jak sie wam podoba wystep metalliki na grammy???
Moderator: Mod's Team
jak sie wam podoba wystep metalliki na grammy???
dla mnie chcieli zrobić cos oryginalnego ale im nie wyszlo,nie podoba mi się
http://muzyka.interia.pl/rock/news/meta ... 1987387,46
http://muzyka.interia.pl/rock/news/meta ... 1987387,46
kowal
- medicineman90
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 425
- Rejestracja: 30 kwietnia 2013, o 11:36
- Lokalizacja: Działdowo
- Kontakt:
Dziad swoje, a baba swoje... Pianista swoje a zespół swoje...
Zaczynając od tego, że Kirkowi nie stroiła gitara kończąc na tym...że Metallica serio skończyła sie chyba na Kill'em All.... stwierdzam, że to jest jakaś masakra.
Metallica jest w mojej opinii jednym z tych zespołów, których czas minął.
Zaczynając od tego, że Kirkowi nie stroiła gitara kończąc na tym...że Metallica serio skończyła sie chyba na Kill'em All.... stwierdzam, że to jest jakaś masakra.
Metallica jest w mojej opinii jednym z tych zespołów, których czas minął.
Harlem rain coming down,
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
medicineman90 nie przesadzaj!!to mi się nie podobalo ale metallica to ekstraklasa koncertowa i graja wspaniale koncerty. jeslibys był na ktoryms to na bank by cie przekonali!! powiedz mi jak tych starych wyjadaczy zabraknie(na pewno maja slabsza forme niż przed laty) to na co będziemy chodzic na gwiazde naszych czasow Kings of Leon itp,ktory studyjnie do mnie nawet trochę trafia ale koncert jak oglądam to po pol godziny spie! modle się żeby dla starych kapel czas się zatrzymal bo będzie mega nudno
kowal
- monjovi
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2553
- Rejestracja: 4 lutego 2006, o 11:48
- Ulubiona płyta: New Jersey
- Lokalizacja: Turek/Poznań
- Kontakt:
Ja nie rozumiem oburzenia tym występem, piosenka jest taka a nie inna, nie jest to śliczna ballada z ładną melodią, sporo dysonansów, zadziorna melodia, zatem pianista grał tak samo zadziornie, wprowadził troche wariacji podczas solówek, jammował, tyle, ze na klawiaturze
i to chyba miał być ich duet, czyli zespół musiał mieć swój moment i pianista też. A często tak własnie wygląda współczesna muzyka fortepianowa. Dla mnie jest ok ciekawy pomysł, wyszło interesująco - inaczej. Mowie zupełnie neutralnie bo nie przepadam za tym utworem, a i fanką Metalliki nie jestem 
[align=center]http://www.lastfm.pl/user/monjovi[/align]
- Badmotorfinger
- It's My Life
- Posty: 212
- Rejestracja: 9 października 2013, o 22:20
- Lokalizacja: Paradise City
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Rozdanie nagród Grammy ma to do siebie, że większość występów jest odejściem od codziennych schematów. Budżet jest w zasadzie nieograniczony, więc można sobie pozwolić na zorganizowanie czegoś spektakularnego. Wszystko zależy od inwencji samego artysty. Dlatego często dochodzi tu do niecodziennych duetów i kolaboracji. Tak też było w tym przypadku. I jestem przekonany, że w tych uroczystych okolicznościach, duet Metallici z Lang Langiem był ciekawszym rozwiązaniem, niż standardowe wykonanie utworu One, które z pewnością nie wypadłoby tak widowiskowo. Gdyby każdy z artystów odgrywał swój utwór w takiej postaci w jakiej robi to na co dzień, to czym różniłaby się gala Grammy od pozostałych koncertów? Chyba tylko listą gości, a przecież jak mawia nazwa, ma to być The Biggest Music Night of the Year! 
Sam występ jednym może się podobać, drugich odpychać. Fanem Metallici nigdy nie byłem, ale uważam że zasycony wirtuozerią występ był interesującą odmianą od standardowego grania Amerykanów. Ciekaw jestem zdania na temat tego wykonania samych fanów zespołu. Jako fan Bon Jovi, z wielką przyjemnością usłyszałbym kolaborację naszego zespołu z jakimś mistrzem fortepianu. Szkoda, że podczas jedynego występu na Grammy (w 2010 roku) zdecydowali się na oczach całego świata na duet z Jennifer Nettles, a nie na coś ambitniejszego. Zestawiając obok siebie oba występy, obiektywnie stwierdzam, że lepiej wypadła Metallica oferując coś o znacznie wyższych walorach artystycznych, niż to nieszczęsne (bez urazy) Who Says You Can't Go Home w wersji country.
