A ja powiem, że też mam nie kilka, a kilkanaście dni przerwy od słuchania What About Now i moje życie stało się szczęśliwszeAgata BJ pisze:Powiem Wam, że miałam kilka dni przerwy od słuchania What About Now, a jakieś trzy dni temu znów zaczęłam do niej wracać.
Oceny - What About Now?
Moderator: Mod's Team
Ja z kolei nie rozumiem Twojego oburzenia. zastanów się jeszcze raz co mogłem mieć na myśli. Szkoda czasu bo pewnie i tak nie 'załapiesz"rtcr pisze:Nie rozumiem do końca co masz do BOR. Ta piosenka pochodzi z albumu na którym były cięższe i lżejsze piosenki, ale także rockowe. Gunsi też mają utwory prezentujące "ciężar" BOR i chwała im za to. Nie rozumiem dlaczego wszyscy stosują tego typu argumenty: "Na KTF jest I want you i Bed of roses, takie przytulanki to wiochai cały album przez to jest do bani". A dry county i if i was your mother tam nie ma? Rozumiem, że BJ mają przypiętą etykietkę taką jaką mają, ale nie jestem ich fanem za Because We can.Szarmancki Jon tańczący tango w rytm "Bed Of Roses"... Jaki rocman to kupi? Nawet dla mnie jako słuchacza Bon Jovi jest to totalna wiocha.
Objaśniam: DO "BED OF ROSES" NIE MAM NIC ABSOLUTNIE. Dla mnie - kapitany kawałek, lekki, z nośnym refrenem, oszczędnym riffem i "atakiem" gitary w solo. Fajne wygaszenie w pomoście... Niemal arcydzieło.
Chodzi - dla tych, którzy nie zajarzyli - o nierockowy styl Jona. Nawiązując do Guns N'Roses (skoro już porównałes ich z Bon Jovi) nie potrafię wyobrazić sobie W.Axl'a Rose'a tańczacego z fanką w rytm np., "November Rain"... Emeryta z Aerosmith tańczącego szarmancko przy "Crazy" też nie widzę. Bon Jovi jest niestety jakie jest. Nie mają szalonych serc/dusz jak Kiedis i spółka, nie chleją jak Hetfield i nie są tak popieprzeni jak znakomita większość legendarnego rockowego świata. Oglądając programy o historii Bon Jovi czujesz się jak na seansie telenoweli...
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
W metro była recenzja WAN i autorka podała że na albumie nie ma hitów na miarę LOP i IML a nawet "kiczowatego" Bed Of Roses.rtcr pisze:Nie rozumiem do końca co masz do BOR. Ta piosenka pochodzi z albumu na którym były cięższe i lżejsze piosenki, ale także rockowe. Gunsi też mają utwory prezentujące "ciężar" BOR i chwała im za to. Nie rozumiem dlaczego wszyscy stosują tego typu argumenty: "Na KTF jest I want you i Bed of roses, takie przytulanki to wiochai cały album przez to jest do bani". A dry county i if i was your mother tam nie ma? Rozumiem, że BJ mają przypiętą etykietkę taką jaką mają, ale nie jestem ich fanem za Because We can.Szarmancki Jon tańczący tango w rytm "Bed Of Roses"... Jaki rocman to kupi? Nawet dla mnie jako słuchacza Bon Jovi jest to totalna wiocha.
Generalnie wiem, ze tutaj kultowane jest "Keep The Faith" i do pewnego momentu mi to zupełnie nie przeszkadza. Jon starał sie pisać utwory o głebszym przesłaniu no ale nie zapominałbym właśnie, że na tym albumie mamy takie obciachowe numery jak Sleep, Blame, sweetaśne i raczej nie budzące szacunku wśród konserwatysnych rockamnów BOR i I Want You no i mocno słodko popowo-rockowe ITArms.
Czemu pisze, ze BOR raczej nie wzbudza szacunku? Odrózniłbym rockową balladę o głębszym prześłaniu jak np My Guitar czy Something TBIn od pościelówy typu BORoses. Ckliwej, słodkiej, trochę pedalskiej. Mimo że ją lubie, to raczej przeciętny fan Metalliki nie uzna jej za cudowne arcydzieło.
A czy Bounce takie nie jest? Co prawda 6mln sprzedanych płyt, ale w USA status tylko złotej. Generalnie uznawana jest przez zespół za średni sukces. Trudno się piosenek z albumu doszukiwać na setlistach. Single utonęły i przeszły bez większego echa pomimo sporej promocji. Ebbin święcący triumf z Crushem, po "średnio" udanym Bounce zostaje odstawiony.Nie zgadzam się, ze stwierdzeniem ,że jakby Bon Jovi nagrali płytę hardrockową to ona by się nie sprzedała. Jeżeli byłby to solidny hardrock z elementami popu spokojnie by się wybronili.
Powiem tak. Generalnie chciałbym się zgodzić i wierzyć w to co napisałeś.Młodzi ludzie potrzebują mocnej muzy w wydaniu popowym nawet na listach przebojów. Wierzę, że jeżeli Bon Jovi robiliby to co do nich należy i chcieliby - nawiasem pisząc - legenda zobowiązuje - byliby fantastyczną, mocną alternatywą do boysbandów, popu i "pedalskiego" rocka, nawet Ci słuchacze, którzy lubią wyżej wspomnianą mocniejszą muzę mogliby właśnie docenić jak nigdy, nasz zespół jako właśnie kontratak dla obecnego badziewia na listach.
Patrząc jednak na rynek muzyczny i totalną klapę tak pompowanego balonu jakim był album "Chinese Democracy" to mam poważne wątpliwości w to co napisałeś. Album bardzo dobry, promocja wieloletnia a album doszedł ledwie do #2 w uk i #3 w USA! Do dziś sprzedał sie w USA tylko w ilości 0,6 mln.
Dla porównania Babel zespołu Mumford & Sons sprzedał się tyle w 1 tygodniu w USA. Do teraz sprzedało się tam ponad 2 mln. Fun. do dzisiaj ponad 1 mln a wydany został 3 lata później niż album Gunsów.
