Mocna, bardzo mocna hard rockowa płyta...
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
Mocna, bardzo mocna hard rockowa płyta...
Jak wszyscy wiemy jednym z głównych czynników mających wpływ na to jakie są kolejne płyty BJ, wydawane w danym okresie jest czynnik pod tytułem "szansa, że tego typu nagrania trafią w panujące gusta - płyta bardzo dobrze się sprzeda". Jak również wszyscy wiemy ostatni twór pod tytułem The Circle (pomijając już fakt, że opinie na temat tego czy płyta jest fajna czy nie są podzielone i nie o tym będziemy tu dyskutować) nie sprzedaje się najlepiej, a na pewno nie tak jak by tego chcieli Jon i wytwórnia. W związku z powyższym chciałbym poznać Wasze opinie na temat hipotetycznej sytuacji - Bon Jovi wydają prawdziwą, bardzo mocną płytę rockową, najmocniejszą ze wszystkich w dorobku. Od razu zaznaczam, że nie pytam o to, czy byście tego chcieli bo zapewne 99% odpowiedzi brzmiałoby "tak", pytam o to czy uważacie, że tego typu płyta mogłaby wbrew panującym na rynku trendom osiągnąć większy sukces komercyjny niż The Circle i tym samym nawrócić BJ na "właściwą drogę", a może wręcz przeciwnie uważacie, że tego typu wydawnictwo okazałby się jeszcze większą klapą ponieważ płyta nie trafiłaby do "popowych" odbiorców, a fani mocniejszej muzyki tak czy siak olaliby zespół uważając cięższą muzę w wykonaniu BJ o obecnym wizerunku za zabawne nieporozumienie. Może też w końcu uważacie, że BJ nie daliby już rady nagrać mocnej płyty z powodów typu słaby głos Jona itp.
- Frankie
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 939
- Rejestracja: 16 listopada 2006, o 16:48
- Lokalizacja: Łódź
Nie do końca wierzę, że naprawdę głównym powodem, dla którego Bon Jovi wydają kolejne płyty jest to, by trafić w 100% w dzisiejsze gusta muzyczne. Zadajcie sobie pytanie po co? Chłopaki są obecni w świecie muzycznym już bardzo długo. Zarobili takie pieniądze, że ich wnukom starczy do końca życia (pieniądze ulokowane w inwestycjach, inne sposoby na pomnażanie majątku nie koniecznie drogą muzyczną).
Bon Jovi eksperymentują w swojej twórczości, próbują różnych rozwiązań (TLFR, czy LH) by realizować się w tym, co sprawia im prawdziwą przyjemność i chwała im za to. To zespół mający swój własny styl, który mimo różnych pomysłów muzycznych cały czas jest w ich twórczości zauważalny. Lepsze to niż trwanie w stagnacji, bądź zakończenie działalności. Dlaczego uważasz, że "właściwa droga" to droga mocnej, hardrockowej płyty? Przecież to nie ich styl. Zresztą w dzisiejszych czasach gatunki muzyczne się już tak bardzo pomieszały, że trudno odróżnić jedno od drugiego. Nie sądzę, by ta płyta mogła się lepiej sprzedać niż The Circle chociaż to tylko takie gdybanie. Jednym podoba się płyta A, innym B....
Bon Jovi eksperymentują w swojej twórczości, próbują różnych rozwiązań (TLFR, czy LH) by realizować się w tym, co sprawia im prawdziwą przyjemność i chwała im za to. To zespół mający swój własny styl, który mimo różnych pomysłów muzycznych cały czas jest w ich twórczości zauważalny. Lepsze to niż trwanie w stagnacji, bądź zakończenie działalności. Dlaczego uważasz, że "właściwa droga" to droga mocnej, hardrockowej płyty? Przecież to nie ich styl. Zresztą w dzisiejszych czasach gatunki muzyczne się już tak bardzo pomieszały, że trudno odróżnić jedno od drugiego. Nie sądzę, by ta płyta mogła się lepiej sprzedać niż The Circle chociaż to tylko takie gdybanie. Jednym podoba się płyta A, innym B....
Everybody lies...but not about June 19th 2013, PGE Arena Gdansk and July 12th 2019, PGE Narodowy, Warsaw!!!
Frankie to ile ma pieniędzy Jon czy Richie to tylko twoje domysły, nie wiem czy wiesz, ale po ostatnim kryzysie nie jedna gwiazda poszła z torbami... także to nie jest żaden argument... skąd wiesz jak swoją kasą zarządza taki Sambora, wątpię żeby był on przykładem rozsądnego inwestowania (chociaż też tego nie wiem) - może żyje pełnią życia, najlepszym przykładem jest Jackson, który zarabiał krocie a zostawił po sobie długi i gdyby nie to, że można zarobić na jego śmierci oraz kulcie jego osoby to jego dzieci wcale nie byłyby takie ustawione, nie mówiąc już o wnukach...
