Czy BJ zagrają w Polsce w 2018?

[Damned]

Jak już wiemy oficjalnie, bo bezpośrednio od Phila-X, Bon Jovi powrócą do Europy w 2018 roku.
Jak sądzicie? Czy trasa "This House is Not for Sale" obejmie swoim zasięgiem Polskę?

Zapraszam do dyskusji i do udziału w sondzie.
Głosować można do 19. czerwca 2017, a jeszcze przed końcem roku przekonamy się czy większość miała rację.

[EVENo]

To chyba zależy od tego, czy nadal będą grać na stadionach, czy może jednak postawią na hale. W 2013 Bon Jovi grano nawet na RMFie, teraz nie jest grane dosłownie nigdzie, więc na tłumy bym nie liczył. Gdyby grali w Spodku, to być może nawet ja bym się skusił, o ile cena byłaby w granicach zdrowego rozsądku.

[monjovi]

W 2013 BJ było grane nawet w RMF bo promowali koncert, RMF miało patronat nad wydarzeniem. Na Spodki i Torwary nie ma co liczyć bo to niestety nie Def Leppard, które notabene ma problem z zapełnieniem nawet Torwaru. Obstawiam, że nie pojawią się w 2018 r. pewnie trasa będzie okrojona i zwyczajnie mało opłacalny jest przyjazd do Polski, a poza tym znajdźcie szaleńca (mówiąc żartem, w pozytywnym tego słowa znaczeniu ), który się podejmie ponownej organizacji koncertu BJ w naszym kraju

[Ricky Skywalker]

W tej chwili na dwoje babka wróżyła - zobaczymy co będzie w przyszłym roku Za cały komentarz niech więc wystarczy ów mem:

[kikusia28]

Nie nastawiam się na Polskę. Wystarczy mi ten jeden jedyny, bardzo udany koncert w GDN. Jak będę miała ochotę (a na pewno tak będzie) wybiorę się do innego kraju.
Ostatnio najtańszy bilet kosztował 90zł. Podejrzewam, że taniej raczej nie będzie, bo to nie jest kuźwa Weekend tylko BJ!

[Damned]

Zagłosowałem na "Tak", bo jest kilka czynników, które sprawiają że szanse na koncert w Polsce są duże, prawdopodobnie tak duże jak nigdy wcześniej:

