Okej w końcu mogę coś napisać, trochę ochłonęłam
Jakiś czas temu, gdy bardzo mi się nudziło, wróciłam do tematu o WAN, chciałam zobaczyć pierwsze reakcje, nn wykonania live i na pierwszy odsłuch albumu, faktycznie wtedy 90% forumowej społeczności była zachwycona, ja również, teraz większość patrzy na ten album z góry i z przymrużeniem oka. Umieram z ciekawości czy z tym albumem będzie tak samo, ale jedna rzecz się nie zmieniła, tak jak wtedy typowałam moje ulubione kawałki z WAN - Water, Army, Thick, Pictures... Tak do dzisiaj je bardzo lubię i często do nich wracam. I WAN zawsze przebije u mnie The Circle. Przy THINFS mamy chyba nieco głębszą historię, każdy utwór jest o czymś, o czym JBJ moze opowiadać godzinami, to go w pewien sposób wartościuje.
Na tę chwilę, moje typy to, wielkie skrajności - zdecydowany nr 1
The Devil's In The Temple, to co dzieje się pod koniec utworu jest czymś niesamowitym, wg mnie nie mógł być dłuższy, jest dokładnie taki jak powinien być: konkretny, emocjonalny przekaz, kopiący po tyłku, no i ....wokal, szaleju się ten facet najadł czy jak?!

Pewnie diabełki go opętały

.
Tak jak z diabłami mogę udać się nawet do piekła tak mój numer 2 czyli
Real Love zabiera mnie do adamsowego Heaven

Ktoś pisał, że dobry dla chorych na bezsenność, u mnie niestety ten utwór potęguje bezsenność bo po takiej dawce emocji i ciarek na plecach ja nie potrafię zasnąć, no ale każdy ma inną wrażliwość

Reasumując, RL jest niesamowite, Blind Love się nie umywa, fortepian + sekcja smyczków a do tego zadziorny wokal Jona, który w pięknej harmonii łączy się z drugim głosem, majstersztyk !
Kawałek dalej znajduje się chyba Rollercoaster, faktycznie refren wydaje się dziwny, ale to kwestia przyzwyczajenia, świetny energetyczny numer, gdy Jon śpiewa do samego akustyka i przejscie do refrenu, super ! Następnie Living With The Ghost naprawdę dobry, tekst dobitny i wiadomo z jak silnym przekazem, solówka chociaż nietypowa ale ciekawa. Kolejny New Years Day, nie podobał mi się w wersji live, tutaj jest zupełnie inaczej, znaczące są tu klawisze rodem z lat 80, pod koniec znakomite przejścia instrumentalne, rytm, wymyślony przez Tico świetnie pasuje o wiele lepiej niż pierwotny walcowy.
Z wcześniej znanych to oczywiście Labour Of Love, piękna ballada, tak jak nie lubie Wicked Game tak ta mnie urzeka, bardzo klimatyczne.
Comp Up To Our House tez podoba mi się bardziej, tutaj na plus chórek w wykonaniu całego zespołu jak i piękne solo tylko dlaczego takie króciutkie, można by je pociągnąć jak w Fingerprints..., podobny zespołowy chórek jest w Scars, aczkolwiek ten numer do mnie nie trafia.
We Don't Run w odświeżonej wersji jest extra ! Niesamowity power !
Nadal nie wiem jak oceniać Knockout i Born, chwytają i fajnie się to nuci, jednak chyba nie moja bajka. O dziwo, z biegiem czasu, bardziej leży mi Knockout niż Born.
Najmniej przekonuje mnie Reunion, chociaż bridge ma przedni + zakończenie, God Bless, nie... zbyt przypomina This House, All Hail kojarzy mi się z Novocain, jak na bonus nie jest źle. I will Drive You Home jest bardzo ciekawe, jednak końcówka z tym zmutowanym wokalem rodem z boysbandów mnie nieco zaskakuje, musze się z tym przespać

NY niestety nie jest najlepsze.
Na jakieś konkretne oceny przyjdzie czas, póki co mam radochę jak dzieciak, idę się bawić dalej