Z tego typu zespołów o których piszesz to jedynie w ostatnich latach Foo Fighters odnieśli duży sukces. Reszta zespołów rockowych które odniosły bardzo dobry wynik to zdecydowanie Indie Rock czy muzyka Alternatywna.
Rock w takim rozumieniu jak napisałeś umarł na szczytach i BJ musieliby zmienić swoją 25 letnią taktykę grania na coś niekomercyjnego, żeby taki album dzisiaj nagrać.
Wiesz, dla mnie Metallica nie jest akurat idealnym argumentem. Od 1991 to w zasadzie takie mocniejsze Bon Jovi z albumami pełnymi pomyłek. Kolejny cholernie komercyjny band i tyle... Z drugiej strony bezsensem jest porównywać Bon Jovi z zapomnianą dawno Sepulturą albo Slayerem czy Rage Against The Machine. Komercyjność nie musi być wszak zmorą jeśli niesie z sobą kawał porzędnej muzyki.Adrian pisze: Generalnie wiem, ze tutaj kultowane jest "Keep The Faith"(...) Czemu pisze, ze BOR raczej nie wzbudza szacunku? Odrózniłbym rockową balladę o głębszym prześłaniu od pościelówy typu BORoses. Ckliwej, słodkiej, trochę pedalskiej. Mimo że ją lubie, to raczej przeciętny fan Metalliki nie uzna jej za cudowne arcydzieło.
DNA Bon Jovi jest po prostu takie, a nie inne.
Co do samego "Bed Of Roses". To już klasyka. Podobnie jak "Nothing Else Matters" Metalliki.
EVENo pisze:A ja powiem, że też mam nie kilka, a kilkanaście dni przerwy od słuchania What About Now i moje życie stało się szczęśliwszeAgata BJ pisze:Powiem Wam, że miałam kilka dni przerwy od słuchania What About Now, a jakieś trzy dni temu znów zaczęłam do niej wracać.
Nic nie pozostaje jak zyczyc wytrwalosci w postanowieniu.Szczescie powinno sie pielegnowac. Wszak, nie kazdy moze go dostapic, a w tym przypadku widac ze wcale do niego tak duzo nie trzeba.
Tymczasem od wydania ostatniej plyty zespolu minal juz jakos czas i mozna cos wiecej napisac na trzezwo, bez tych pierwszych emocji, ktore pozwalaja wyrzucic na papier wszystko a ten to z latwoscia przyjmie a z ktorych pozniej glupio sie wycofac bo nagle okazuje sie ze z czasem nie juz tak samo. Dla jednych gorzej, dla drugich lepiej, nie ma problemu.
Ja sie skupie jednak na swoich przemysleniach, towarzyszacych mi emocjach zwiazanych z powstaniem nowego albumu i osobistego przyjecia go przeze mnie jako dlugoletniego fana z dlugiem doswiadczeniem w obcowaniu z ich muzyka i sledzac na biezaco fakty z ich zycia, zawodowego jak i osobistego, gdzie te drugie biorac z przymruzeniem oka, nie dajac satysfakcji mediom do wkrecenia mnie w czesto bezpodstawne plotki.
Nie mam zamiaru skupiac sie na poszczegolnych utworach, ktore jak wiadomo, za kazdym razem brzmia inaczej, znajomo, wylapujac w nich po trosze wszystkiego uslyszanego juz wczesniej w bogatej i roznorodnej dyskografii zespolu.
Dla mnie roznorodna jest na plus poniewaz moge czesto wracac do innych okresow mojego zycia i roznych wydarzen ktorym towarzyszyla rowniez rozna muzyka zespolu. To takie utozsamianie siebie, czasow i plyt zespolu, oddajace ducha tamtych czasow.
Nie bede oszukiwal nikogo ze jestem niepoprawnym optymista w rozumieniu muzyki ktora tworzy zespol i czy jest to glownie Jon wcale mi to nie przeszkadza, bo to wszystko do mnie zawsze trafia i juz przypuszczam bedzie trafiac bo to taka milosc na zawsze, dotarta, pozbawiona niedomowien i niezrozumienia bez porozumienia.
Skupiajac sie na najnowszym wydawnictwie chce podkreslic ze owo rowniez trafia do mnie i nie zawacham sie napisac ze jako calosc bardziej niz inne z ostatnich dokonan na ktorych nieliczne pojedyncze utwory robily na mnie ogromne wrazenie a nie jak w ostatnim przypadku, caly album.
Bon jovi zawsze szlo z trendami obowiazujacymi na listach przebojow bo taki byl cel zespolu, trafaic do mas i lokowac utwory na najwyzszych ich miejscach.Nie inaczej bylo w erach SWW czy NJ.
Zwlaszcza Jon zdjac sobie sprawe ze swojego talentu do tworzenia chwytliwych melodii podpartych talentem indywidualnym swoich muzykow, poszedl droga ktora wydaje sie oczywista, zostawiajac wypalone zupelnie gwiazdy, grajace swoje i rowniez cieszace sie poparciem ale niestety dla nich jedynie grupka juz tylko najwierniejszych fanow z tamtego okresu, bo ktory z tych zespolow nie marzy byc wciaz na topie, zarabiac ogromnych pieniedzy, byc w caloksztalcie w scislej czolowce swiatowej? Moga jedynie sie oblizac patrzac na BJ.
Nie trzeba byc fenomenem zeby stwierdzic ze o tym marzy kazdy kto cos tworzy, ma pasje i dzieli sie nia z innymi, kazdy chce zeby podziwialo go jak najwiecej osob jak najdluzej.
Nowa plyta Bon Jovi trafia do mnie jak kazda inna, muzycznie, przekazem ktory jest prosty, zwiezly, przywoluje odpowiednie nastroje i skojarzenia.
