Zastępca Ryśka...

Ogólne tematy.

Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team

rosie1996
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 291
Rejestracja: 3 kwietnia 2011, o 13:52
Lokalizacja: Płock

Post autor: rosie1996 »

Popieram... Nie wyobrażam sobie BON JOVI bez Sambory. Wybieram się na koncert do Drezna i głównie ze względu na Richiego. Mam iść na Jovi a nie Bon Jovi. W głowie mi się to nie mieści. Phil jest dobry ale nie pasuje mi do obrazka na scenie i brakuje mi chórków np do Keep the faith :beksa: Zawsze mówił I'll be there for you because you'll be there for you. Więc nie zawiedzie swoich fanów w Europie gdzie rzadziej bywa. Tyle powiem.
Where are u now? Only in my dreams...
Rosie
bartekbb23

Post autor: bartekbb23 »

kondzik pisze:Tak oglądam z początku tego roku z MSG występy. Richie nawet teraz kiedy źle z nim było i partolił czasem coś to uważam tak... ludzie puknijcie się w głowe, że ktoś go zastąpi na stałe czy cos takiego i nawet w kiepskiej formie nasz gitarzysta to kawał muzyka więc szanujmy to!!
rosie1996 pisze:Popieram... Nie wyobrażam sobie BON JOVI bez Sambory. Wybieram się na koncert do Drezna i głównie ze względu na Richiego. Mam iść na Jovi a nie Bon Jovi. W głowie mi się to nie mieści. Phil jest dobry ale nie pasuje mi do obrazka na scenie i brakuje mi chórków np do Keep the faith :beksa: Zawsze mówił I'll be there for you because you'll be there for you. Więc nie zawiedzie swoich fanów w Europie gdzie rzadziej bywa. Tyle powiem.
A ja powiem tak: raczę przypomnieć co miało miejsce na przełomie 1994 i 1995 roku- CZ?ONEK ZESPO?U został z niego wyrzucony, za rzekomo partolenie na koncertach i beznadziejną grę- UWAGA- PO WYPADKU MOTORYZACYJNYM A NIE PICIU ALKOHOLU, jakoś niewielu jest na tym forum, którzy tragizują po odejściu ( wykopaniu) Aleca Johna Such'a. Natomiast jeżeli w tym momencie takie coś spotkało by Richiego, który notabene od paru lat z tego co tu czytam partoli niemiłosiernie, to by rewolucja chyba wybuchła i żeby nie było, sam byłbym mocno tym zdenerwowany, mierzwi mnie tylko taka hmm hipokryzja, Richie- NIE!!!!! , Alec- WHATEVER.... Jak tak można.... Bon Jovi od 1995 nie jest już to samo, tak samo jakby nie było teraz bez Richiego, ale wcześniej grupa została pozbawiona członka, który nagrał z nią bodaj 4 najlepiej sprzedane albumy grupy!!! ( dla przypomnienia SWW, NJ, KTF, Crossroad), i jakoś wam to leży, mimo, że następne albumy, może oprócz TD, większość z was uważa za shit. Natomiast Jon nigdy go oficjalnie nie wyrzucił, co więcej twierdził, że Alec może w każdej chwili wrócić, tylko po to, żeby móc spełnić wymogi dostania się do RocknRoll Hall of Fame, gdzie ich ewidentnie nikt nie chce, bo co roku dostają po pysku od organizatorów, a w ich miejsce przymuje się raperów... Bynajmniej, jeśli już Jon tak robi to przyjąłby na stałe Hugh, ale nie... bo wtedy zaprzepaści szansę dostania się do RnRHF. Wracając do Richiego, zgadzam z wami, ale nie do końca, tak jak wymieniłem wyżej.
rosie1996
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 291
Rejestracja: 3 kwietnia 2011, o 13:52
Lokalizacja: Płock

Post autor: rosie1996 »