- Frankie
- Administrator
-
Have A Nice Day
- Posty: 939
- Rejestracja: 16 listopada 2006, o 16:48
- Lokalizacja: Łódź
Zgadzam się Scrooge, że to ile mają pieniędzy to tylko moje domysły. Mam jednak powody podejrzewać, że są rozsądnymi ojcami, którzy troszczą się o przyszłość swoich dzieci i właśnie dlatego podałem przykłady możliwości zarobkowania pozamuzycznego. Kryzys ekonomiczny dotknął każdego bez wyjątku z tą różnicą, że jednych bardziej, innych mniej. Jak jest w ich przypadku też tego nie wiemy. Zmierzam do tego, że z ich marką mogliby spokojnie dać sobie spokój z wydawaniem płyt i firmować swoimi nazwiskami całkiem inne projekty. Szczęśliwie dla mnie nadal trzymają się drogi muzycznej.
Everybody lies...but not about June 19th 2013, PGE Arena Gdansk and July 12th 2019, PGE Narodowy, Warsaw!!!
Wiesz... mogli być rozsądni inwestować w nieruchomości - krach, fundusze - jeszcze większy krach,... paradoks kryzysu jest tym większy, że najwięcej stracili ci którzy inwestowali, a najmniej Ci którzy trzymali gotówkę, a najlepiej złoto, ale nie o tym mieliśmy rozmawiać 
Druga sprawa, że z naszej perspektywy i przy naszych kosztach życia przykładowe 20 milinów dolarów oznacza "mam kasy do końca życia i jeszcze dla dzieci i wnuków", ale zauważ, że życie na takim poziomie na jakim żyje Jon czy Richie oznacza miliony idące na przysłowiowe waciki
Co do Twojego pytania z pierwszej wypowiedzi o "słuszną drogę" to określiłem ją mianem słusznej ponieważ zdecydowana większość osób na tym forum mimo wszystko woli zespół w mocniejszej formie co nie raz pokazywały wszelkiego rodzaju sondaże jakiej płyty oczekujemy, już o rozmowach na forum nie wspominając
Druga sprawa, że z naszej perspektywy i przy naszych kosztach życia przykładowe 20 milinów dolarów oznacza "mam kasy do końca życia i jeszcze dla dzieci i wnuków", ale zauważ, że życie na takim poziomie na jakim żyje Jon czy Richie oznacza miliony idące na przysłowiowe waciki
Co do Twojego pytania z pierwszej wypowiedzi o "słuszną drogę" to określiłem ją mianem słusznej ponieważ zdecydowana większość osób na tym forum mimo wszystko woli zespół w mocniejszej formie co nie raz pokazywały wszelkiego rodzaju sondaże jakiej płyty oczekujemy, już o rozmowach na forum nie wspominając
Ta hipotetyczna płyta niekoniecznie musiałaby być najmocniejszą w dorobku ,ale taka pokroju NJ moim zdaniem osiągnęłaby większy sukces niż The Circle. Choćby dlatego, że zyskałaby uznanie wśród fanów słuchających ich za tych właśnie najlpszych czasów. Jeżeli mowa o tworzeniu albumu pod sprzedaż czy gusta teraz panujące to myślę, że fani nowoczesnej popowej muzyki i tak BJ nie słuchają, a tym bardziej płyty nie kupią. Więc chłopaki nie zyskują nowych słuchaczy, a tym samym na pewno tracą wielu starych. A co do możliwości nagrania płyty mocnej - głos Jona nie daje tu najmniejszej szansy, a i Ryśko czy Tico też moim zdaniem nie podołaliby takiemu wyzwaniu. Czyli od strony możliwości kompletne zero jak dla mnie. Ale gdyby taka płyta zaistniała to jak najbardziej położyłaby sprzedaż Kółka na łopatki. Ale można pomarzyć 
A skoro już trwa dyskusja na temat inwestowania pieniędzy i zabezpieczania dzieci przez Jona i spółkę - uważam, że zadbali o to jak mogli najlepiej. To że korzystają z życia jak tylko mogą, nie oznacza, że nie mają sporych "zapasów"
A skoro już trwa dyskusja na temat inwestowania pieniędzy i zabezpieczania dzieci przez Jona i spółkę - uważam, że zadbali o to jak mogli najlepiej. To że korzystają z życia jak tylko mogą, nie oznacza, że nie mają sporych "zapasów"
One light burning ...
Mocna, bardzo mocna hard rockowa płyta...
jeśli nagrają hard rocka to ja kupie tą płyte.
[/quote]Bon Jovi eksperymentują w swojej twórczości, próbują różnych rozwiązań (TLFR, czy LH) by realizować się w tym, co sprawia im prawdziwą przyjemność
BJ sie nie rozwija, tylko nagrywa ciągle to samo tylko że w gorszym wydaniu. Jon leci za kasą, najlepszym tego przykładem jest LH które zostało naszpikowane country, po sukcesie WSYCGH.
Jeśli Jon i jego zespół chce się rozwijać to jest dużo innych sposobów niż popowo-rokowa komercja, niech nagrają płytę AOR, albo rocka progresywnego, to gatunek w którym każdy z członków mógłby się wykazać swoim talentem muzycznym.