Plyta jest gitarowa, przyjemna w odbiorze,dopracowana do perfekcji produkcyjnie. Tak, pasuje mi to wybitnie. Wszystko mi w tych utworach pasuje, nie doszukuje sie niczego byle sie przyczepic. Widocznie nie taka jest moja natura.Sorry!
Wspolczuje tym ktorzy czekaja na powrot zespolu do dawnego grania, bo raczej to nie nastapi dopoki zespol bedzie odnosil sukcesy i pozyskiwal nowych, mlodszych sluchaczy, ewentualnie dopoki nie wroci trend na ostre, powszechne ciezkie granie.
Mysle ze koncerty za to rekompensuja wszystkim tesknote ze rockowym graniem, wydluzonymi solowkami Richiego. Koncertowo przeciez nie maja sobie rownych.Wystarczy ze sie bylo na ktoryms, obojetnie z ktorej trasy koncertowej.
Wokal Jona rowniez sie zmienil przez lata, ale czy oslabl i czy aby to jest na minus?
Dla mnie znowu nie, bo nie wyobrazam sobie go wrzeszczacego jak dawniej, co by bylo smieszne dla mnie i kiczowate.wrecz, uwazam go obecnoe wokalnie za duzo bardziej dojrzalego.
Z nowa plyta trzymaja sie utartego schematu a trendami dorownuja i konkuruja z sukcesem z mlodymi utalentowanymi wykonawcami, pokazujac ze z racji wieku nie odstaja niczym od innych i ze wreszcie muzyka ktora graja nieprzerwanie na najwyzszym sobie poziomie od 30 lat laczy pokolenia.
Pamietajac wszystkie etapy gry zespolu, potwierdzam opinie wytrawnych rockmanow ze prawda jest ze zawsze wzbudzal szyderczy usmiech na twarzach wszystkich wielbicieli mocniejszych brzmien i sam nieraz bylem celem ich atakow na moja osobe i sam zespol.
Nie przeszkodzilo to mi jednak wcale i nie sklonilo do zaprzestania sluchania obciachowego zespolu w ich mniemaniu.
Sam sie moglem o tym ostatnio przekonac gdy pobieglem do sklepu po WAN "z dusza na ramieniu" przywolujac we wspomnieniach te same chwile podekscytowania gdy wiele lat temu dokonywalem zakupu KTF czy TD, ktore to ostatnie mialem zamowione przez EMPIK w ilosci jednego egzemplarza na cale 100.000 miasto rodzinne.Jednak to juz historia na inna okazje.
Jak zawsze zycze wszystkim duzo pozytywnych emocji w odsluchiwaniu nowego krazka, zwlaszcza ze zbliza sie wiosna(czyzby?) wraz z cieplejszym sloncem WAN pokoloruje Am swiat w soczystsze kolory.Pozdrawiam fanow w Polsce
"..You can rule the whole world but it don't mean one damn thing.."
Obciachowe Sleep i Blame? Bardziej obciachowe od BW jeszcze mi powiedz to już totalnie parskne śmiechem.Adrian pisze:W metro była recenzja WAN i autorka podała że na albumie nie ma hitów na miarę LOP i IML a nawet "kiczowatego" Bed Of Roses.rtcr pisze:Nie rozumiem do końca co masz do BOR. Ta piosenka pochodzi z albumu na którym były cięższe i lżejsze piosenki, ale także rockowe. Gunsi też mają utwory prezentujące "ciężar" BOR i chwała im za to. Nie rozumiem dlaczego wszyscy stosują tego typu argumenty: "Na KTF jest I want you i Bed of roses, takie przytulanki to wiochai cały album przez to jest do bani". A dry county i if i was your mother tam nie ma? Rozumiem, że BJ mają przypiętą etykietkę taką jaką mają, ale nie jestem ich fanem za Because We can.Szarmancki Jon tańczący tango w rytm "Bed Of Roses"... Jaki rocman to kupi? Nawet dla mnie jako słuchacza Bon Jovi jest to totalna wiocha.
Generalnie wiem, ze tutaj kultowane jest "Keep The Faith" i do pewnego momentu mi to zupełnie nie przeszkadza. Jon starał sie pisać utwory o głebszym przesłaniu no ale nie zapominałbym właśnie, że na tym albumie mamy takie obciachowe numery jak Sleep, Blame, sweetaśne i raczej nie budzące szacunku wśród konserwatysnych rockamnów BOR i I Want You no i mocno słodko popowo-rockowe ITArms.
Czemu pisze, ze BOR raczej nie wzbudza szacunku? Odrózniłbym rockową balladę o głębszym prześłaniu jak np My Guitar czy Something TBIn od pościelówy typu BORoses. Ckliwej, słodkiej, trochę pedalskiej. Mimo że ją lubie, to raczej przeciętny fan Metalliki nie uzna jej za cudowne arcydzieło.
A czy Bounce takie nie jest? Co prawda 6mln sprzedanych płyt, ale w USA status tylko złotej. Generalnie uznawana jest przez zespół za średni sukces. Trudno się piosenek z albumu doszukiwać na setlistach. Single utonęły i przeszły bez większego echa pomimo sporej promocji. Ebbin święcący triumf z Crushem, po "średnio" udanym Bounce zostaje odstawiony.Nie zgadzam się, ze stwierdzeniem ,że jakby Bon Jovi nagrali płytę hardrockową to ona by się nie sprzedała. Jeżeli byłby to solidny hardrock z elementami popu spokojnie by się wybronili.Powiem tak. Generalnie chciałbym się zgodzić i wierzyć w to co napisałeś.Młodzi ludzie potrzebują mocnej muzy w wydaniu popowym nawet na listach przebojów. Wierzę, że jeżeli Bon Jovi robiliby to co do nich należy i chcieliby - nawiasem pisząc - legenda zobowiązuje - byliby fantastyczną, mocną alternatywą do boysbandów, popu i "pedalskiego" rocka, nawet Ci słuchacze, którzy lubią wyżej wspomnianą mocniejszą muzę mogliby właśnie docenić jak nigdy, nasz zespół jako właśnie kontratak dla obecnego badziewia na listach.