bartekbb23 pisze:
kondzik pisze:Tak oglądam z początku tego roku z MSG występy. Richie nawet teraz kiedy źle z nim było i partolił czasem coś to uważam tak... ludzie puknijcie się w głowe, że ktoś go zastąpi na stałe czy cos takiego i nawet w kiepskiej formie nasz gitarzysta to kawał muzyka więc szanujmy to!!
rosie1996 pisze:Popieram... Nie wyobrażam sobie BON JOVI bez Sambory. Wybieram się na koncert do Drezna i głównie ze względu na Richiego. Mam iść na Jovi a nie Bon Jovi. W głowie mi się to nie mieści. Phil jest dobry ale nie pasuje mi do obrazka na scenie i brakuje mi chórków np do Keep the faith :beksa: Zawsze mówił I'll be there for you because you'll be there for you. Więc nie zawiedzie swoich fanów w Europie gdzie rzadziej bywa. Tyle powiem.
A ja powiem tak: raczę przypomnieć co miało miejsce na przełomie 1994 i 1995 roku- CZ?ONEK ZESPO?U został z niego wyrzucony, za rzekomo partolenie na koncertach i beznadziejną grę- UWAGA- PO WYPADKU MOTORYZACYJNYM A NIE PICIU ALKOHOLU, jakoś niewielu jest na tym forum, którzy tragizują po odejściu ( wykopaniu) Aleca Johna Such'a. Natomiast jeżeli w tym momencie takie coś spotkało by Richiego, który notabene od paru lat z tego co tu czytam partoli niemiłosiernie, to by rewolucja chyba wybuchła i żeby nie było, sam byłbym mocno tym zdenerwowany, mierzwi mnie tylko taka hmm hipokryzja, Richie- NIE!!!!! , Alec- WHATEVER.... Jak tak można.... Bon Jovi od 1995 nie jest już to samo, tak samo jakby nie było teraz bez Richiego, ale wcześniej grupa została pozbawiona członka, który nagrał z nią bodaj 4 najlepiej sprzedane albumy grupy!!! ( dla przypomnienia SWW, NJ, KTF, Crossroad), i jakoś wam to leży, mimo, że następne albumy, może oprócz TD, większość z was uważa za shit. Natomiast Jon nigdy go oficjalnie nie wyrzucił, co więcej twierdził, że Alec może w każdej chwili wrócić, tylko po to, żeby móc spełnić wymogi dostania się do RocknRoll Hall of Fame, gdzie ich ewidentnie nikt nie chce, bo co roku dostają po pysku od organizatorów, a w ich miejsce przymuje się raperów... Bynajmniej, jeśli już Jon tak robi to przyjąłby na stałe Hugh, ale nie... bo wtedy zaprzepaści szansę dostania się do RnRHF. Wracając do Richiego, zgadzam z wami, ale nie do końca, tak jak wymieniłem wyżej.
Masz rację Bon Jovi zmieniło się po odejściu Aleca. Ale jaką masz gwarancje, że z nim by się nie zmienili. Może Bon Jovi tak czy inaczej przeszło na inny tor. A Sambora mówisz on nie, Alec - whatever. Wiesz może dlatego, że to Richie współtworzył z Jonem największe hity... W największych ich hitach jest serce i charyzma Sambory. A Alec jakoś spoglądam w spis w książeczce kilku płyt pod rząd i jakoś go tam nie ma. Według mnie fartem było że był on w zespole podczas ich największych sukcesów. Richie nadaje charakteru ich muzyce. Talkbox mało kto go używa, dlatego LOAP i ISML są takie oryginalne. Mało tego jak teraz oglądam te występy bez niego. No to brak jego backing vocals jest dobijający. Jon w sensie jego głos wydaje się samotny. Zawsze śpiewali w harmonii jednocześnie sobie nie przeszkadzając, w niektórych refrenach nawet bardziej było słychać Richie'ego niż Jona czyt. In these arms. Jakby on odszedł zespół by o wiele stracił niż gdy odszedł Alec. Bo choć nie nagrywają za dobrych płyt to nadal wizytówką BON JOVI są koncerty.
Where are u now? Only in my dreams...
Rosie
bartekbb23

Post autor: bartekbb23 »

rosie1996 pisze:Masz rację Bon Jovi zmieniło się po odejściu Aleca. Ale jaką masz gwarancje, że z nim by się nie zmienili. Może Bon Jovi tak czy inaczej przeszło na inny tor. A Sambora mówisz on nie, Alec - whatever. Wiesz może dlatego, że to Richie współtworzył z Jonem największe hity... W największych ich hitach jest serce i charyzma Sambory. A Alec jakoś spoglądam w spis w książeczce kilku płyt pod rząd i jakoś go tam nie ma. Według mnie fartem było że był on w zespole podczas ich największych sukcesów. Richie nadaje charakteru ich muzyce. Talkbox mało kto go używa, dlatego LOAP i ISML są takie oryginalne. Mało tego jak teraz oglądam te występy bez niego. No to brak jego backing vocals jest dobijający. Jon w sensie jego głos wydaje się samotny. Zawsze śpiewali w harmonii jednocześnie sobie nie przeszkadzając, w niektórych refrenach nawet bardziej było słychać Richie'ego niż Jona czyt. In these arms. Jakby on odszedł zespół by o wiele stracił niż gdy odszedł Alec. Bo choć nie nagrywają za dobrych płyt to nadal wizytówką BON JOVI są koncerty.
Tak? To porównaj sobie koncerty do 1994 i po 1995 i powiedz mi gdzie w tym zespole podział się na scenie basista? Idąc tym tokiem myślenia, równie dobrze można wypieprzyć Tico ( którego przy nagrywaniu LH i części TC zastępował komputer, który ' grał' za niego) oraz Davida , bo jego wkład też jest przecież mało znaczący i zostawmy zespół 2 osobowy Sam Jovi, bo tylko Sambora i Jon tworzą muzykę w tym zespole, a zespół jest notabene grupą muzyków- pracowników/ rzemieślników Jona, bo tylko on ma kontrakt z wytwórnią. Ta wizytówka koncertowa jest coraz bardziej zniszczona, Jon wokalnie, Richie gitarowo, reszta też bez szału, skoro muszą się wspomagać kolejnym gitarzystą, a na tamtej trasie i skrzypaczką.
rosie1996
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 291
Rejestracja: 3 kwietnia 2011, o 13:52
Lokalizacja: Płock

