Alez bede nudny, przewidywalny i denerwujacy pewnie spora czesc Was zebranych tutaj, ALE...
Zespol, ktory nagrywal klasyki muzyki rockowej/popowej... Nagrywa po raz kolejny cos, co nawet nie jest wypelniaczem. Jest niczym... Jest brakiem emocji, jest brakiem czynnika "x", jest brakiem tozsamosci.
Gdyby nie marka zespolu, nazwa, cokolwiek... Tysiace ludzie przeszlo by obojetnie obok tego numeru.

Ponoc jest jakis drugi w kolejce? Ballada? No... Czekam...
Uprzedzajac "fakty". Tak- lubie popowe oblicze RSO ( i jeszcze raz musze to napisac- RSO to NIE JEST solowy twor Sambory, ale duet z Ori, ktora od muzyki popowej nie uciekala w przeszlosci).
Moge wsadzic kij w mrowisko i moge napisac z perspektywy fana, ktory slucha BJ od 1988- pop w wydaniu RSO jest mi blizszy... Wiecie dlaczego? Bo nie mam tego poczucia zazenowania. Wiem, ze RSO nie jest czyms idealnym, odkrywczym, poteznym, ale trafia do mojego serca- napisalbym "pomimo wszystko", ale zle to zabrzmi.
Jakosc pliku jest jaka jest, na chwile obecna, ale to nic nie zmienia w moich oczach. Piosenka jest tragicznie denna, pusta i kiedy mysle, ze kiedys ten zespol mial na swoim koncie takie wydawnictwa jak KTF, NJ, TD czy NAWET Crush.... W sumie...
Czemu ja sie tutaj wysilam. Od czasow The Circle jest to samo. Dostalem WAN 2.0. tym razem po prostu.

"Brawo!"
Bede ogladal i celebrowal Hall of Fame z wypiekami na twarzy


Bede zawsze wdzieczny za to, co ten band zrobil dla mnie, jako mlodego, naiwnego chlopaka, na poczatku lat 90tych rowniez. Ale naprawde musze zrewidowac swoje pozycje/spojrzenie, jako fana... Moze po prostu bylem wielbicielem jakiegos okresu w muzyce BJ? A moze sie nie znam, czepiam sie i tak naprawde g***o wiem.
Sorry za chaotyczny post, ale... Raz jeszcze napisze: gdyby w tle nie widnial szyld BJ, nie wierze, ze ktokolwiek z WAS zwrocilby uwage na ten numer.
Wiem, ze nie ma sensu porownywac rowniez RSO i BJ... ale w temacie muzyki popowej.. RSO w moich oczach BRZMI, ma to cos... Tutaj dostalem napisana na kolanie piosenke, do ktorej zostanie dopisana ideologia i przy okazji Hall of Fame pewnie sie i sprzeda/ zostanie zauwazona
Mysle, ze po Hall of Fame powinienem zrewidowac swoje miejsce na Forum rowniez. Ot- taka "drama queen" we mnie, ktory wyznaczyla sobie granice.
Bo jaki jest sens bycia w miejscu, w ktorym celebruje tylko przeszlosc i na dodatek jestem fanem kogos, kto juz w zespole nie jest i tak naprawde nic mnie ( muzycznie ) z tym zespolem juz nie laczy?
I fakt, ze poswiecilem pare chwil swojego zycia na ten ( emocjonalny?) post, swiadczy, ile ten zespol znaczy w moim zyciu wlasnie. A moze czas napisac... Znaczyl?
Bardzo jest cenna dla mnie Wasza obecnosci tutaj. Z paroma osobami udalo mi sie zaprzyjaznic mniej, lub bardziej.
Ale coraz mniej mam sil udowadniac sobie samemu, ze wszystko jest ok w "moim" zespole... I nie dbam o to, ze plyta jest na pierwszym miejscu, ze koncety sie wysprzedaja, ze... show must go on.
Artystycznie- to nie jest juz moja bajka- tak naprawde... Od wielu juz lat. Moze i dekady?
Moze Rysiek i Ori tez ida w pop. Ale to cos innego. To cos organicznego. Cos, co mnie przekonuje. COS, co do mnie trafia. Tutaj dostaje TO SAMO brzmienie, ten sam pomysl, ta sama produkcje Shanksa. Brzmi to wszystko jak odrzut z WAN'a dla mnie... Koszmarny, napisany w toalecie, na "odwal sie".
Jesli kogos urazilem- przepraszam. Moze ballada bedzie inna? Lepsza?
Nie wiem... Chyba naprawde czas zweryfikowac pewne rzeczy- i pisze to z bolacym sercem
