Może zbyt krótko słucham Bon Jovi, aby móc ich rzetelnie ocenić, ale to takie moje subiektywne odczucia… Skala 1-6, przy czym 6 dla ulubionej piosenki na tej płycie, broń Boże nie odnosi się to do piosenek z innych płyt.
1. We Weren’t Born To Follow
Niby nic odkrywczego tutaj nie ma, ale piosenka jest świetna. Chwytliwa, łatwo wpadająca w ucho melodia, raczej prosta budowa (co w związku z resztą płyty jest w tym przypadku atutem), dosyć skondensowana tzn. wszystko dzieje się szybko, nie ma przeciągania na siłę, czyli (tak jak już kilka osób wspomniało) zdawałoby się idealny radiowy hit. Dlatego trochę się zdziwiłam, że tak szybko wyleciała z Poplisty, a w NRD kilka razy była nawet na pierwszym miejscu. Byłam przekonana, że będzie odwrotnie, ale mniejsza z tym. Poza tym podoba mi się energia tego utworu, fajne są te zatrzymania przed refrenem, solówka Richiego całkiem przyzwoita, ale zapowiadany „monster” to to nie jest, no i fajny tekst na początek płyty.
Ocena: 5/6 (za melodyjność, energię i przesłanie)
2. When We Were Beautiful
Naprawdę świetna. Przede wszystkim inna, świeża, zupełnie nie przypomina niczego, co było wcześniej. Zdecydowanie do słuchania w ściśle określonych okolicznościach, bo jest mega klimatyczna. Trwa ponad 5 minut i jest idealnym przykładem na to, jak długość piosenki wpływa na jakość solówki. Richie gra tutaj genialnie! Nie spieszy się, każdy dźwięk jest czysty, wyraźny, „dopracowany”, buduje to solo powoli, a jednocześnie bardzo intensywnie, czuć, że wkłada w nie dużo własnych emocji i nie boi się, że musi kończyć, bo zaraz Jon wchodzi z refrenem. To chyba moja ulubiona solówka na płycie. Poza tym szkoda, że Jon nie zaśpiewał całej piosenki na zmianę z Richiem, mogłoby brzmieć ciekawie… ?e perkusja fantastyczna to wszyscy wiedzą. A w ramach interpretacji tekstu: tak myślę, że to lakoniczne „sialala hej” bardzo trafnie charakteryzuje życie zespołu w czasach „when they were beautiful” i jest tu jak najbardziej na miejscu;)
Ocena: 5,5/6 (za świeżość, nastrój i solówkę)
3. Work For The Working Man
Fantastyczna. Podoba mi się tu wszystko: melodia, charakter, tempo, dynamika … Jeżeli chodzi o wokal, to o ile lekko skrzeczące „m-a-a-a-a-n” było na początku troszkę irytujące, to moment kiedy Jon śpiewa, a raczej krzyczy „Can you hear ME” przewijałam ze 20 razy, bo nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam- przepiękny, mocny, czysty głos. W ogóle ta część od 2.20 jest genialna pod każdym względem- narastające tempo, wokal Jona i oczywiście wstawki Richiego, tylko… czemu tak krótko? Mogli dać Richiemu zagrać do to końca i zrobić kulminację na „me” nie tylko z wokalu i perkusji, ale też z gitary… No cóż, szkoda. Poza tym kapitalny tekst i świetne zakończenie. A bas z Livina w ogóle mi nie przeszkadza, w zasadzie to kojarzy się z nim tylko na początku, bo potem dzieje się już tak dużo, że nie ma czasu się nad tym zastanawiać.
Ocena: 5,5/6 (za moc, tekst i „can you hear me”)
4. Superman Tonight
Powoli się przekonuję, ale po pierwszych snippetach, tak bardzo mi się ta piosenka nie podobała… Całość brzmi oczywiście nieporównywalnie lepiej, zwłaszcza 2 część. Jest tam bardzo dużo różnych elementów, zmiany tempa, zmiany melodii czy nawet tonacji (jak już było pisane), fajna, dynamiczna końcówka i oczywiście świetny, podniosły refren. Ale kurczę, 1 zwrotka nadal jakoś mnie nie porywa i ciągle przypomina LH, a solówka mogłaby być zdecydowanie bardziej energiczna, tym bardziej, że w tym czasie w tle sporo się dzieje. Poza tym na koniec Jon mógłby darować sobie śpiewanie tego „ooo” z chórkiem i zakończyć na tym ostatnim „tonight”. Gdyby nie tekst byłoby trochę niżej.
Ocena: 5/6 (za refren, pomysły i drugą zwrotkę)
5. Bullet
Kolejny utwór z niesamowitym klimatem i niesamowitą energią. Znowu zmienia się tempo i melodia, drugi refren rewelacyjny, super solo. I jak dużo tu Richiego (śpiew)! Tylko początek jakoś nietypowo brzmi, na czym oni tam grają? I jeszcze to „jeah” na samym końcu śmieszne, ale to szczegóły. Poza tym piosenka spójna i świetna kompozycyjnie. Kolejny super tekst.
Ocena: 5/6 (za klimat, gitary i Richiego)
6. Thorn In My Side
Też mi się bardzo podoba, zwłaszcza zwrotki. Refren jak dla mnie trochę zbyt wesołkowaty, zwłaszcza w trakcie „But I(’ll) survive”, ale ujdzie. Znowu dużo się dzieje, druga zwrotka całkiem inna, fajny efekt dało powtarzanie ”Thorn in my side”, świetne solo. Ogólnie na plus.