Tegoroczną galę miałem przyjemność obejrzeć w całości. Dla mnie objawieniem była zwyciężczyni nagrody za Piosenkę roku, 17-letnia Nowozelandka, Lorde. Jak na wschodzącą gwiazdkę pop, urodą nie zachwyca, a to już dobry znak (skoro zdołała się wybić przy panujących obecnie warunkach). Biorąc pod uwagę, że zdążyła dotychczas nagrać zaledwie jedną płytę, to myślę że ta nastolatka ma szansę w najbliższych latach wprowadzić nową jakość na mainstreamowe listy przebojów.
Jeżeli chodzi o występy, to miło było zobaczyć razem na scenie Paula McCartneya i Ringo Starra. Robi się zabawnie gdy zaczynam sobie wyobrażać występ Jona i Richiego w ich wieku. Perkusista Beatlesów wystąpił wcześniej tego wieczoru również solo, a na scenie towarzyszył mu producent albumu Undiscovered Soul, Don Was. Świetnie wypadli Nine Inch Nails i Queen of the Stone Age w składzie z pierwotnym perkusistą, Davem Grohlem. Nie wiedzieć jednak dlaczego ich grę w połowie utworu przerwały napisy końcowe, więc pozostał niesmak... Kulminacyjnym momentem wieczoru był jednak bezsprzecznie występ Daft Punk, którzy przy pomocy Stevie Wondera, Pharrella, Nila Rodgersa oraz kilku wybitnych muzyków sesyjnych, zawładnęli halą Staples Center. Ich album jest dowodem na to, że po blisko 40-stu latach muzyka funk i disco wraca do łask. Przy okazji rozważań Geminimana na temat nieodwracalnego upadku rocka w mainstreamie, można wysnuć teorię, że tak jak w przypadku funku, muzyka gitarowa za lat -naście również może doczekać się swojego renesansu
Sam występ jednym może się podobać, drugich odpychać. Fanem Metallici nigdy nie byłem, ale uważam że zasycony wirtuozerią występ był interesującą odmianą od standardowego grania Amerykanów. Ciekaw jestem zdania na temat tego wykonania samych fanów zespołu. Jako fan Bon Jovi, z wielką przyjemnością usłyszałbym kolaborację naszego zespołu z jakimś mistrzem fortepianu. Szkoda, że podczas jedynego występu na Grammy (w 2010 roku) zdecydowali się na oczach całego świata na duet z Jennifer Nettles, a nie na coś ambitniejszego. Zestawiając obok siebie oba występy, obiektywnie stwierdzam, że lepiej wypadła Metallica oferując coś o znacznie wyższych walorach artystycznych, niż to nieszczęsne (bez urazy) Who Says You Can't Go Home w wersji country.
Tegoroczną galę miałem przyjemność obejrzeć w całości. Dla mnie objawieniem była zwyciężczyni nagrody za Piosenkę roku, 17-letnia Nowozelandka, Lorde. Jak na wschodzącą gwiazdkę pop, urodą nie zachwyca, a to już dobry znak (skoro zdołała się wybić przy panujących obecnie warunkach). Biorąc pod uwagę, że zdążyła dotychczas nagrać zaledwie jedną płytę, to myślę że ta nastolatka ma szansę w najbliższych latach wprowadzić nową jakość na mainstreamowe listy przebojów.