Patrząc jednak na rynek muzyczny i totalną klapę tak pompowanego balonu jakim był album "Chinese Democracy" to mam poważne wątpliwości w to co napisałeś. Album bardzo dobry, promocja wieloletnia a album doszedł ledwie do #2 w uk i #3 w USA! Do dziś sprzedał sie w USA tylko w ilości 0,6 mln.
Dla porównania Babel zespołu Mumford & Sons sprzedał się tyle w 1 tygodniu w USA. Do teraz sprzedało się tam ponad 2 mln. Fun. do dzisiaj ponad 1 mln a wydany został 3 lata później niż album Gunsów.
Z tego typu zespołów o których piszesz to jedynie w ostatnich latach Foo Fighters odnieśli duży sukces. Reszta zespołów rockowych które odniosły bardzo dobry wynik to zdecydowanie Indie Rock czy muzyka Alternatywna.
Rock w takim rozumieniu jak napisałeś umarł na szczytach i BJ musieliby zmienić swoją 25 letnią taktykę grania na coś niekomercyjnego, żeby taki album dzisiaj nagrać.
Z I want you masz racje, Bed of Roses to klasyka i raczej większość ma szacuneczek do tego kawałka (ale po co ogólnie przytaczamy fanów innyc zespołów do określenia co jest ble). A już nazwanie CDemocray bardzo dobrym album to przezebawna sprawa. Na albumie są może ze 2 kawałki jako takie. Album umarł śmiercią naturalna i wcale się nie dziwie.
Cały czas bronisz BJ i tego dlaczego tak słabą MUZYCZNIE płyte nagrali.
Wg mnie cieszymy się ale brak nam dystansu żeby zobaczyć że ten album jest bardzo średni o ile nie słaby. I nie interesuje mnie sprzedawalność. Myślałem, że może teraz po tych 4 latach dostane album dla fanów. Ale znowu nie. Widocznie mam czekać następne lata. Tylko myślałem że mając 30 lat kariery to trzeba miec szacunek do swoich fanów. Ale nie, po co. Lepiej ścigać się z 3 ligą muzyczną i całym Indie Rockiem. BJ przetrwali tyle lat bo grali coś na czasie ALE wciąż mieli swoją cząstke BJ i to łączyli. A teraz brak mi BJ w tym wszystkim.
A dla fascynatów Thick as Thieves za przestrzeń powiem tylko że to tło brzmi jak z Bounce'a. I nie mówie że utwór jest zły.
Najgorszy jest początek w Water, totalna masakra dla mnie. Potem nawet jest rockandrollowo, wesoło i spoko.
Od początku...
1. Because We Can brak komentarza, już nie chce mi się tego komentować
2. I'm With You niby się tym jarałem, ale tak naprawde to wtórny kawałek, widać w ten sposób jak BJ dawno nie grali rocka
3. What About Now jak usłyszałem chyba rok temu jak Jon śpiewa to w studiu to się śmiałem, żeby to był najgorszy kawałek na płycie bo brzmi jak klon i typowe BJ jako 1 sngiel. Teraz słucha mi się tego nawet. Dlaczego? ( Wcale nie jest dobre, a brak solówki psuje utwór doszczętnie. ) Dlatego się słucha ok bo reszta wypada jeszcze gorzej.
4. Pictures of You Nie wiem czym tu się Richie jara, chyba znowu pije albo jest już głuchy jak pień. Niby miało wyjść nowocześnie ale ja tego nie chwytam. Ten wstęp jak jakiś dziwny jak na BJ a tekst na początku znowu woła o pomste do nieba.
5. Amen Nie mam do tego nic. Byłoby ok, akustyk fajnie brzmi, całe tło jest spoko, Jon śpiewa (nawet o czymś co chwialmi na tej płycie to wyczyn). Ale nie jest ok bo to Hallelujah przepisane na nowy kawałek bo Jon chciał mieć coś takiego (nie żalosne?). Jak ktoś nie rozumie to niech czeka na koncertach na Hallelujah... A... no i jak śpiewa początek z tą manierą to brzmi to masakrycznie jak dla mnie. Psuje bardzo.
6. That's What the Water Made Me Wstęp z Just Older jeśli chodzi o perke, ale ok, to nic złego przecież. Jon wchodzi z tekstem jak Bieber w refrenie. Ja passuje, wysiadam. Dalej kawałek nawet ok, na koncert myśle sprawdza się.
7. What's Left on Me Jon znowu jęczy, wstęp nawet fajnie wymyślił, jest potencjał w tym kawałku ale za dużo tu Jona chorych nawyków rodem z LH.
8. Army of One Na 1 raz zrobiłem mine i Co to jest?! BJ się zamienia w pedalskie indie rockowe granie bez jaj. Brzmi to jak z Florence (ale czyż ten album to nie zbiór innych twórczości przekutych w BJ?). Lubie refren. Mimo prostoty tekstu to jedank będe bronił bo uważam, że jest ok. Da się słuchać i mi poprawia humor, na plus.
9. Thick as Thieves Sam nie wiem do końca. Niby brzmi to naprawde jak coś porządnego. Momentami jak klasyczne porządne BJ. Ale czegoś mi troszke brakuje i raczej nie chodzi o głos bo wiadomo Jon ma teraz inny i to normalne.
10. The Beautiful World HA HA HA Matchbox 20 w zwrotce brzmią zabawnie i chyba tak miała ta melodia brzmieć. Ale BJ kopiując beztrosko całą linie ze zwrotki brzmią obciachowo. Brzmi to tak śmiesznie że aż mi wstyd. Cukierkowo, jak Avril albo jakiś młode zespoły. Refren? Najlepszy moment tego kawałka, brzmi jakoś ale to pewnie tylko przez słabą zwrotke czuje ten dysonans.
11. Room at the End of the World Podobał mi się ten kawałek na początku. Chodziło mi o melodie tytułowego zwrotu. Fajnie to Jon napisał. Jako całość mnie nie porywa, czegoś brak. Ale na zapychacz byłoby ok, na tej płycie wyrasta do przystanku "uff tego nie musze przełączać, niech sobie leci".
