Jasne. Pomyliło mi się, za szybko pisałemAdrian pisze:O ile zgadzam się, ze LH jest odskocznią i inną płytą to stawianie LH przy Crushu, KTF jako kamienie milowe... hmm to ja bym tam prędzej postawił HANDa jak nic. Dlaczego? ano no własnie, ze dzięki sukcesowi piosenki na niej zawartej powstał pomysł nagrania LH. Na HAND mamy tytułowy utwór który był bodaj albo przez Billboard albo RStone uznany za jeden z 30 największych hitów roku (patrząc na listy, odtworzenia) + sukces WSYCGHome. Pierwsze Grammy.Sam Bora pisze:Lost Highway to chyba jedyny album Bon Jovi stworzony NIE z myślą o listach przebojów. Zupełnie jakby panowie poszli pod prąd. I o dziwo, opłacilo się! Po niemal 20-stu latach Bon Jovi wrócili na szczyt zestawienia po tamtej stronie Atlantyku. Album fajnie sprzedawał się równierz u nas, czego efektem było 11 miejsce na liście OLIs. Zanim poznałem ten album w całości, a kupiłem (chyba) w dniu premiery, znałem singlowy Make A Memory, który szczerze mnie zasmucił. Wtedy po następcy słabego Have A Nice Day spodziewałem się czegoś innego. Mocnego, zadziornego luzackiego grania. Kto wie? Może większość z nas tego oczekiwała. Zespół poszedł natomiast zupełnie w innym kierunku. Wtedy w 2007 roku byla to płyta cholernie denerwująca, lekka, prosta. Z upływem czasu zyskuje niesamowicie. Na tle całokształtu dokonań Bon Jovi jest jedną z wyrazistszych pozycji. Można by nawet zaryzykować tezę, iż pod względem ważnośći dla stylu i popularności zespołu należy ją postawić na równi z Bon Jovi, Slippery When Wet,Keep The Faith i Crush, czyli do tamtej pory najważniejszych kamieni milowych w historii Bon Jovi.Tomker pisze: TC gorsze od LH ? Seriously?![]()
Zdaję sobie sprawę z tego, że pojawią się osoby niezadowolone brakiem New Jersey w moim zestawieniu ale...bądźmy szczerzy, New Jersey była po prostu skazana na sukces. Keep The Faith natomiast zredefiniowało pobyt Bon Jovi na rynku, Crush dał im nowe życie, przywrócił blask. Album debiutancki jest ważny dla każdego zespołu, ponieważ wszystko zaczyna. Co do Slippery When Wet nie będę się zbędnie rozpisywał. W tym temacie wszystko jest jasne.
Lost Highway jest momentem wytchnienia. Bierzesz akustyka, otwierasz piwo, nalewasz lampkę wina czy co tam wolisz i po prostu cieszysz się chwilą. Tytuł pewnie nieprzypadkowy zważając na fajną warstwę tekstową piosenek. Zastanawiam się czy byc może wers "I finally found my way, say goodbye to yesterday..." nie jest swoistą afirmacją zespołu, początkiem nowej drogi. Taka odskocznia jest przecież potrzebna.
The Circle na tle Lost Highway to jedynie zbiór 12-stu piosenek bez większego polotu. W gruncie rzeczy również dowód na to, że ten zespół już nie ro(c)kuje...
A przecież HAND wychodziło po niezbyt udanym komercyjnie Bounce i patrząc na ilość piosenek granych na koncertach to Jon/Richie niezbyt przekonani są do niego artystycznie. Potem klapa w postaci TLFRight i Box-set (rarytas tylko dla fanów).
Hand czy go lubisz czy nie był nowym świeżym kopem energii (HAND) i czymś zupełnie nowym, nieznanym wcześniej (WSYCGHome). A miał za sobą 3 projekty, które nie sprawiły, ze miał łatwiej odnieść sukces. Wspominałeś o NJersey które było skazane na sukces, no to powiedziałbym, że podobnie było z LH które poszło na fali sukcesu HANDa i WSYCGHome.
Kondzik - BWC to pisenka, a WANow to album (i piosenka) ;D Posłuchaj całości jeszcze raz bo Ci się myli
Co do HAND to masz rację z Who says. Ale dla mnie to nadal album modernowy, gdzie 3/4 kawałków brzmi zbyt podobnie. Kwestia gustu i tego nie podważam już
Co do Bounce'a to faktycznie nie są przekonani, ale na ile to przekonanie artystyczne a na ile przekonanie, że się nie sprzedało tak jak powinno, więc po co to grać.
Ale teraz rzucę Ci Adi jedno stwierdzenie.
Ja wiem, że na Bounce jest kilka zapychaczy i nie zaprzeczam, ale...
Jak idę na koncert podobno rockowego zespołu to chcę słyszeć rocka np Bounce, Undivided, Hook me up itd a nie pitu pitu jak 3/4 WAN. Nie że cały koncert ale nie oszukujmy się bo na WAN prawie nie ma rocka. Rozumiesz do czego zmierzam? Oczywiście to tylko mój gust i moje zdanie, a że pokochałem ten zespół za rocka a nie popelinę to serce mi pęka jak słyszę takie gnioty jak BWC. Sukces w radiu odniosło? Jasne. Na koncercie śpiewałem BWC? Jasne. Ale chciałbym jeszcze dostać od tego zespołu co z jajem i rockowego czego mógłbym posłuchać z płyty.
Polecasz książkę ? Domyślam się, że informacji jest mniej niż w filmie i ogólnie to dość bezpieczne wydawnictwo.