Z deka tak..tym bardziej że można przeczytać w temacie o tym kiedy zaczęła się nasza historia z BJ i tam widocznie widać że jest bardzo dużo ludzi którzy pokochali BJ przy płycie Crush ale są też osoby które zacznie dłużej słuchają naszych chłopakówsebcio14 pisze:Bo 90% to była chyba lekka przesada.
"Crush" debiutanckim albumem...
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
- DiamentowaDusza
- It's My Life
- Posty: 183
- Rejestracja: 2 stycznia 2010, o 17:07
- Lokalizacja: Szczecin
DiamentowaDusza pisze:Z deka tak..tym bardziej że można przeczytać w temacie o tym kiedy zaczęła się nasza historia z BJ i tam widocznie widać że jest bardzo dużo ludzi którzy pokochali BJ przy płycie Crush ale są też osoby które zacznie dłużej słuchają naszych chłopaków
O i teraz to się z tym mogę zgodzić:D.Więc to co mówiłem ,że na pewno nie jest to 90% użytkowników jest prawdą i są na to dowody
Ja np jak wielkim hitem było it's my life, nienawidziłem tej piosenki i nie cierpiałem tworu jakim było to bon jovi, dookoła którego wszyscy wtedy skakali, zacząłem lubić ten zespół dopiero gdy usłyszałem Always i mina mi zrzedła jak się dowiedziałem, że to też Bon Jovi, w życiu bym nie pomyślał; faktem jest, że większość osób urodzonych po powiedzmy hmm 1986 ( ?) może traktować Crush jako debiutancki album i to żadna zbrodnia. Zespół od 95 do 2000 nie nagrał żadnej płyty, a poszczególne działania członków zespołu dla laików muzycznych oglądających wtedy raczkujące co by nie było programy muzyczne w Polsce, były niezauważalne, a w związku z tym niespełna 10cio, ewentualnie paronasto letnie wtedy osoby naprawdę mogły nie znać zespołu bo po 1sze- nie interesowały się na tyle muzyką, po 2gie- jeżeli usłyszeli w radio jakąś piosenkę BJ myślę, że i tak nie wiedzieli kto to wykonuje. It's my life jak na 2000 rok i wcześniejszy dorobek Bon Jovi, było naprawdę nowoczesnym utworem, nijako odcinającym się od wcześniejszych dokonań. Fakt faktem, że było to jednak Livin on a prayer 2, tylko zrobionym na miarę nowych czasów ( co powiedział sam Jon w jednym z wywiadów, cytując przyjaciela, który namawiał go, żeby zrobili nowe Livin.) Gdyby cała płyta Crush była taka jak otwierające ją It's my life, można by ją było nazwać debiutem, który jednak miał miejsce, ale tylko po It's my life, gdyż otworzył BJ na nową generację młodych odbiorców, którzy może potem, po It's my life i Crushu zapragnęli sięgnąć w głąb przeszłości i zapoznać się z dawną twórczością grupy.
-
- Have A Nice Day
- Posty: 582
- Rejestracja: 14 maja 2006, o 16:38
- Lokalizacja: Bytom
Ja dokladnie pamietam kiedy pierwszy raz swiadomie posluchalem BJ --> rok 1999, niedlugo przed wydanie Crusha. Bylo to Crossroad, ktore kumpel mi na sile wcisnal gdy bylem u niego pozyczyc plyty z muzyka. Poczatkowo nie chcialem, bo jedyne skojarzenie jakie mialem zwiazane bylo z czyms 'kowbojskim':D ( nie mam pojecia skad mi sie to wtedy wzielo, bo ani Blaze of glory, ani Wanted nie znalem) oraz tym, ze byl to ulubiony zespol mojego kuzyna. Nic poza tym. I w sumie duzo by nie braklo zebym wogole nie wlozyl plyty do odtwarzacza. Cos mnie jednak tknelo i dopiero w ostatni dzien przed oddaniem plyt wlaczylem ją. Pamietam, ze mocno sie zdziwililem slyszac Always i Bed of Roses
Niedlugo potem podczas maniakalnego wrecz sluchania Crossroad uslyszalem w teleexpressie fragment ich nowej piosenki - IML
Pamietam to jak dzis. Kobieta prowadzaca program powiedziala wtedy, ze w muzyce BJ pierwszy raz pojawila sie elektronika czy cos na ten ksztalt. W kazdym razie po posluchaniu stwierdzilem " to jest to czego szukalem"..... i zachorowalem na chorobe zwana BJ
Ogolnie, osobyosob, ktore jakos specjalnie nie interesowaly sie wczesniej muzyka, lub takie, ktore byly zbyt mlode aby moc cos wiecej uslyszec, moga traktowac Crusha jako ich debiut.
Napewno nie mozna powiedziec, aby BJ, nagrywajac Crusha odcieli sie stylistycznie od tego co bylo wczesniej. Wg mnie Crush to nadal stare, dobrze brzmiace BJ, gdzie gitara jest gitara, perkusja perkusja..., a IML byl tylko takim jednym wyjatkiem, ktory potwierdza regule.
Dla mnie nowe popowe, wygladzone, wybotoxowane BJ zaczelo sie od Bounca, ale nie o tym tutaj...
Ogolnie, osobyosob, ktore jakos specjalnie nie interesowaly sie wczesniej muzyka, lub takie, ktore byly zbyt mlode aby moc cos wiecej uslyszec, moga traktowac Crusha jako ich debiut.
Napewno nie mozna powiedziec, aby BJ, nagrywajac Crusha odcieli sie stylistycznie od tego co bylo wczesniej. Wg mnie Crush to nadal stare, dobrze brzmiace BJ, gdzie gitara jest gitara, perkusja perkusja..., a IML byl tylko takim jednym wyjatkiem, ktory potwierdza regule.
Dla mnie nowe popowe, wygladzone, wybotoxowane BJ zaczelo sie od Bounca, ale nie o tym tutaj...
Kod: Zaznacz cały
...którzy może potem, po It's my life i Crushu zapragnęli sięgnąć w głąb przeszłości
- DiamentowaDusza
- It's My Life
- Posty: 183
- Rejestracja: 2 stycznia 2010, o 17:07
- Lokalizacja: Szczecin
- DiamentowaDusza
- It's My Life
- Posty: 183
- Rejestracja: 2 stycznia 2010, o 17:07
- Lokalizacja: Szczecin
-
- Have A Nice Day
- Posty: 582
- Rejestracja: 14 maja 2006, o 16:38
- Lokalizacja: Bytom
O This ain't a love song mozna powiedziec, ze jest rockowa ballada, a Hand to taki nowoczesny pop rock.DiamentowaDusza pisze:Jak HAND jest popowe to co można powiedzieć o "This Ain't a Love Song"
Bo w chwili obecnej to zespol popowy.DiamentowaDusza pisze:A zresztą ja nie rozumiem jak można było wsadzić Bońków na Grammy do kategorii POP
- DiamentowaDusza
- It's My Life
- Posty: 183
- Rejestracja: 2 stycznia 2010, o 17:07
- Lokalizacja: Szczecin