12. The Fighter Kiedy Jon zagrał to akustycznie wpadło mi w ucho i byłem dumny, że Jon potrafi, naprawde potrafi napisać coś takiego. Ale miałem nadzieje na historie jak z Last Man Standing i nagranie tego na nowo, rockowo na płyte. Niestety inny miał pomysł Jonowaty. Ok. Dla mnie brzmi fajnie i nie jest to genialny kawałek ale jest przynajmniej przyzwoity z czymś na dobry.
13. With These Two Hands Nowoczesne BJ. Chyba tak można określić. Tym razem Jon przepisuje melodie z Coldplay. Gdyby nie to byłbym chyba na tak. Kawałek nośny, jest taka ściana w refrenie delikatna jak za HAND i to mówie jako zalete. Poza motywem z twórczości Chrisa Martina to kawałek raczej ok.
14. Not Running Anymore Nie mam nic do tego, spoko kawałek. Jon w tą strone się starzeje i tylko trzeba akceptować, nic nie zmienimy.
15. Old Habits Die Hard Chyba nagrane jako 1 do filmu. Gorsze od nr 14. Dla mnie już za dużo tego jak na jedną płyte.
16. Into the Echo Przeciętniak i jedynie zapada w pamięć chórek. Przy słabiakach płyty wygląda ok ale ogólnie jest bardzo przeciętne.
I jeszcze coś dodam, dla tych którzy zaraz będą chcieli mnie zjeść:
- album oceniam jako album popowy z bardzo delikatną dawką rocka, bo gdybym miał oceniać jako rockowy to od razu napisałbym "BRAK ROCKA=OCENA NIEMOŻLIWA"
- słuchałem ten album już z 7 lub 8 razy,
- też chciałbym żeby mi się ten album podobał, nie jestem na forum po to, żeby obrażać swój ukochany zespół czy swojego ulubionego wokaliste i frontmana (dla niektórych tutaj pół boga),
- mam inaczej niż Adrian, jak posłucham 2 góra 3 razy coś to potrafie wyłapać przyjemne dla mnie dźwięki,
nowy album Richiego po 1 przesłuchaniu mi się spodobał w pewnej części a kolejne słuchania podały minusy i plusy pozostałych utworów. Żeby nie było, to tak samo miałem z TC czy innymi BJ i całym światem muzyki,
Podsumowując:
Nie kupiłem płyty a normalnie kupiłbym w dniu premiery.
Tak, nie kupiłem mimo naklejki na folii o koncercie w Gdańsku. I pewnie to przedświąteczny grzech, że nie kupiłem bo nie wspieram zespołu przed koncertem w PL.
Może kupie, jak jakimś cudem w święta oświeci mnie, że ten album jednak nie jest najsłabszym mojego BON JOVI.
Jeśli miałbym kupić to chyba... Deluxe edition, gdzie mam w bonusach:
13. "With These Two Hands"
14. "Into the Echo"
15. "Not Running Anymore"
Lubie płyty z bonusami ale nie chce płacić za Old Habits albo Every Road (to już zresztą mam) bo cała płyta nie jest warta dla mnie tych 60zł.
The Circle to bardzo średni album, dałbym mu (mimo, że nie oceniam tak) 5/10.
ALE... jest tam więcej rocka i tego nie da się ukryć. I mam nadzieje, że Adrian też się z tym zgodzisz.
Ja wychowałem się głównie na rocku i to mój ukochnay gatunek, gram na gitarze, uwielbiam orkiestre symfoniczą i "żywe" instrumenty. I poza całą masą innych gatunków rock zawsze jest mi najbliższy, a na nowym albumie BJ tego jest jak na lekarstwo. Po płycie Richiego apetyt i nadzieja była na coś odjechanego, a wyszło grzecznie, wygłaskanie, po Jonowemu.
Pozdrawiam i życze zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych
Ostatnio zmieniony 29 marca 2013, o 10:04 przez KondZik, łącznie zmieniany 1 raz.
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Tak sobie myśle o tym co napisałeś i dochodze do wniosku,że wszystko sie przy obecnej muzyce BJ rozbija o produkcje. Ja uwielbiam całe KTF ale wiem też,że Sleep,Blame, I Want you czy ITA to nie są jakieś monumentalne numery i nie wyprzedzają jakoś specjalnie tego co teraz dostajemy ale są muzycznie prawdziwe. Po prostu doskonale słychać tutaj naturalność instrumentów, są takie jak naprawde, jakie powinny być a w nowoczesnej twórczości nie słychać już tak znacząco, czysto, gitary bo jest ona schowana w masie innego dźwięku. Nie wybija sie tak jak powinna w rockowym zespole. Nie czuć by prowadziła słuchacza w piosence. To samo przy perkusji, tu nawet gorzej bo brzmi bardzo komputerowo. Całą warstwa, cała produkcja może powodować,że utwór, który dziś jest średnio oceniany, gdyby był nagrany w latach 90tych miałby bardzo pozytywny odbiór. Takie Pictures of you gdyby było nagrane surowiej i powiedzmy znalazlo się na KTF byłoby stawiane na równi z ITA. Beautiful World to samo. Gdyby miał mocniejsze, wyraziste gitary i był wydany w latach 90tych,z tamtą produkcją, byłby klasyką pożądaną na koncertach.Adrian pisze:Generalnie wiem, ze tutaj kultowane jest "Keep The Faith" i do pewnego momentu mi to zupełnie nie przeszkadza. Jon starał sie pisać utwory o głebszym przesłaniu no ale nie zapominałbym właśnie, że na tym albumie mamy takie obciachowe numery jak Sleep, Blame, sweetaśne i raczej nie budzące szacunku wśród konserwatysnych rockamnów BOR i I Want You no i mocno słodko popowo-rockowe ITArms.
