Jeśli chodzi o mnie to tym, co najbardziej nie podoba mi się w "nowym" BJ jest właśnie produkcja. Wszystko jest na maksa wygładzone, płaskie, jakieś takie papkowate. Najlepszy przykład – This Is Love, This Is Life. Kawałek GENIALNY, kwintesencja BJ, jak z lat 80-tych. Ale wystarczy porównać go sobie choćby z Born To Be My Baby albo jeszcze lepiej z Livin’ On A Prayer żeby zobaczyć jaka jest między nimi przepaść i to właśnie w sferze produkcji. W TILTILife jest cała masa jakich dziwnych, niepotrzebnych efektów, typowo popowych, które moim zdaniem odbierają piosence cały potencjał i charakter. I dlatego ja wcale nie chcę od BJ czegoś nowego i świeżego, chcę od nich powrotu do starego grania, z wyraźną gitarą prowadzącą, z chwytliwymi riffami, z charakterystycznymi klawiszami itd., itd. Oczywiście teraz też zdarzają się tzw. perełki, np. Dirty Little Secret – mimo typowej dla HANDa ściany dźwięku, jak to pisali Bartek i Adrian, to piosenka jest fenomenalna. Ale co z tego, skoro (o ironio!) nie znalazła się nawet na płycie.
Dlatego z Shanksem jako producentem, podobnie jak inni, cudów się nie spodziewam. Ciekawa jestem co zrobią z What About Now, bo piosenka wydaje się być świetna i teraz albo ją podkręcą i zrobią fajny rockowy kawałek, albo wygładzą do granic możliwości i będziemy mieć przyjemną, ale jednak popową pioseneczkę. Znając życie to pewnie to drugie, chociaż wypowiedzi Davida i Richiego nawet napawają optymizmem. Trochę.
Pfff, moje też...KondZik pisze:Nowy producent = moje marzenie