[/quote]Bon Jovi eksperymentują w swojej twórczości, próbują różnych rozwiązań (TLFR, czy LH) by realizować się w tym, co sprawia im prawdziwą przyjemność
BJ sie nie rozwija, tylko nagrywa ciągle to samo tylko że w gorszym wydaniu. Jon leci za kasą, najlepszym tego przykładem jest LH które zostało naszpikowane country, po sukcesie WSYCGH.
Jeśli Jon i jego zespół chce się rozwijać to jest dużo innych sposobów niż popowo-rokowa komercja, niech nagrają płytę AOR, albo rocka progresywnego, to gatunek w którym każdy z członków mógłby się wykazać swoim talentem muzycznym.
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2010, o 22:50 przez teken020, łącznie zmieniany 1 raz.
It's not where we're coming from
It's how we turn from here
We know where we want to go
We just need the light to get us there
It's how we turn from here
We know where we want to go
We just need the light to get us there
Ja tylko dodam, że gdyby grali dla przyjemności, a nie kasy to by nie bawili się w głupoty typu Richie w angielskim Lotto, czy inne głupawe programy w których to brali udział po wydaniu Circle... sorry ale tego typu zachowania zabijają ich "legendę" i najzwyczajniej nie powinny się przytrafiać, muzycy tworzący dla sztuki i własnej przyjemności tak się nie zachowują... po prostu robią to co kochają - czyli grają koncerty, a na żenujące działania marketingowe mają wyje***e...
[ Dodano: 2010-01-18, 21:32 ]
a jak ktoś ma wątpliwości to zapraszam do filmu WWWB... Jon tam przez połowę filmu marudzi jak to nie lubi tych wszystkich wywiadów, zdjęć itp... jakby faktycznie mu nie zależało na kasie to by to olał...
Po drugie Jon stwierdził jednoznacznie, że BJ to korporacja, firma z której żyje... czyli muzykę traktuje bardziej jako kasę niż pasję czy hobby...
[ Dodano: 2010-01-18, 21:32 ]
a jak ktoś ma wątpliwości to zapraszam do filmu WWWB... Jon tam przez połowę filmu marudzi jak to nie lubi tych wszystkich wywiadów, zdjęć itp... jakby faktycznie mu nie zależało na kasie to by to olał...
Po drugie Jon stwierdził jednoznacznie, że BJ to korporacja, firma z której żyje... czyli muzykę traktuje bardziej jako kasę niż pasję czy hobby...
- misiek_93
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 763
- Rejestracja: 24 września 2008, o 18:17
- Lokalizacja: Warszawa
Moim zdaniem jakby nagrali naprawdę mocną rockową płytę i zebrała by ona dużo świetnych recenzji to fani cięższego grania również by się zaciekawili takim albumem no i wiadomo fani również by kupili, co za tym idzie sprzedaż byłaby lepsza niż przy Circle.
Tico natomiast, moim zdaniem, z całego zespołu najbardziej przykłada się do gry i również mógłby zagrać mocno na garach. Wiec co do możliwości zespołu to nie przekreślałbym ich
Co do Jona zgadzam się głos mu mocno niestety podupadł, ale czy Richie nie mógłby nagrać mocnych, wspaniałych gitarowych riffów - moim zdaniem jak najbardziej mógłby.Justysia pisze:A co do możliwości nagrania płyty mocnej - głos Jona nie daje tu najmniejszej szansy, a i Ryśko czy Tico też moim zdaniem nie podołaliby takiemu wyzwaniu.
Tico natomiast, moim zdaniem, z całego zespołu najbardziej przykłada się do gry i również mógłby zagrać mocno na garach. Wiec co do możliwości zespołu to nie przekreślałbym ich
Może źle się wyraziłam. Masz rację, ja też nie przekreślam zespołu i ich możliwości. Chodziło mi raczej o to że skoro Rysiek wyraża zgodę na taki bieg wydarzeń ( klimaty panujące na ostatnich kilku albumach ) to zupełnie zmienił styl i ni wydaje mi się żeby zrobił coś tak dobrego. I to nie ze względu na możliwości broń Boże
Bo możliwości, a chęć czy pomysł to odległe krainy
Można chociażby spojrzeć na solówki Ryśka. Nie mówię, że są słabe czy coś, ale jakoś nie trafiają do mnie tak jak te dawne. Coś w tym musi być.
Ale jak dla mnie to jest wszystko wina tylko i wyłącznie tego pędu za kasą. Gdyby robili to co robią tylko dla siebie i dla fanów (czyt. z zamiłowania) nie zmieniliby stylu aż tak bardzo. Ale skoro świat muzyczny, w którym można najwięcej zarobić wymaga takiego biegu wydarzeń, to Jon stoi pierwszy w kolejce żeby się do niego dostać, bez względu na to czy robi to, co lubi i w czym jest dobry czy tylko to czego wymaga sytuacja
I dlatego właśnie nie ma najmniejszej szansy na stworzenie przez chłopaków albumu naprawdę dobrego i mocnego.