Tak naprawde teraz fani mają taki problem,że albo sie przedrą przez tą chorą,nowoczesną produkcję i docenią te kompozycje albo ich te dzwięki tak zrażą, że płyte rzucą w kąt, ciesząc się z każdego dnia kiedy jej nie słuchają. Ja starałem się o tej produkcji WAN zapomnieć i wziąć dla siebie przekaz tych utworów, który w danym momencie mojego życia do mnie trafiły. Pewnie,że wolałbym bardziej słyszalne i naturalne gitary i perke ale trafił do mnie przekaz całościowy i z płyty się cieszę.

Dand pisze:Tak sobie myśle o tym co napisałeś i dochodze do wniosku,że wszystko sie przy obecnej muzyce BJ rozbija o produkcje. Ja uwielbiam całe KTF ale wiem też,że Sleep,Blame, I Want you czy ITA to nie są jakieś monumentalne numery i nie wyprzedzają jakoś specjalnie tego co teraz dostajemy ale są muzycznie prawdziwe. Po prostu doskonale słychać tutaj naturalność instrumentów, są takie jak naprawde, jakie powinny być a w nowoczesnej twórczości nie słychać już tak znacząco, czysto, gitary bo jest ona schowana w masie innego dźwięku. Nie wybija sie tak jak powinna w rockowym zespole. Nie czuć by prowadziła słuchacza w piosence. To samo przy perkusji, tu nawet gorzej bo brzmi bardzo komputerowo. Całą warstwa, cała produkcja może powodować,że utwór, który dziś jest średnio oceniany, gdyby był nagrany w latach 90tych miałby bardzo pozytywny odbiór. Takie Pictures of you gdyby było nagrane surowiej i powiedzmy znalazlo się na KTF byłoby stawiane na równi z ITA. Beautiful World to samo. Gdyby miał mocniejsze, wyraziste gitary i był wydany w latach 90tych,z tamtą produkcją, byłby klasyką pożądaną na koncertach.Adrian pisze:Generalnie wiem, ze tutaj kultowane jest "Keep The Faith" i do pewnego momentu mi to zupełnie nie przeszkadza. Jon starał sie pisać utwory o głebszym przesłaniu no ale nie zapominałbym właśnie, że na tym albumie mamy takie obciachowe numery jak Sleep, Blame, sweetaśne i raczej nie budzące szacunku wśród konserwatysnych rockamnów BOR i I Want You no i mocno słodko popowo-rockowe ITArms.
Tak naprawde teraz fani mają taki problem,że albo sie przedrą przez tą chorą,nowoczesną produkcję i docenią te kompozycje albo ich te dzwięki tak zrażą, że płyte rzucą w kąt, ciesząc się z każdego dnia kiedy jej nie słuchają. Ja starałem się o tej produkcji WAN zapomnieć i wziąć dla siebie przekaz tych utworów, który w danym momencie mojego życia do mnie trafiły. Pewnie,że wolałbym bardziej słyszalne i naturalne gitary i perke ale trafił do mnie przekaz całościowy i z płyty się cieszę.

-
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 1310
- Rejestracja: 26 maja 2008, o 20:49
- Ulubiona płyta: These Days
- Lokalizacja: Sosnowiec
Faktycznie Dand dobrze pisze. Ktoś mi ostatnio powiedział , że gdyby WAN było nagrane w aranżacji za czasów KTF, byłaby to jedna z lepszych Ich płyt.
Gitarę i tak jeszcze jako tako słychać. Mnie najbardziej szkoda perkusji.
Pociesza mnie jednak fakt, że na żywo wszystko brzmi prawidłowo i doskonale słuchać tą jakże ciężką pracę Tico
Gitarę i tak jeszcze jako tako słychać. Mnie najbardziej szkoda perkusji.
Pociesza mnie jednak fakt, że na żywo wszystko brzmi prawidłowo i doskonale słuchać tą jakże ciężką pracę Tico
Jarek napisał :
"Nowa plyta Bon Jovi trafia do mnie jak kazda inna, muzycznie, przekazem ktory jest prosty, zwiezly, przywoluje odpowiednie nastroje i skojarzenia.
Plyta jest gitarowa, przyjemna w odbiorze,dopracowana do perfekcji produkcyjnie. Tak, pasuje mi to wybitnie. Wszystko mi w tych utworach pasuje, nie doszukuje sie niczego byle sie przyczepic. Widocznie nie taka jest moja natura.Sorry!"
Co Ty Jarku bierzesz? To musi być naprawdę niezły stuff
Kilka dni temu odkryłem, że John sepleni na I'm with You. Szczególnie pierwsze słowa zwrotki. Super piosenka, ale wyraźnie obnaża wadę wymowy naszego wokalisty.
Pytanie czy to wada czy ta Twoja rewelacyjna produkcja.
"Nowa plyta Bon Jovi trafia do mnie jak kazda inna, muzycznie, przekazem ktory jest prosty, zwiezly, przywoluje odpowiednie nastroje i skojarzenia.
Plyta jest gitarowa, przyjemna w odbiorze,dopracowana do perfekcji produkcyjnie. Tak, pasuje mi to wybitnie. Wszystko mi w tych utworach pasuje, nie doszukuje sie niczego byle sie przyczepic. Widocznie nie taka jest moja natura.Sorry!"
Co Ty Jarku bierzesz? To musi być naprawdę niezły stuff
Kilka dni temu odkryłem, że John sepleni na I'm with You. Szczególnie pierwsze słowa zwrotki. Super piosenka, ale wyraźnie obnaża wadę wymowy naszego wokalisty.
Pytanie czy to wada czy ta Twoja rewelacyjna produkcja.
...and just only rock...
TheRock pisze:Jarek napisał :
"Nowa plyta Bon Jovi trafia do mnie jak kazda inna, muzycznie, przekazem ktory jest prosty, zwiezly, przywoluje odpowiednie nastroje i skojarzenia.
Plyta jest gitarowa, przyjemna w odbiorze,dopracowana do perfekcji produkcyjnie. Tak, pasuje mi to wybitnie. Wszystko mi w tych utworach pasuje, nie doszukuje sie niczego byle sie przyczepic. Widocznie nie taka jest moja natura.Sorry!"
