Co do tych gazet:
To mam mnóstwo wywiadów, recenzji, opisów trasy włąsnie z takich gazet jak BRAVO, czy POPCORN (ale nie tylko). Co więcej najwięcej opisów mam z lat 1992-1998 czyli czasy KTF i TD. Patrząc na to moge powiedzieć, że byli ulubieńczami tej gazety. Teraz nie są.
Nie wiem Piotrek, czy mieli taką opinie zespołu świetnego rockowego. Uważam wręcz przeciwnie. Zobacz np na Metallice, któa olała Jona, bo bo grał muze dla dziewczynek, a oni z takimi koncertu nie chcą grać. Co innego Stanley, Osborn, Scorpionsi, Motley Crue itp. To były zespoły/artyści , którym sukces BJ pomógł też odnieść sukces np takie Areosmith (ten sam producent co BJ), np Scorpionsi, którzy wypowiadali się, że gdyby nie BJ to by ich największy hit "Wind Of Change" nigdy nie powstał. Ale była to pewna tzw "grupa trzymająca rynek muzyczny w garści".
Co by nie powiedzieć krytyka uwielbiała pastwić się nad Jovisami.
A co do tego, że podałem takie gazety (opisując lata 2000-2006), to tylko odlatego iż nie posiadam innych. Co prawda czytałem co piszą o nich w tych innych gazetach teraz (np Metal Hammer, Tylko Rock), ale nie posiadam scanu itp.
Właśnie przeglądam swoją kkolekcje i co mi się rzuca w oczy: "Po wydaniu Crusha - jeszcze do niedawna byli nazywani najstarszym boysbandem świata ... "
No oczywiście te opinie się zminiły. Ale jakby nie patrzeć dokonał tego w mniejszym stopniu album KTF potem These Days, a CRUSH dokonał rewolucji w sposobie myślenia krytyki o BJ.
np wypowiedź: "Kiedy w drugiej połowie lat 80-tych nastąpił rodzaj renesansu typowo amerykańskiego rocka, a zespoły w rodzaju Areosmith albo Guns 'N' Roses zaczęło się oceniać wręcz entuzjatycznie, Bon jovi niezmiennie pozostał chłopcem do bicia".
Te słowa są bardzo prawdziwe. Tak jak mówie Crush jednak pozwolił dostrzec te wcześniejsze nieprawiedliwe sondy.
Co do Twojej "obiektywnej" opini o TDays. Uważam, że ten album jest świetny, równie świetny pod względem tekstowym co HAND. No trudno porównać te 2 albumy. Który lepszy - zależy co kto lubi. Ja długo nie mogłem się przekonać do TDays (A do np SFTPain, Bitter Wine to jeszcze dzisiaj mam lekkie uprzedzenia). Zgodze się, że gitara w TDays jest lepsza i tylko w tym. Tzn uważam, że Rychu powinien pozmieniać troche gitary na tym albumie (jakąś mógł wziąść z Bounce).
Ale popatrz na głosowania ulubionych albumów HAND był 2gi za TDays. Kilka osób wymieniło go na 1-wszym miejscu

Dla mnie 4 albumy są na równym najwyższym poziomie NJ-HAND-TD-KTF co nie zminia faktu iż przetasowałbym trackliste na albumach NJ, KTF i TD (np Love Is War, Flesh And Bone, Letter To Friend, Starting AOA) a przy HANDzie tego raczej bym nie zrobił.
Co do ilości sprzedanych płyt. Wtedy nie było internetu. Teraz album Crush który sprzedał się w nakładzie 8 mln kopi to wielki sukces. Jedna z najlepszych sprzedaży albumu na świecie w tamtym okresie. W 2000 albo 2001 roku najlepeij sprzedającym albumem na świecie był album 50 Centa z 7 (albo podchodzącym pod 8) mln nakładem. Crush rozłożył sie na rok 2000/2001. Zależy też kiedy album wychodzi, gdyby wyszedł w styczniu to Jovisi mogliby mieć najlepiej sprzedający sie album roku.
Dsisiaj artyści nie sprzedają już takiej ilości legalnych kopi. Uwierz mi gdyby wszyscy Ci co mieli pirata/ cały album Crushu w mp-3 - mieli ten album orginalny, to mógłby zostać pobity Nowy Rekord Guinessa w sprzedaży albumów.
Co poszedłem do kogoś w tamtym okresie, nie ważne czego słuchał Rapu, Hip-Hopu, Popu, Rocka, Metalu wszędzie mogłem znaleść pirackiego Crusha. Co więcej oni go mają nadal. I dalej spotykam osoby (teraz na studiach), które mówią Bon Jovi

A mam Crush - świetny album.
Ja mówie che che - uważany za jeden z najgorszych w dorobku BJ
Oni odpowiadają no co ty. Bardzo fajny album.
Dla mnie osobiście Crush to przepustka do wielkmiego świata muzyki BJ. Słyszałem wcześniej Livina, KTF i Always, ale jakoś nigdy mnie to nie wciągneło. Dopiero IML sprawiło, że polubiłem ta muze.
A co do koncertu. Zawsze są problemy z pierwszym koncertem. Później jest dużó łatwiej ot np Rolling Stones, U2 itp.
Ale zauważ, że na koncert BJ nie przysliby tylko żelaźni fani BJ (szacuje ich na ponad 20 tys). My jak jechaliśmy na koncert to mieliśmy w samochodzie takie małżeństwo. Lubią chodzić na różne koncerty. Z Bon Jovi wymienili tylko 2 piosenki Livin i Blaze a na koncert do Stuttgartu, który wyniósł ich około 400zł * 2 pojechaliy.
Mam mnóstwo znajomych, któzy nie mają orginalnego albumu BJ a na koncert by pojechali z miłą chęcią. Co więcej czekają na ten koncert. Dam przykład mam kolege (koło 30-tki). Kiedys z kolegami był w niemczech za czasów TD (była ich 5-tka). Przejeżdżali koło stadionu w Monachium i zobaczyli plakaty o tym iż jest koncert. Od razu poszli kupić bilety. Nie było już ani jedneo więc zostali bez koncertu. A żaden z nich nie ma i nie miał albumu BJ w orginalnej kopi.
Pozatym co Wy mówivcie. spodek pękałby w szfach (ja uważam, że 30-40 tys przyszłoby). Nie patrzcie na odwiedzalność stron o BJ. Bo tysiące fanów BJ na nie po prostu nie wchodzi.
Chyba tyle (Last Man Standing z PiZdu do PO

.