Jeżeli chodzi o występy, to miło było zobaczyć razem na scenie Paula McCartneya i Ringo Starra. Robi się zabawnie gdy zaczynam sobie wyobrażać występ Jona i Richiego w ich wieku. Perkusista Beatlesów wystąpił wcześniej tego wieczoru również solo, a na scenie towarzyszył mu producent albumu Undiscovered Soul, Don Was. Świetnie wypadli Nine Inch Nails i Queen of the Stone Age w składzie z pierwotnym perkusistą, Davem Grohlem. Nie wiedzieć jednak dlaczego ich grę w połowie utworu przerwały napisy końcowe, więc pozostał niesmak... Kulminacyjnym momentem wieczoru był jednak bezsprzecznie występ Daft Punk, którzy przy pomocy Stevie Wondera, Pharrella, Nila Rodgersa oraz kilku wybitnych muzyków sesyjnych, zawładnęli halą Staples Center. Ich album jest dowodem na to, że po blisko 40-stu latach muzyka funk i disco wraca do łask. Przy okazji rozważań Geminimana na temat nieodwracalnego upadku rocka w mainstreamie, można wysnuć teorię, że tak jak w przypadku funku, muzyka gitarowa za lat -naście również może doczekać się swojego renesansu
- medicineman90
- Gdańsk Supporter
-
Keep The Faith
- Posty: 425
- Rejestracja: 30 kwietnia 2013, o 11:36
- Lokalizacja: Działdowo
- Kontakt:
Dla mnie Metalliki nie ma już od St. Anger - niestety.Badmotorfinger pisze:Jeżeli tak, to co sądzisz obecnie o Bon Jovi ?medicineman90 pisze:Metallica jest w mojej opinii jednym z tych zespołów, których czas minął.
W tym czasie Bon Jovi udało się nagrać jeszcze kilka przyzwoitych rzeczy. A co do występów live - to oczywiście, od dawna mówie, że BJ potrzebna jest przerwa, bo trasa BWC w wielu swoich punktach przypominała profanacje ze strony Jona. Przez dobre występy przeplatało się kilka tragicznych, co zauważone zostało przez wielu fanów na tym forum
[ Dodano: 2014-01-30, 09:21 ]
Miałem przyjemność słuchać Metalliki live i faktycznie usłyszeć na żywo "Master of Puppets" , "Enter Sandman", "Sanitarium", czy "Nothing Else Matters" to niesamowite przeżycie. Nie trafiają jednak do mnie takie eksperymenty jak współpraca z Ś.P. Reedem, czy "wyskok" z pianistą na Grammy. Studyjne dokonania - jak pisałem prędzej to już też nie to samo.adam2311 pisze:medicineman90 nie przesadzaj!!to mi się nie podobalo ale metallica to ekstraklasa koncertowa i graja wspaniale koncerty. jeslibys był na ktoryms to na bank by cie przekonali!! powiedz mi jak tych starych wyjadaczy zabraknie(na pewno maja slabsza forme niż przed laty) to na co będziemy chodzic na gwiazde naszych czasow Kings of Leon itp,ktory studyjnie do mnie nawet trochę trafia ale koncert jak oglądam to po pol godziny spie! modle się żeby dla starych kapel czas się zatrzymal bo będzie mega nudno
Harlem rain coming down,
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
Another shattered soul, in the lost and found.
One more night, on the street of pain,
Getting washed away by the Harlem rain.
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
Panowie chcieli zrobić coś ciekawego i nie wyszło. Brzmi to jak na Metallike trochę bez jaj. Nie brzmi to razem dobrze a wręcz mam uczucie słuchania 2ch kawałków.
Na plus na pewno świetne animacje w tle.
Bon Jovi w 2010 dali przyzwoity występ. A trudno nie wykonać na gali piosenki która dała im nagrodę Grammy nie wspominając o kilku innych nagrodach + nr1 w USA od niepamiętnych czasów.
Na plus na pewno świetne animacje w tle.
Bon Jovi w 2010 dali przyzwoity występ. A trudno nie wykonać na gali piosenki która dała im nagrodę Grammy nie wspominając o kilku innych nagrodach + nr1 w USA od niepamiętnych czasów.
Dla mnie katastrofa. Ale sam pomysł ciekawy i fajny. Wykonanie niestety bardzo kiepskie.
Ogólnie mój stosunek do mety jest taki, że bardzo ale to bardzo ich szanuję i lubię za stare kompozycje, chociaż niektóre nowe są ok.
Nie byłem na koncercie i w zasadzie nie powinienem oceniać. Widziałem jedynie nagrania i publikowane koncerty. Wniosek dla mnie jest taki, że robią świetną sprawe na koncertach, dają czadu i jest mega show. Pewnie byłbym bardzo zadowolony po koncercie.
Co jednak nie zmienia faktu, że nie są mistrzami live. Tzn show owszem, ale sama gra.
