Bardzo dobrze to ujelas, powiedzialas to co mysle tylko innymi slowami
wiesz sprawa wiernosci to bardzo delikatny temat, ale kurcze co kogo obchodzi zycie seksualne Jona. Jego sprawa i Dorothei. Zdradzal ja czy nie w przeszlosci to ich problem. Nadal twierdze ze ktos probuje zniszczyc jego wizerunek dobrego meza i ojca. Po co mialby teraz robic takie wyznania ich malzenstwo faktycznie wyglada na udane, maja 4 dzieci ( z powietrza sie przeciez nie wziely ) i maja duzo pieniedzy. Perspektywa utraty kontaktu z dziecmi i czesci swojego majatku nie lezy chyba w interesie Pana Bon Jovi chyba ze stracil rozum.
A poniewaz uwazam go za inteligentnego faceta chociazby na podstawie tekstow ktore pisze( slucham Bon Jovi od 17 lat ) nie narazalby sie w ten sposob i nie osmieszalby siebie i swojej rodziny. Raz wierny, raz niewierny- czyli w sumie cholerny klamca. A przede wszystkim nie przyspozyloby mu to fanow.
Jako poparcie dla moich slow na temat wiernosci odsylam do mojego ulubionego wiersza Wislawy Szymborskiej " Ze wspomnień " z tomika Chwila Tam jest w bardzo piekny sposob opisana sprawa wiernosci miedzy ludzmi. Gdyby publiczne "Wystapienie " Jona mialo na celu zwiekszyc jego popularnosc to koncowy efekt jest taki ze raczej wykreuje u Dorothei brak zaufania- skoro kiedys zdradzal to dlaczego nie teraz?
Chyba ze maja uklady rodzinne- kazdy robi co chce , ale wydaje mi sie to w 100 % nieprawdopodobne.
Najbardziej ubawilo mnie tlumaczenie prasowe tego doniesienia- Jon Bon Jovi przyznal ze predzej czy pozniej MUSIAL zdradzic swoja zone. mUSIAL ?to co inni tez to i ja tez ?

A kto go zmuszal, producent czy wydawca, ?

to po prostu smieszne.
Nadal twierdze ze mezczyzni nie przyznaja sie do skokow w bok- co oczy nie widza tego sercu nie zal- Mowie o mezczyznach a nie o kretynach do ktorych Jona na pewno nie zaliczam.
Ewa