
London Calling. Ten klasyczny brytyjski utwór zna na pewno każdy, ale być może nie każdy wie, że w 2000 roku, Bon Jovi otworzyli nim niespodziewanie, pierwszy z dwóch koncertów na starym stadionie Wembley.
Oryginał: The Clash - London Calling
Cover: Bon Jovi - London Calling
I pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że BJ wykonali ten utwór w swojej, znacznie odmiennej od oryginału, wersji. Jak wiadomo, branie na warsztat pomnikowych utworów zawsze wzbudzało skrajne emocje. I tak też jest w tym przypadku (patrz: oceny filmu/komentarze).
Słuchając "London Calling" w wersji Bon Jovi, można domniemywać, że intencją Jona i Richiego było zagranie utworu w połączeniu z motywami innego coveru - "Rockin' in the Free World" Neila Younga (swoją drogą, tym utworem także otwierali koncerty podczas ówczesnej The Crush Tour). Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Bon Jovi, muzycznie są bliżej właśnie Neila Younga, niż zespołu The Clash, co może częściowo tłumaczyć ich potrzebę zreinterpretowania utworu.
Pamiętam, że gdy przed laty pierwszy raz usłyszałem to wykonanie z Wembley, to nie chciałem więcej do niego wracać. Jednak ostatnio przesłuchałem tą wersję kilkukrotnie i muszę przyznać, że moim zdaniem jest fenomenalna! Ale to być może tylko moje fanowskie zboczenie, bo sądząc po opiniach pod filmem, ludzie raczej nie są zachwyceni
Co sądzicie o tej odważnej interpretacji Panów z BJ?
Czy epokowe utwory takie jak "London Calling" czy - dajmy na to - "Stairway to Heaven" powinno odgrywać się tylko wg oryginalnych nut?