Co Ty Jarku bierzesz? To musi być naprawdę niezły stuff
Kilka dni temu odkryłem, że John sepleni na I'm with You. Szczególnie pierwsze słowa zwrotki. Super piosenka, ale wyraźnie obnaża wadę wymowy naszego wokalisty.
Pytanie czy to wada czy ta Twoja rewelacyjna produkcja.
Odpowiedz jest jedna i prosta na twoje pytania:
- posiadam duzy dystans do zycia i bardziej sie wszystkim ciesze niz zamartwiam doszukujac problemu.
"..You can rule the whole world but it don't mean one damn thing.."
-
- Gdańsk Supporter
-
It's My Life
- Posty: 215
- Rejestracja: 15 maja 2011, o 19:54
- Lokalizacja: Pińczów
Właśnie. Adrian cały czas się czepia tych utworów. Ale żeby lubić takie piosenki trzeba mieć rock 'n roll we krwi, a Adrian (w mojej opinii) nie czuje rock'n rolla.Scrooge pisze:Obciachowe są bo Ty tak uważasz? Zbyt często zapominasz dodać zwrotu "w mojej opinii", czy też "moim zdaniem".Adrian pisze:Jon starał sie pisać utwory o głebszym przesłaniu no ale nie zapominałbym właśnie, że na tym albumie mamy takie obciachowe numery jak Sleep, Blame,
How does money lead to greed
When there's still hungry mouths to feed
When there's still hungry mouths to feed
- michael
- Have A Nice Day
- Posty: 632
- Rejestracja: 28 listopada 2009, o 11:40
- Ulubiona płyta: NJ Bounce SWW
- Lokalizacja: Głogów/Legnica
Jak każdego obiektywnego fana a nie totalnie zaślepionegoEVENo pisze:A ja powiem, że też mam nie kilka, a kilkanaście dni przerwy od słuchania What About Now i moje życie stało się szczęśliwsze
Autentycznie co Ty bierzesz? Jezusicku!Jarek pisze: Plyta jest gitarowa, przyjemna w odbiorze,dopracowana do perfekcji produkcyjnie. Tak, pasuje mi to wybitnie. Wszystko mi w tych utworach pasuje, nie doszukuje sie niczego byle sie przyczepic. Widocznie nie taka jest moja natura.Sorry!
Chyba Scrooge użył tutaj zdania, które mnie zabiło. "... Adrian w świecie szczęścia BJ.."rtcr pisze:Właśnie. Adrian cały czas się czepia tych utworów. Ale żeby lubić takie piosenki trzeba mieć rock 'n roll we krwi, a Adrian (w mojej opinii) nie czuje rock'n rolla.
Choćby nie wiem co Adrian umrze za Jona i zasłoni go własnym ciałem. Jak powiedział Zenon Laskowik - "Nieważna muzyka, słowa się liczą". W postach czuć tylko zaślepienie i brak obiektywizmu. To chyba zasługa znakomitych tabletek.
Jeden gość, który jest wielkim fanem BJ dodał, że singlowy Because We Can powinien mieć tytuł Because We Can't. Smutne to wszak.
Let's get rocked!
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
A z czego się będziesz śmiał?KondZik pisze: Obciachowe Sleep i Blame? Bardziej obciachowe od BW jeszcze mi powiedz to już totalnie parskne śmiechem.
Innego gustu? Innej wrażliwości muzycznej? Może z ignorancji czy ograniczenia muzycznego? Tylko nie wiem czyjego? Mojego/Twojego? :>
Piszesz dużo rzeczy w których stwierdzasz, ze to co Ty czujesz i uważasz za dobre to "oczywista oczywistośc".
BWorld muzycznie oczywiście to innego typu piosenka jak piosenki z KTF? Czy to oznacze, ze to źle? BW ląduje w TOP 20 utworów BJ a ciężko w tym Top doszukać się dużej ilości utworów z KTF.
Czy to dobrze/źle? Nie będe oceniał. Wiem co mi się podoba a co nie.
Sleep i Blame to po pierwsze kopie siebie samych a po drugie tekstowo dosyć płytkie i prymitywne. Nie sądzisz? Można napisać RNRollowy kawałem z klasą i można zerknąc jak to np Queen robili a można popełnić coś takiego. Muzycznie są to numery bardzo dobre no ale tekst/śpiew do mnie nie trafia.
Ale to jest mój odbiór tych kawałków
Nie mam powodu ich bronić. Album sam się broni. Zerknij na opinie wielu fanów i generalnie ogólną ocene albumu na JT.KondZik pisze:Cały czas bronisz BJ i tego dlaczego tak słabą MUZYCZNIE płyte nagrali.
Tak. W moim odczuciu na Circle jest więcej rocka. Na WAN jest więcej klawiszy, mniej Tico, mniej Richiego,więcej Jona, gorsze teksty, lepsze ballady, więcej akustyki. Dla mnie oba albumy są zbliżone do siebie.KondZik pisze: jest tam więcej rocka i tego nie da się ukryć. I mam nadzieje, że Adrian też się z tym zgodzisz.
Ja też. Wychowałem sie na Queen, Europe czy Lady Pank. Nie przeszkadzało mi to jednak później krzywym okiem patrzeć na twórczość zespołów pokroju Europe.KondZik pisze:
Ja wychowałem się głównie na rocku i to mój ukochnay gatunek, gram na gitarze, uwielbiam orkiestre symfoniczą i "żywe" instrumenty. I poza całą masą innych gatunków rock zawsze jest mi najbliższy, a na nowym albumie BJ tego jest jak na lekarstwo.