Ale jak dla mnie to jest wszystko wina tylko i wyłącznie tego pędu za kasą. Gdyby robili to co robią tylko dla siebie i dla fanów (czyt. z zamiłowania) nie zmieniliby stylu aż tak bardzo. Ale skoro świat muzyczny, w którym można najwięcej zarobić wymaga takiego biegu wydarzeń, to Jon stoi pierwszy w kolejce żeby się do niego dostać, bez względu na to czy robi to, co lubi i w czym jest dobry czy tylko to czego wymaga sytuacja
I dlatego właśnie nie ma najmniejszej szansy na stworzenie przez chłopaków albumu naprawdę dobrego i mocnego.
One light burning ...
- Dand
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 2759
- Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
- Lokalizacja: Szczecin
Nie chce pisać ,że BJ grają głównie dla kasy ale nie można też mówić ,że grają tylko dla przyjemności. Jak już ktoś wspomniał film WWWB to Jon w nim mówi ,że daje ludziom to czego oczekują, co chcą usłyszeć. Wspominał wtedy o ile pamiętam o Open all night , że bardzo ją lubi ale gdy ją wykonuje to ludzie nie szaleją tylko po piosence dostaje taki aplauz z litości więc nie wykonuje jej często. Czasem dla niego odskocznią od oczekiwań ludzi jest wykonanie Hallelujah.
Wspominam o tym, gdyż to pokazuje ,że Jon stara się jednak trafiać w gusta ludzi, by kupowali te płyty a co za tym idzie zespół zarabiał kasę. Problem jest jednak w tym, że większość ludzi słuchających BJ to osoby kupujące Who says, bujające się przy tym i gdy Jon widzi sukces tej piosenki to może myśleć ,że to właśnie takich utworów ludzie oczekują a nie mocnej, bardzo mocnej hard rockowej płyty.
Zresztą publika BJ to nie jest typowa rockowa społeczność ale bardziej wymieszana, gdzie można spotkać starych zatwardziałych rockmanów jak i słodkie dzieweczki słuchające Miley Cyrus czy metroseksualnych chłopców. ?atwiej znaleźć konsensus nagrywając coś po środku niż tracić takich sweet-fanów na rzecz ostrej muzy czy tracić NJfanów dla muzy cukierkowej.
Jon pokazał przy Bounce ,że potrafi jednak zaśpiewać mocne numery a Richie zagrać fajny riff. Jednak patrząc na sprzedaż LH a sprzedaż Circle czuje ,że napewno się na krok nagrania mocnej płyty nie zdecydują. Niestety wygląda na to ,że wśród słuchaczy BJ jest więcej popowej społeczności.
Wspominam o tym, gdyż to pokazuje ,że Jon stara się jednak trafiać w gusta ludzi, by kupowali te płyty a co za tym idzie zespół zarabiał kasę. Problem jest jednak w tym, że większość ludzi słuchających BJ to osoby kupujące Who says, bujające się przy tym i gdy Jon widzi sukces tej piosenki to może myśleć ,że to właśnie takich utworów ludzie oczekują a nie mocnej, bardzo mocnej hard rockowej płyty.
Zresztą publika BJ to nie jest typowa rockowa społeczność ale bardziej wymieszana, gdzie można spotkać starych zatwardziałych rockmanów jak i słodkie dzieweczki słuchające Miley Cyrus czy metroseksualnych chłopców. ?atwiej znaleźć konsensus nagrywając coś po środku niż tracić takich sweet-fanów na rzecz ostrej muzy czy tracić NJfanów dla muzy cukierkowej.
Jon pokazał przy Bounce ,że potrafi jednak zaśpiewać mocne numery a Richie zagrać fajny riff. Jednak patrząc na sprzedaż LH a sprzedaż Circle czuje ,że napewno się na krok nagrania mocnej płyty nie zdecydują. Niestety wygląda na to ,że wśród słuchaczy BJ jest więcej popowej społeczności.
Ostatnio zmieniony 18 stycznia 2010, o 21:22 przez Dand, łącznie zmieniany 1 raz.

-
- Gdańsk Supporter
-
It's My Life
- Posty: 224
- Rejestracja: 10 września 2009, o 08:40
- Lokalizacja: Lublin/Kraków
Dobre pytanie, chociaż moim zdaniem tylko i wyłącznie hipotetyczne, bo o zaistnieniu takiej sytuacji nie ma nawet mowy. Nie wierzę, żeby Bon Jovi nagrali mocną, hard rockową płytę i to nie dlatego, że nie daliby rady, tylko dlatego, że się po prostu zmienili. Kiedy mieli po dwadzieścia parę lat inaczej wyglądał ich świat, inaczej żyli, inaczej postrzegali pewne sprawy, co innego było dla nich ważne. To wszystko sprawiało, że ich muzyka w tym okresie była taka, a nie inna- szalona, zadziorna, energetyczna, żywiołowa itd., itd. I to było prawdziwe Bon Jovi, bo wszystko co nagrywali odzwierciedlało co wówczas czuli i myśleli. Potem przyszły lata 90’, inna rzeczywistość, płyty zupełnie odmienne brzmieniowo i tekstowo od płyt z lat 80’, artystycznie genialne, dojrzałe, piękne… I to nadal było prawdziwe Bon Jovi, bo znowu wszystko co nagrywali odzwierciedlało co wówczas czuli i myśleli . A teraz jest dokładnie tak samo. Wychodzące po 2000 roku albumy są wynikiem zmiany po części rynku muzycznego, po części odbiorców, po części oczekiwań, ale nadal główny wpływ na ich wygląd ma zespół. I to także jest prawdziwe Bon Jovi, bo nadal wszystko co nagrywają odzwierciedla co aktualnie czują i myślą (WLOLeaving, WFTWMan itp.). A że jest to inne niż 20 lat temu, to moim zdaniem zupełnie zrozumiałe.
