Lalki były be, nie lubiłam lalek. Wolałam zjeżdżalnie dla autek i klocki lego. W brzuchu mamy nosiłam imię Maciej. Zrządzenie losu, miałam się urodzić chłopczykiem
Moi drodzy, po takich przeżyciach w moich żyłach powinien płynąć sam testosteron i benzyna, a jednak wciąż jestem kobietą ze specyficznymi zamiłowaniami do motoryzacji i majsterkowania... Moim ostatnim doświadczeniem w dziedzinie samochodowej "dłubaniny" było pomalowanie felg aluminiowych (nieee, nie lakierem do paznokci
Mój samochód to Mitsubishi Colt CA0 z 1994 roku wersja europejska. Nie najnowszy, ale za własne pieniądze i własny wybór. Samochodzik mały, z dość pojemnym silnikiem (1,6 benzyna, 115 koni), mało awaryjny, a w porównaniu z Civicami szorującymi polskie ulice - całkiem rzadko spotykany.
Dzięki temu zakupowi moje oczy otworzyły się szerzej i spojrzały w kierunku japońskiej motoryzacji. Nie tej dzisiejszej, nowej, rodzinnej i wycyckanej. Interesują mnie lata wstecz, właśnie lata 90te i starsze. Pomocny w rozwijaniu mojego zainteresowania i pogłębianiu wiedzy stał się ten blog. Z dnia na dzień poznaję coś nowego, zupełnie dla mnie egzotycznego. Abstrahując od muscle carsów, iście amerykańskich krążowników: dużych, potężnie zbudowanych, mocnych o typowo męskim wizerunku (nie bez powodu muscle, prawda?
Nie chcę tu Państwa zanudzać na śmierć, jak to moja pasja jest ogromna, bo zapewne niewielu uwierzy, że kobieta może kochać motoryzację bardziej niż najlepsze kosmetyki z Paryża. Niestety (albo stety?
A z początku kwietnia czeka mnie renowacja skorodowanego nadkola... ach ta sól.
Czy wypowiedzą się na ten temat jakieś panie? Czuję się w swojej pasji bardzo samotna, patrząc z perspektywy płci. Może jakieś samochody lub motocykle, które szczególnie się komuś podobają?