Kirk i jego intra lub niestrojenie instrumentu, Lars gubiący rytm itd. Nie chcę mówić, że są słabymi muzykami no ale dla mnie Lars czy Hammett będąc gdzieś w czołówce durnych rankingów na to kto jest lepszy w graniu (na czas? na głośność?) to paranoja.
Live jako muzycy wypadają lepiej np panowie z BJ. Kwestia trudności muzyki ? Hm... Po części pewnie też, ale nie jest to jakaś przepaść o ile jakaś różnica jest.
Metal niby trudniejszy no ale dla mnie Meta mimo, że bardzo lubię ten zespół to po prostu zespół metalowy dla mas. Najbardziej przystępny i piszę to bo sam jestem tego potwierdzeniem. Raczej nie słucham już metalu a jak słucham to właśnie takiego przystępnego.
Ogólnie mój stosunek do mety jest taki, że bardzo ale to bardzo ich szanuję i lubię za stare kompozycje, chociaż niektóre nowe są ok.
Nie byłem na koncercie i w zasadzie nie powinienem oceniać. Widziałem jedynie nagrania i publikowane koncerty. Wniosek dla mnie jest taki, że robią świetną sprawe na koncertach, dają czadu i jest mega show. Pewnie byłbym bardzo zadowolony po koncercie.
Co jednak nie zmienia faktu, że nie są mistrzami live. Tzn show owszem, ale sama gra.
Kirk i jego intra lub niestrojenie instrumentu, Lars gubiący rytm itd. Nie chcę mówić, że są słabymi muzykami no ale dla mnie Lars czy Hammett będąc gdzieś w czołówce durnych rankingów na to kto jest lepszy w graniu (na czas? na głośność?) to paranoja.
Live jako muzycy wypadają lepiej np panowie z BJ. Kwestia trudności muzyki ? Hm... Po części pewnie też, ale nie jest to jakaś przepaść o ile jakaś różnica jest.
Metal niby trudniejszy no ale dla mnie Meta mimo, że bardzo lubię ten zespół to po prostu zespół metalowy dla mas. Najbardziej przystępny i piszę to bo sam jestem tego potwierdzeniem. Raczej nie słucham już metalu a jak słucham to właśnie takiego przystępnego.
- Damned
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4971
- Rejestracja: 7 listopada 2012, o 03:16
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Gala na której wystąpili Bon Jovi odbyła się 3 lata po wszystkich nagrodach i wyróżnieniach za ten utwór! Trzeba iść do przodu, a nie oglądać się w tył. Wykonanie Who Says z Jennifer Nettles miałoby swoje uzasadnienie podczas gali w 2007 roku, czyli wtedy kiedy dostali nominację i nagrodę. To że nie zostali wówczas zaproszeni jako wykonawca, nie znaczy że po trzech latach trzeba wracać do przeszłości. Oczywiście rozumiem, że dla każdego muzyka nagroda Grammy to najcenniejsze trofeum. To jak Oscar dla aktora, czyli największy z możliwych zaszczytów. Dlatego też, nawet Sambora na każdym pełnometrażowym koncercie solowym gra Who Says. Jednak stawianie tego utworu w gronie największych twórczych dokonań zespołu z 30-letnim stażem, to jest totalne nieporozumienie. Z taką polityką, gdyby dostali nagrodę za utwór Fast Cars, to też daliby sobie wmówić, że jest to ich epokowe dzieło. Jedno co na pewno można powiedzieć pozytywnego o utworze Who Says, to fakt że dokonali za jego sprawą rzeczy innowacyjnej. Połączyli brzmienie rockowe z muzyką country i efekt tego miksu wynieśli na pierwsze miejsca list przebojów. Tylko tyle i aż tyle. Przypominam jednak, że zostali docenieni jako wykonawca country, więc sami sobie odpowiedzmy czy chcemy aby zostali zapamiętani jako gwiazdy country czy stricte gitarowego grania. Całe szczęście że po tym zaszczycie całkiem się nie przegatunkowali... a nagrali "jedynie" album inspirowany rytmami NashvilleAdrian pisze:Bon Jovi w 2010 dali przyzwoity występ. A trudno nie wykonać na gali piosenki która dała im nagrodę Grammy nie wspominając o kilku innych nagrodach + nr1 w USA od niepamiętnych czasów.