Ale wracając do tematu- gdyby nagrali naprawdę fajną, hard rockową płytę to myślę, że odniosłaby ona ogromny sukces. Ale stałoby się to tylko wtedy, gdyby rzeczywiście chcieli taką płytę nagrać, gdyby sprawiało im to radość, gdyby czuli, że to właśnie to, co chcą teraz robić. W innym wypadku byłoby to po prostu bez sensu.
Ale Jon ma też fanów, którzy oczekują od niego pewnych rzeczy i jako lider zespołu nie może sobie pozwolić na olewanie wywiadów czy rezygnację z promocji, bo to głównie on kreuje wizerunek Bon Jovi, obiera kierunek, w którym podążają i odpowiada za sukces czy ewentualną porażkę. Moim zdaniem i tak udaje mu się zachować równowagę między tym, czego chciałaby spora część fanów, a tym, czego on sam chce.Scrooge pisze:a jak ktoś ma wątpliwości to zapraszam do filmu WWWB... Jon tam przez połowę filmu marudzi jak to nie lubi tych wszystkich wywiadów, zdjęć itp... jakby faktycznie mu nie zależało na kasie to by to olał...
Ale wracając do tematu- gdyby nagrali naprawdę fajną, hard rockową płytę to myślę, że odniosłaby ona ogromny sukces. Ale stałoby się to tylko wtedy, gdyby rzeczywiście chcieli taką płytę nagrać, gdyby sprawiało im to radość, gdyby czuli, że to właśnie to, co chcą teraz robić. W innym wypadku byłoby to po prostu bez sensu.
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
BJ zawsze wkomponowywali się w dana muzyczna epoke próbując wprowadzić w to coś swojego i innowacyjnego. BJ i Fahrenhait - typowy hrock lat 80tych / sww i nj -> pop metal / KTF -> musieli się odnaleźć w erze grangu / TD -> Britpop i Grunge na topie więc i tam mamy naleciałości / Crush - era popu wiec złagodzone brzmienie itp / HAND - Jon zauroczony popularnym Indie Rockiem wiec wprowadzają drobne elementy do swojej muzyki / LH - Country zawsze na fali w USA bj odnieśli sukces wiec poszli tą drogą / The Circle - powrót do rocka, ale z elementami stylu popularnego U2 i kilkoma innymi innowacyjnymi rozwiązaniami.Jak wszyscy wiemy jednym z głównych czynników mających wpływ na to jakie są kolejne płyty BJ, wydawane w danym okresie jest czynnik pod tytułem "szansa, że tego typu nagrania trafią w panujące gusta - płyta bardzo dobrze się sprzeda".
Cały czas BJ robili coś co miało być na czasie.
I tu jest pewna nieścisłość. Owszem album nie bije rekordów popularności, ale fakt, ze doszli na szczyty najważniejszych list świadczy, ze sprzedaż była w danym momencie taka jaką można było zakładać. Jon zresztą mówił z dumą, ze po tylu latach znowu są na szczytach w takich krajach (i wymieniał). A sprzedaż spada w dół wszystkich artystów. U2 ostatnie mimo dobrej niby sprzedaży coś ok 5 mln. Circle ma ok 2 mln przy czym trasa promocyjna się jeszcze nie rozpoczęła wiec może dobić jeszcze 1,5-2 mln. Wiec proporcje miedzy sprzedażą albumu BJ i U2 powinny się zachować.nie sprzedaje się najlepiej, a na pewno nie tak jak by tego chcieli Jon i wytwórnia.
;D Tu powinienem się czepić i spytać jaka jest dla Ciebie "prawdziwa mocna rockowa" płyta. Dla jednych to będzie coś w stylu Jonas Brothers a dla innych dopiero od stylistyki Behemotha.Bon Jovi wydają prawdziwą, bardzo mocną płytę rockową, najmocniejszą ze wszystkich w dorobku.
Wszystko zależy od singli, promocji i zaciekawienia ludzi.pytam o to czy uważacie, że tego typu płyta mogłaby wbrew panującym na rynku trendom osiągnąć większy sukces komercyjny niż The Circle
To jest bardzo samolubne zdanie. Osobiście właściwą drogą dla mnie jest ta którą sobie wyznaczają sami i czerpią z niej satysfakcjie.i tym samym nawrócić BJ na "właściwą drogę",
Jeśłi JA miałbym im wyznaczać muzyczną drogę, to wybrałbym na producentów 2 osoby odpowiedzialne za 2 albumy - Hot Fuss - Killersów i Black Parade - MCR.
