dla kogos moze wczesniej..