1. Finanse
   Koncert w Gdańsku okazał się sukcesem finansowym. Na tle całej europejskiej trasy Because We Can wypadł bardzo dobrze przynosząc 10,5 miliona złotych zysku. Nawet jeżeli tym razem sukces nie zostanie powtórzony, czyli sprzeda się np. "tylko" 25,000 biletów (najczarniejszy scenariusz z możliwych), to kasa wciąż będzie się zgadzać, zarówno w kieszeni organizatorów, jak i artystów.
2. Sprawdzona publika
   Publiczność w tej nieodkrytej i pomijanej przez dekady Polsce okazała się być bardziej interesująca, żywa i twórcza (BWC, koszulka, oświadczyny, flaga), niż na znudzonym regularnymi koncertami Zachodzie (z wyjątkiem Włoch i Hiszpanii).
3. Frekwencja
   Pięć lat od koncertu w Gdańsku, to optymalny okres, aby prawie każdy obecny na PGE Arenie zdążył zatęsknić i być gotowy na powtórkę. A przecież było też bardzo dużo osób, które chciały być w Gdańsku, ale z różnych losowych powodów nie mogły, albo też były za młode.
4. Nowe czasy
   Polska to dzisiaj oczywisty cel podróży dla większości artystów. Jeszcze 5-10 lat temu, to nie było takie oczywiste. Dzisiaj już na palcach jednej ręki można policzyć wielkich artystów, którzy omijają Polskę przy planowaniu swoich tras koncertowych w Europie.
5. Logistyka
   Nasz kraj nie leży na peryferiach Europy. Transport sceny z Niemiec do Polski jest szybki i bezproblemowy. Pod tym względem mamy ogromną przewagę nad Grecją, Bułgarią czy Rumunią - czyli innymi krajami ubiegającymi się o drugi koncert BJ.
6. Chęć powrotu
   JBJ wyraził chęć powrotu. Co prawda nie należy wszystkich jego słów brać zbyt poważnie, zwłaszcza tych rzucanych ze sceny przy napływie emocji, ale warto o nich przypomnieć.
7. Brak konkurencji
   W 2017 roku w Europie koncertuje tak wiele dużych zespołów, że w przyszłym roku konkurencja siłą rzeczy nie będzie tak silna. Jeżeli koncert zostanie ogłoszony odpowiednio wcześnie, to tym bardziej zwiększy to szanse na sukces.
8. Malejąca popularność na zachodzie Europy
   Wobec malejącej popularności Bon Jovi w Niemczech czy Wielkiej Brytanii (udowodnione wynikami sprzedaży, miejscami na listach przebojów), mniej odkryte i niedopieszczone przez lata tereny jak Polska stają się kuszącym celem. Zwłaszcza, że w 2013 roku zanotowaliśmy wzrost popularności Bon Jovi w naszym kraju. Efekt koncertu w Gdańsku jest wciąż żywy. Zwłaszcza dla ludzi, którzy widzieli BJ po raz pierwszy.
9. Problemy z wyprzedaniem koncertu w Berlinie
   4 lata temu BJ mięli problem by wyprzedać koncert w Berlinie. Z finansowego punktu widzenia zarobili na nim najmniej, więc nie widzę powodu, dla którego mięliby wracać do starych zwyczajów i grać 5 koncertów w Niemczech naszym kosztem. Czasy się zmieniają.
10. Brak tysięcy zagorzałych fanów w Polsce to nie problem
    Stadionów nie zapełniają fani, tylko w większości zwykli ludzie, którzy przychodzą zaznać trochę rozrywki, bo lubią lub znają danego artystę. Sprzedaż płyt w Polsce nie ma żadnego przełożenia na frekwencję na koncertach. Większość ludzi zna kilka największych przebojów. Fanów, którzy znają doskonale każdy utwór, może być na stadionie co najwyżej 10-15%. Reszta to najczęściej ludzie przypadkowi, chcący spędzić miło wieczór

Jedno jest pewne - nie mięliśmy tylu argumentów "za" 5 lat temu, dlatego jestem dobrej myśli...

[prezes1]

Zgadzam się z Eveno, jak będą hale typu Tauron czy Atlas Arena to na bank przyjadą.
Na stadiony bym nie ryzykował bo frekwencji z Gdańska się nie powtórzy.
Wszystko jest możliwe ale osobiście nie bardzo w to wierzę.
Czekam na Rycha natomiast, tutaj jakiś warszawski klub(Palladium, Progresja?) jest realny jak najbardziej.

[Damned]

W 2013 Bon Jovi grano nawet na RMFie, teraz nie jest grane dosłownie nigdzie, więc na tłumy bym nie liczył

W 2013 było już wiadomo, że Bon Jovi zagrają w Polsce i dlatego było o nich głośno i dlatego grali ich więcej i częściej niż zwykle. Jeżeli już porównywać teraźniejszość, to z rokiem 2012, zanim ogłoszono koncert - wtedy w polskim radiu można było usłyszeć BJ (zwłaszcza nowe utwory) rzadziej, niż obecnie.

Poniższa lista pokazuje, że w 2017 nie jest tak źle, bo samo THINFS zagrano tylko w tym roku w Polsce przynajmniej 40 razy.
https://www.odsluchane.eu/utwor/425386/ ... t_for_sale

[Paulska]

Zagłosowałem na tak.
Podzielam argumenty Damned'a.
I chociaż jest również wiele przeciwnych (frekwencja przy stadionie może być problemem, choć są w PL i mniejsze stadiony ), pozostaje też kwestia głosu Jona - pytanie czy zdecyduje się na długą trasę - bo raczej ttylko przy dużej trasie mamy szanse na koncert w PL) - to mimo wszystko w kwestii koncertu nie może być innej opcji niż na "tak" .