Podłożem byłyby piosenki i typowe przebojowe piosenki Bon Jovi oparte o rozwiązania z tych albumów. Dla przykładu 2 piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v=Y5fBdpreJiU&feature=fvst
http://www.youtube.com/watch?v=8bbTtPL1jRs&feature=fvst
ALe nie wiem czy to by się mieściło w Twojej definicji dobrej muzyki, prawdziwej rockowej muzyki itp. Dla mnie to byłoby zaj***e ekscytujące czekać na album produkowany przez producentów tych albumów.
Mając długi nikt nie kupuje drogi dom, nie stara się za wszelką cenę wskrzesić AFL, nie rozdaje na lewo i prawo kasę na cele charytatywne itp. Jeśli chodzi o Jona, to kasę ma ulokowaną chociażby w kilku drogich rezydencjach, samochodach, które zbiera itp.Frankie to ile ma pieniędzy Jon czy Richie to tylko twoje domysły, nie wiem czy wiesz, ale po ostatnim kryzysie nie jedna gwiazda poszła z torbami...
Większość w PL słucha Feela, Dody itp nie znaczy, ze mają racje i dobry gust muzyczny. Moim zdaniem nie powinieneś zmieniać BJ na siłę żeby grali to co trafia w Twoje gusta. Zmień zespół i muzykę którą słuchasz na najbardziej Ci odpowiadającą. Jedź do Warszawy posłuchać ciężkiej muzyki w wykonaniu Mostodona czy Behemotha a BJ zostaw samym sobie ;PCo do Twojego pytania z pierwszej wypowiedzi o "słuszną drogę" to określiłem ją mianem słusznej ponieważ zdecydowana większość osób na tym forum mimo wszystko woli zespół w mocniejszej formie co nie raz pokazywały wszelkiego rodzaju sondaże jakiej płyty oczekujemy, już o rozmowach na forum nie wspominając
Nie wiem co Ty dzisiaj brałeś, ale BJ to nie zespół grający muzykę awangardową i rózna promocja jest wpisana cała otoczkę.Ja tylko dodam, że gdyby grali dla przyjemności, a nie kasy to by nie bawili się w głupoty typu Richie w angielskim Lotto, czy inne głupawe programy w których to brali udział po wydaniu Circle... sorry ale tego typu zachowania zabijają ich "legendę" i najzwyczajniej nie powinny się przytrafiać, muzycy tworzący dla sztuki i własnej przyjemności tak się nie zachowują... po prostu robią to co kochają - czyli grają koncerty, a na żenujące działania marketingowe mają wyje***e...
Robienie muzyki którą się kocha i promowanie jej w rożny sposób idzie jak najbardziej w parze. A jeśli potrafili stworzyć legendę pokazując się w pedalskich ciuchach i malując się jak baby, to takimi występami na pewno jej nie zabiją
![Uśmiech krzywy ;]](./images/smilies/icon_krzywy.gif)
Nie wiem skad takie wnioski wyciągasz, bo chyba inne filmy widzieliśmy. Bj tworzą muzyka i grają koncerty bo to kochają robić, ale całą reszta (w tym promocja, planowanie trasy) jest na podobieństwo firmy. Nie dopowiadaj rzeczy, których nie powiedziano.Po drugie Jon stwierdził jednoznacznie, że BJ to korporacja, firma z której żyje... czyli muzykę traktuje bardziej jako kasę niż pasję czy hobby...
no czyli potwierdziłeś to co napisałem... nie grali tego co chcieli grać, a raczej tego co czuli, tylko to co było na topie, trendy, modne (czytaj. dobrze się sprzedawało) a czy wnosili coś nowego do owych stylów śmiem wątpić, chyba nie powiesz mi, że BJ wnieśli coś do grungu czy britpopu... raczej czerpali z owych gatunków, po erze lat 80 BJ nie wnieśli do muzyki nic nowatorskiego...Adrian pisze: BJ zawsze wkomponowywali się w dana muzyczna epoke próbując wprowadzić w to coś swojego i innowacyjnego. BJ i Fahrenhait - typowy hrock lat 80tych / sww i nj -> pop metal / KTF -> musieli się odnaleźć w erze grangu / TD -> Britpop i Grunge na topie więc i tam mamy naleciałości / Crush - era popu wiec złagodzone brzmienie itp / HAND - Jon zauroczony popularnym Indie Rockiem wiec wprowadzają drobne elementy do swojej muzyki / LH - Country zawsze na fali w USA bj odnieśli sukces wiec poszli tą drogą / The Circle - powrót do rocka, ale z elementami stylu popularnego U2 i kilkoma innymi innowacyjnymi rozwiązaniami.
Cały czas BJ robili coś co miało być na czasie.