W 100% się zgadzam. Podejrzewam, że każdy neutralny słuchacz gdyby puścić mu dowolny kawałek z WAN powiedziałby, że to na 100% Bon Jovi. W mojej opinii "jądro" utworów i styl jest taki sam jak zawsze i na kazdej płycie się powtarza. Zmienia się jedynie produkcja z albumu na album. Na WAN mamy dużo Indie Rocka i PopRocka. Produkcja Pictures OF You to typowe współczesne Indie jak dla mnie.Dand pisze:
Tak naprawde teraz fani mają taki problem,że albo sie przedrą przez tą chorą,nowoczesną produkcję i docenią te kompozycje albo ich te dzwięki tak zrażą, że płyte rzucą w kąt, ciesząc się z każdego dnia kiedy jej nie słuchają.
I to w mojej opinii jest to co wielu tak mocno odrzuca od tego wydawnictwa. Przesłałem poniższą wersję pewnej osobię, która krytykowałą BWCan i wcale mnie nie zdziwiło, że mu się bardziej spodobałą ta wersja:
https://soundcloud.com/erikjohnsonvo/bo ... use-we-can
Jakby nie patrzeć trzon ten sam tylko oprawa muzyczna bardziej w stlu lat 80tych.
Zawsze pisze o swojej opinii. Nie tworze statystyk ile osób na świecie lubi coś itp. Mogę jedynie przyciągac fakty typu SWW sprzedało się w USA w liczbie ponad 13 mln a KTF ok 2 mln. SWW + NJ miało razem 8 TOP 10 hitów w USA a KTF + TDays 1 Top 10. No i na bazie tego interpretować, że ludzie nie kupili zmiany stylistycznej wprowadzonej przez BJ.Scrooge pisze: Obciachowe są bo Ty tak uważasz? Zbyt często zapominasz dodać zwrotu "w mojej opinii", czy też "moim zdaniem".
Ja mam we krwi Indie Rock, Brit Pop, Alternatywe... RNRoll też ale w stylu Beatelsów, Queen czy Rolling Stones... Sleep i Blame a także dużej części tej RNRollowej Aftermath w mojej opinii daleko tego typu klasie RNRollowi.rtcr pisze:Właśnie. Adrian cały czas się czepia tych utworów. Ale żeby lubić takie piosenki trzeba mieć rock 'n roll we krwi, a Adrian (w mojej opinii) nie czuje rock'n rolla.
A zepsoły pokroju Cinderella, Europe i inne AORy są dla mnie daleko klasą od klasyki RNR i są po prostu momentami obciachowe i śmieszne. Pomimo że lubie kilka kawałków Europe, Skid Row czy np Kiss. I nie chcę tutaj obrażać słuchaczy tego gatunku, bo znam wielu takich i szanuję ich za uwielbienie do muzyki. Bo to w sumie tylko muzyka.
No chyba nie jest smutne, ze chłopak ma swoje indywidualbne zdanie z którym sporo fanów BJ na pewnos się nei zgodzi. To własnie o to w tym chodzi. Dzisiaj jemu się nie podoba BWCan, a w 1992 11 mln fanów w USA powiedziało NIE dla KTF? I Jon powinien za to przepraszać?michael pisze: Choćby nie wiem co Adrian umrze za Jona i zasłoni go własnym ciałem. Jak powiedział Zenon Laskowik - "Nieważna muzyka, słowa się liczą". W postach czuć tylko zaślepienie i brak obiektywizmu. To chyba zasługa znakomitych tabletek.
Jeden gość, który jest wielkim fanem BJ dodał, że singlowy Because We Can powinien mieć tytuł Because We Can't. Smutne to wszak.
A generalnie podobają mi się takie generalizację odnośnie mojej osoby
Jednak obecnie jako człowiek z zespołu najbliższy mi jest charakterem, poczuciem humoru jak i ładną córką
Muzycznie bliższy mi jest Jon. Szuka nowości, rozwiazań, szans na sukces, na opakowanie to czego czuje w taką produkcję aby była na czasie. Trudno będzie komukowliek mnie przekonać, że Amen, Thick nie są szczerymi utworami, które Jon zrobił od serca. Natomiast kawałki typu Because We Can, WANow czy BWorld powstały w ten sam sposób jak Livin czy KTFaith. Przy LOPrayer Jon się zastanawiał co mogłoby trafić do ludzi, jaki temat. Razem jako BJ tworzyli od SWW w większości kawałki z myślą o przebojach, zapełnianiu stadionów, opisywaniu obecnej rzeczywistości, tworzeniu kawałków tekstowo ponadczasowych. Taki Jon nadał zespołowi kierunek w 1986 roku.
Powiedzmy, ze miałoby to się zmienić tak jak tutaj piszą co niektórzy i wracac do grania i opakowania w starego typu produkcję?
Czy pójście w ślady zespołów pokroju Def Leppard, Europe, Guns N Roses doprowadziłoby ich do tego gdzie są dzisiaj? Jakby nic nie zmieniali to podejrzewam, że wydawaliby albumy co 5 lat, wypełnialiby jakieś hale jak np Def Leppard, w UK ich albumy debiutowałyby na 125 miejscu (Last Look At Eden). Dziś pomimo, ze nadal wydają kawałki w typowej dla siebie stylistyce, opakowują je w nowoczesną produkcje i dzielnie walczą z mocno promowanym D.Bowie, ich trasa obecnie jest nr1 a z wielkich wyróżnień brakuje im chyba RNRoll HOF, której obecna jakość jest dla mnie wątpliwa.
Powiedzmy sobie szczerze poza warstwą instrumentalną (stylistyczną) różnica między LOPrayer a BWCan jest niewielka. Dużo ludzi pisze, że POYou to takie ITArms 2013. I generalnie ludzie bez problemu rozpoznają, że BWC to jest klasyczne BJ. Ktoś w radiu porównał BWC do Blaze. Dla nas to dziwne, ale dla nas muzyka BJ nie zlewa sie w jedność. Dla innych słuchaczy jest inaczej.
Czy wolałbym inną produkcję? Tak. Taką jak demówki z HANDa + rockowa częśc Bounce'a. Nie przeszkadza mi to jednak cieszyć się WANow.
ps.
Fajna Jarek recenzja. Dobrze widzieć osoby z tego typu podejsciem do muzyki.
Dziękuje za uwage.