Ocena: 4,5/6 (za tempo, optymizm i solówkę)
7. Live Before You Die
Może być. Tekst pierwszej zwrotki trochę kojarzy się z „Walk like a man”, melodia na początku nieco nudnawa, kompozycja jakby trochę na siłę, znowu dużo wszystkiego, co tu akurat średnio mi się podoba. Przesłanie kilkakrotnie powielane i podane w dość banalny sposób. Ale widać, że bardzo się starali i za to mają duży plus. No i Jon śpiewa momentami jak w latach 80’/90’, chodzi zarówno o barwę głosu jak i jego charakterystyczną manierę śpiewania, co tak bardzo lubię.
Ocena: 3,5/6 (głównie za fajną historyjkę, chęci i podkręcenie tempa)
8. Brokenpromiseland
Kiedy pierwszy raz słuchałam płyty w całości postanowiłam, że każdą piosenkę przesłucham jeden raz. Ale od tej jedynej nie mogłam się oderwać… Dla mnie zdecydowany numer jeden. Tu wszystko jest fantastyczne: melodia, wokal, świetny tekst (zwłaszcza w związku z genezą tego utworu, o której opowiadał Jon), zaśpiewane w super tonacji, genialne współbrzmienie wszystkich instrumentów no i te klawisze… Rewelacja. Poza tym moim zdaniem to idealna koncertowa piosenka do śpiewania z tysiącami ludźmi (przede wszystkim tę niesamowitą końcówkę). Jedna rzecz mi przeszkadza- nie rozumiem po co Jon wcinał się z tym „Come on now” podczas solówki, w tym miejscu mógł już sobie darować. No i w ogóle solo mogłoby być trochę dłuższe, bo był potencjał… Ale mimo wszystko: REWELACJA.
Ocena: 6/6 (za wszystko)
9. Love’s The Only Rule
Naprawdę fajne. Przede wszystkim na pierwszy plan wybijają się taka pogoda ducha i żywiołowość. Bardzo ciekawe kompozycyjnie zwrotki, niezłe gitary. Słowa: o ile banalne „I'm gonna fly like an aeroplane” do tej pory nie może mi przejść przez gardło, to tekst „Think about it, wouldn't that be cool” po prostu mnie rozbroił:) Od ostatniego refrenu do końca głos Jona zdecydowanie przygasł, śpiewał trochę tak, jakby brakowało mu powietrza, kiedy wcześniej było idealnie. Jeśli chodzi o to intro… Cóż, na początku nieco dziwiło, potem irytowało, a teraz już się przyzwyczaiłam i nawet mi się podoba. Tak w ogóle to przypomina mi trochę motyw z „Jump” Van Halen’a i bardziej niż z techno kojarzy mi się teraz z cukierkowatymi latami 80’.
Ocena: 5/6 (za optymizm, kompozycję i ww tekst)
10. Fast Cars
Mówcie co chcecie, ale od początku do pierwszego „siala siala” ta piosenka jest fantastyczna. Ciekawy tekst, od słów „Turn around” wchodzi super gitara, wokal Jona świetny, a ten fragment „Trust me tonight… radar” jak i analogiczny w drugiej zwrotce zaśpiewane prawie na jednych wdechu i z taką mocą są po prostu niesamowite. W drugim refrenie nie podobają mi się te klawisze no i potem to „siala siala”. To coś w stylu „Zamiast rymu możemy dać: ooooooooooooo. To się zawsze rymuje”. Ogólnie ten moment jest bardzo fajny, świetna perkusja, ale ten tekst mnie dobija. I niestety powtarzany jest już do końca piosenki.
Ocena: 4/6 (jedynie przez „siala siala”)
11. Can I Be Happy Now
Kolejna rewelacja. Uwielbiam tę gitarkę w zwrotkach, wokal Jona po prostu niesamowity, fantastyczny klimat no i oczywiście kapitalny tekst. Jak dla mnie na równi z tekstami LOAP czy IML, które uwielbiam. Zastanawiam się tylko czy ja mam pełną wersję tej piosenki, bo u mnie solówka Richiego trwa kilka sekund, a jeżeli tak ma być, to chyba jakiś żart…
Ocena: 5,5/6 (za tekst, odwagę Jona i jeszcze raz za tekst)
12. Learn To Love
Początek nudnawy, potem świetna. Sytuacja z „halle halle” (czy jak to się tam pisze) podobna jak z „siala siala” w FC- drażni, ale powoli się przyzwyczajam. Znowu szkoda, że tak mało Richiego, a zamiast niego bezsensowne powtarzanie w kółko jednego słowa. Może być jako zakończenie płyty, choć osobiście dałabym inną piosenkę.
Ocena: 4,5/6 (przez początek i wiadomo co)
Ogólnie widać, że bardzo, ale to bardzo starali się zrobić coś ciekawego, innego, w większości piosenek jest tyle różnych elementów, że nie wiadomo na co zwracać uwagę. I w sumie wyszło im to na dobre, jak dla mnie bardzo dobra płyta.
Ps. Przepraszam, że tak długo.
Ps2. Scrooge wspominał o tym, jak w latach 90’ pisało się o BJ w Bravo. Otóż okazuje się, że nadal się pisze. Przed chwilą zupełnie przez przypadek znalazłam tam wzmiankę o nowej płycie. Nie wiem, czy tam standardowo pisze się o wszystkich nowych wydawnictwach czy tak tylko napisali o nich ze względu na sentyment
http://www.bravo.pl/news/bon-jovi-wraca ... da,552741/