OK, mieli debiut w USA na 1 miejscu (bardzo korzystna data wydania) z którego wylecieli po pierwszym tygodniu... jest ewidentnie gorzej niż w przypadku LH co jest tym bardziej bolesne, że można powiedzieć iż LH przy Circlu nie było w ogóle promowane...Adrian pisze: I tu jest pewna nieścisłość. Owszem album nie bije rekordów popularności, ale fakt, ze doszli na szczyty najważniejszych list świadczy, ze sprzedaż była w danym momencie taka jaką można było zakładać. Jon zresztą mówił z dumą, ze po tylu latach znowu są na szczytach w takich krajach (i wymieniał). A sprzedaż spada w dół wszystkich artystów. U2 ostatnie mimo dobrej niby sprzedaży coś ok 5 mln. Circle ma ok 2 mln przy czym trasa promocyjna się jeszcze nie rozpoczęła wiec może dobić jeszcze 1,5-2 mln. Wiec proporcje miedzy sprzedażą albumu BJ i U2 powinny się zachować.
Sorry, ale nawet nie będę tego komentował. Nie jesteśmy na forum Jonas Brothers, mało tego są tu ludzie słuchający naprawdę ciężkiej muzy, proszę nie kompromituj sięAdrian pisze: ;D Tu powinienem się czepić i spytać jaka jest dla Ciebie "prawdziwa mocna rockowa" płyta. Dla jednych to będzie coś w stylu Jonas Brothers a dla innych dopiero od stylistyki Behemotha.
Hmm a mi się wydaje, że ich drogę wyznacza zapotrzebowanie na rynku muzyki popAdrian pisze: To jest bardzo samolubne zdanie. Osobiście właściwą drogą dla mnie jest ta którą sobie wyznaczają sami i czerpią z niej satysfakcjie.
Co do nieruchomości to strzeliłeś kulą w płot... poczytaj sobie na temat cen nieruchomości w USA oraz o tych, którzy w nie inwestowali (szczególnie w te drogie)... to tak na marginesie... Powiedz mi, gdzie ja napisałem, że Jon ma długi... widzisz kasę rozdaje na lewo i prawo, kupuje to i tamo, dlatego potrzebuje jej coraz więcej i stąd mamy to co mamy. Co do kasy to jedyne co chciałem zaznaczyć to fakt, iż teksty typu "mają już tyle kasy, że nie mogą się jej doliczyć i są zabezpieczeni na 100 pokoleń i dlatego dla niej na bank nie grają" to bujanie w obłokach i życie pięknymi ideami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością... tak jak napisałeś Jon musi za coś utrzymać swoje samochody i rezydencje, a ludzka natura jest taka, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Na bank mają kasy jak lodu, ale Jon to nie typ człowieka, który zadowoli się tym co ma... W ogóle śmiać mi się chce jak czytam takie teksty, ludzie Bon Jovi to symbol komercyjnego rocka, a wy tu wyjeżdżacie z takimi tekstami... masakra...Adrian pisze: Mając długi nikt nie kupuje drogi dom, nie stara się za wszelką cenę wskrzesić AFL, nie rozdaje na lewo i prawo kasę na cele charytatywne itp. Jeśli chodzi o Jona, to kasę ma ulokowaną chociażby w kilku drogich rezydencjach, samochodach, które zbiera itp.
Sorry ale jesteśmy na forum BJ i dobrze wiesz, że większość tęskni za mocniejszym graniem w wykonaniu BJ czy to tym z lat 80 czy 90 czy nawet 00... akurat widzisz mi się podoba Circle, a temat jest czysto hipotetyczny dlatego Twoje zarzuty wobec mnie świadczą o tym, że zapomniałeś na jaki temat się toczy dyskusja... proponuję Ci wrócić do pierwszej wypowiedzi bo nie wiem o co Ci chodzi...? :| a na Behemotha nie muszę jeździć do Wawy wyobraź sobie, że niedawno był koncert w Toruniu... a i gdzie napisałem, że chcę coś zmieniać?Adrian pisze: Większość w PL słucha Feela, Dody itp nie znaczy, ze mają racje i dobry gust muzyczny. Moim zdaniem nie powinieneś zmieniać BJ na siłę żeby grali to co trafia w Twoje gusta. Zmień zespół i muzykę którą słuchasz na najbardziej Ci odpowiadającą. Jedź do Warszawy posłuchać ciężkiej muzyki w wykonaniu Mostodona czy Behemotha a BJ zostaw samym sobie ;P
Pedalskie ciuchy nosili nie dlatego, że tak sobie wymyślili tylko dlatego, że była na to moda, teraz jej nie ma to też ich nie noszą... po raz kolejny wychodzi problem z czytaniem ze zrozumieniem... cały czas wałkuję, że BJ są komercyjni, grają dla kasy, robią wszystko byle się sprzedać (włącznie z żałosnym Lotto) a Ty mi walisz tekst, że niby wymagam awangardy... to raczej Tobie powinienem zadać pytanie co brałeś bo wydaje mi się, że ciężko dziś z logiką u CiebieAdrian pisze: Nie wiem co Ty dzisiaj brałeś, ale BJ to nie zespół grający muzykę awangardową i rózna promocja jest wpisana cała otoczkę.