[prezes1]

choć są w PL i mniejsze stadiony ) .

Otóż to! Np. Arena Lublin, wchodzi spokojnie 20-25tys. ludzi. Nigdzie nie musiałbym się ruszać, już najeździłem się wystarczająco...
Problemem będzie tylko i wyłącznie 'skromność i pokora' lidera bo nie sądzę jednak aby chciał zagrać na jakimś mniejszym stadioniku jak nasz albo np. w Rybniku na miejskim.
Wg mnie to będzie krótka trasa z najważniejszymi miastami europejskimi. Polski raczej nie będzie...Ale oczywiście można marzyć!

[Paulska]

Otóż to! Np. Arena Lublin, wchodzi spokojnie 20-25tys. ludzi. Nigdzie nie musiałbym się ruszać, już najeździłem się wystarczająco...
Problemem będzie tylko i wyłącznie 'skromność i pokora' lidera bo nie sądzę jednak aby chciał zagrać na jakimś mniejszym stadioniku jak nasz albo np. w Rybniku na miejskim.
Wg mnie to będzie krótka trasa z najważniejszymi miastami europejskimi. Polski raczej nie będzie...Ale oczywiście można marzyć!

Ja bym się do Lublina chętnie wybrał, mam sentyment do tamtych stron dawno nie byłem.
Ale nie pogniewam się na Jona , gdyby koncert był w Łodzi (właśnie otworzyli stadion, taki akurat na Bon Jovi ), poza tym dojazd z całej Polski niezły a to jest mimo wszystko istotne, co było widać np. w przypadku ostatnich koncertów B. Adamsa (w Łodzi w październiku 2016 była pełna hala, w Gdyni było gorzej).

[EVENo]

Nie znam odpowiedzi na pytanie zawarte w tytule wątku, ale znam odpowiedź na pytanie dlaczego Bon Jovi przybyło do Polski dopiero w 2013 roku.
Odpowiedź brzmi Maciej Orłoś.
[BBvideo 560,340]https://www.youtube.com/watch?v=GrCUBHIAdv4[/BBvideo]

Rany boskie, jakie to było żałosne A i tak wszyscy przed telewizorami się jarali, bo to było jedyne, co mogli dostać

[prezes1]

Była mowa o tym wiele razy tutaj na forum. Koncert był praktycznie zaklepany na czerwiec 2001, Stadion Gwardii, W-wa(info z pierwszej ręki). Cholera wie co się stało że nawet nie spróbowali sprzedawać biletów. Takich mieliśmy organizatorów wtedy! Szkoda gadać...

[EVENo]

Była mowa o tym wiele razy tutaj na forum. Koncert był praktycznie zaklepany na czerwiec 2001, Stadion Gwardii, W-wa(info z pierwszej ręki). Cholera wie co się stało że nawet nie spróbowali sprzedawać biletów. Takich mieliśmy organizatorów wtedy! Szkoda gadać...

Złote czasy naszego kraju Przecież rynek się dopiero w 2002 roku zorientował, że na popularności Małysza można coś zarobić

[usunięty użytkownik 4858]

hehe, myślę, że Orłosiem się akurat zbytnio nie przejęli Może nawet statyczną częścią publiki nie za bardzo.
Abstrahując od bojących się ryzyka organizatorów - Jon nie był przychylnie nastawiony do występów w Wawie dlatego, że "przewodnicy turystyczni" pokazali im Warszawę od jak najgorszej strony. Swego czasu David opowiadał tę historię na łamach "tylko rocka" chociażby.

To "trochę" absurd w odniesieniu do muzyki, bo gdyby nie pasje... piłkarskie i czysta chęć zysku to koncertu w Gdańsku by nie było. To Euro 2012 (stadiony) spowodowało, że i organizatorzy i Jon mogli wreszcie na serio rozpatrzeć kandydaturę Polski. Gdyby sięgnąć do genezy tej reakcji łańcuchowej to chcąc nie chcąc za pierwszy prawdziwy koncert Bon Jovi w Polsce trzeba w dużej mierze podziękować ukraińskiemu lobbyście Surkisowi LOL