Robienie muzyki którą się kocha i promowanie jej w rożny sposób idzie jak najbardziej w parze. A jeśli potrafili stworzyć legendę pokazując się w pedalskich ciuchach i malując się jak baby, to takimi występami na pewno jej nie zabiją
- Adrian
- Gdańsk Supporter
-
Have A Nice Day
- Posty: 4413
- Rejestracja: 17 września 2005, o 17:02
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
1.Raczej bym to nazwał chęć sprawdzenia siebie i swoich możliwości w danych muzycznych czasach niż pociąg za kasą.no czyli potwierdziłeś to co napisałem... nie grali tego co chcieli grać, a raczej tego co czuli, tylko to co było na topie, trendy, modne (czytaj. dobrze się sprzedawało) a czy wnosili coś nowego do owych stylów śmiem wątpić, chyba nie powiesz mi, że BJ wnieśli coś do grungu czy britpopu... raczej czerpali z owych gatunków, po erze lat 80 BJ nie wnieśli do muzyki nic nowatorskiego...
Nagranie płyty w stylu SWW było pewnym sukcesem, a podanie zupełnie czegoś nowego (KTF) było wielką niewiadomą i ryzykiem czy się spodoba.
Niektórzy zamykają sie w pewnej twórczości nagrywac ciągle to samo, a niektórzy czerpiąc z nowości próbują tworzyć coś innego.
2.Po Crushu wydano mnóstwo albumów na pograniczu Popu/Rocka utrzymanego w podobnej stylistyce do tego albumu. No i WSYCGHome było czynnikiem (sukces piosenki) który motywował artystów w USA do próbowania swoich sił w Country.
Myślę, ze te Crush i WSYCGHome miały wpływ na rynek muzyczny.
Ale LH ogólnie było sukcesem. I chociaż sprzedało się mniej niż np Bounce to mając mniejsze możliwości osiągnęło dużo więcej niż Bounce. Circle sprzedaje się w podobnym stylu co Bounce (trochę gorzej) uwzględniając średnie sprzedaże w latach w których wychodziły.OK, mieli debiut w USA na 1 miejscu (bardzo korzystna data wydania) z którego wylecieli po pierwszym tygodniu... jest ewidentnie gorzej niż w przypadku LH co jest tym bardziej bolesne, że można powiedzieć iż LH przy Circlu nie było w ogóle promowane...
Przy każdym albumie (poza LH) BJ mówili, że będzie to rockowy album. Więc chciałbym Ci tylko pokazać, ze Twoje mniemanie o muzyce ma się nijak z poglądami BJ a także wielu innych osób na forum.Hmm a mi się wydaje, że ich drogę wyznacza zapotrzebowanie na rynku muzyki pop, ale gdyby było tak jak piszesz to też bym był zadowolony...
Wiesz tu nie chodzi żebym się sprzeczał z Toba o pierdoły. Chodzi o to, ze Twój zaproponoany temat brzmi tak, ze Circle to gniot, ale jakby nagrali to samo tylko mocniej to byłoby arcydzieło. I z tym się nie zgadzam.
Wydaje mi się, że argumentując swoją teze spłycasz to co robąi/robili itp do poziomu najniższego z możliwych. W takim rozumowaniu możesz sobie wmawiać, ze jak sobie Jon zeche kupić zabytkowego malucha to nagra Circle 2 i wyda to. A jak zechce kupić dom to wyda kolejny album itp. Nie wiem po co się trujesz takimi myślami. TO, ze nie graj to co Ci się nie podoba nie oznacza, ze nie jest to szczere.widzisz kasę rozdaje na lewo i prawo, kupuje to i tamo, dlatego potrzebuje jej coraz więcej i stąd mamy to co mamy.
Nie musisz obrażać, bo to nie powoduje, ze Twoje argumenty zdają się trafne i że taka odpowiedź ma jakąkolwiek wartość merytoryczną.Pedalskie ciuchy nosili nie dlatego, że tak sobie wymyślili tylko dlatego, że była na to moda, teraz jej nie ma to też ich nie noszą... po raz kolejny wychodzi problem z czytaniem ze zrozumieniem... cały czas wałkuję, że BJ są komercyjni, grają dla kasy, robią wszystko byle się sprzedać (włącznie z żałosnym Lotto) a Ty mi walisz tekst, że niby wymagam awangardy... to raczej Tobie powinienem zadać pytanie co brałeś bo wydaje mi się, że ciężko dziś z logiką u Ciebie
Odpowiedź jest jak najbardziej na temat. Mówiłeś, że BJ niszczą legendę graniem po lotto. A ja Ci mówię, ze jeśli swoją promocje opierali na kiczu przez co byli wyśmiewani i żartowano z nich od początku kariery a pomimo to stworzyli ta legendę, to żadne wystąpienie w lotto (na takie wystąpienia jest dzis moda) im nie zaszkodzi, bo to dalej Ci sami faceci co chodzili w pedalskich ciuszkach. Jeśłi ktoś ma zepsutą reputacje wybrykami na niższym poziomie to lotto wkomponowuje się w ich promocyjną karierę idealnie.
A osobiście nie widze w tym nic złego (wystąpienie w lotto).