Post autor: rosie1996 »

bartekbb23 pisze:
rosie1996 pisze:Masz rację Bon Jovi zmieniło się po odejściu Aleca. Ale jaką masz gwarancje, że z nim by się nie zmienili. Może Bon Jovi tak czy inaczej przeszło na inny tor. A Sambora mówisz on nie, Alec - whatever. Wiesz może dlatego, że to Richie współtworzył z Jonem największe hity... W największych ich hitach jest serce i charyzma Sambory. A Alec jakoś spoglądam w spis w książeczce kilku płyt pod rząd i jakoś go tam nie ma. Według mnie fartem było że był on w zespole podczas ich największych sukcesów. Richie nadaje charakteru ich muzyce. Talkbox mało kto go używa, dlatego LOAP i ISML są takie oryginalne. Mało tego jak teraz oglądam te występy bez niego. No to brak jego backing vocals jest dobijający. Jon w sensie jego głos wydaje się samotny. Zawsze śpiewali w harmonii jednocześnie sobie nie przeszkadzając, w niektórych refrenach nawet bardziej było słychać Richie'ego niż Jona czyt. In these arms. Jakby on odszedł zespół by o wiele stracił niż gdy odszedł Alec. Bo choć nie nagrywają za dobrych płyt to nadal wizytówką BON JOVI są koncerty.
Tak? To porównaj sobie koncerty do 1994 i po 1995 i powiedz mi gdzie w tym zespole podział się na scenie basista? Idąc tym tokiem myślenia, równie dobrze można wypieprzyć Tico ( którego przy nagrywaniu LH i części TC zastępował komputer, który ' grał' za niego) oraz Davida , bo jego wkład też jest przecież mało znaczący i zostawmy zespół 2 osobowy Sam Jovi, bo tylko Sambora i Jon tworzą muzykę w tym zespole, a zespół jest notabene grupą muzyków- pracowników/ rzemieślników Jona, bo tylko on ma kontrakt z wytwórnią. Ta wizytówka koncertowa jest coraz bardziej zniszczona, Jon wokalnie, Richie gitarowo, reszta też bez szału, skoro muszą się wspomagać kolejnym gitarzystą, a na tamtej trasie i skrzypaczką.

Basista, fakt Hugh nie jest zbyt że tak powiem wystrzałowy, ale co ty byś od niego chciał by po scenie biegał, gra poprawnie, bas na początku do keep the faith jest w porządku. Co robił innego Alec, Ciebie chyba boli to, że to on był od początku i powinien nadal być, że nie dali mu szansy tak jak Richie'emu by się za siebie wziął. A skąd wiesz, że nie dawali, a może Alec miał wszystko w nosie. A jeśli chodzi o - akurat zarówno Tico i Dave są świetni. Te ich solówki że tak powiem są oryginalne. Mi się wydaje, że oni po prostu dorośli są przed lub po 50 i nie chce im się biegać po scenie jak w czasie new jersey. Nie mają już bujnych grzyw. Poza tym co ty masz do koncertu z 95 z Wembleya podajże nie było już wtedy Sucha albo do Zurichu(2000) Bardzo dobre koncerty i jakoś mi go wtedy nie brakuje. Nie mam nic do Aleca ja po prostu uważam, że jego odejście w czasie szczytu BJ to zbieg okoliczności tak samo jak obecność przy nagrywaniu płyt. Najstarsi fani byli do niego przywiązani i tak to odebrali. Ja mam świeższe spojr enie na ten temat. Jeśli chodzi o koncerty to na pewno nie są tak dobrzy jak w latach 80,90 no ale jakoś nadal na ich koncerty wykupywane są bilety do cna. Nadal mają miano the best live group. A Madison Square z 2008 jest świetny, oczywiście Jon już tak nie wyciąga np. w Always. Ale Sambora śpiewał, śpiewa i będzie śpiewać tak samo chyba że tfu mu się coś ze strunami stanie. Mylisz się, że Tico i Dave nie są w moich oczach potrzebni. Dave ma też dobry głos. I śpiewanie na głosy w np. It's my life jest świetne każdy na innej linii melodycznej (JON, RICHIE, DAVE) O Tico za dużo nie powiem nie znam się na perkusji, ale co by nie było to on daje im brzmienie. Ale podtrzymuję swoje zdanie Richie i Jon są sercem i duszą Bon Jovi a Tico i Dave to tak jakby ciało :)
Where are u now? Only in my dreams...
Rosie
KondZik

Post autor: KondZik »

No więc... po pierwsze każdy jest tam niezbędny i traktuje na poważnie słowa Jona, że dopóki wszyscy są cali i żyją zespół dopóty jest.
Po drugie porównanie wkładu Sambory do wkładu Aleca dla mnie jest bez sensu. Nie będe pisał dlaczego bo już tutaj to padło. Dla mnie z samym Jonem, czyli bez Richiego z tworzeniem muzyki nie ma niczego. Basista przychodzi, nagrywa swoje, wychodzi i dzieki. Partolił w studiu i poprawiali to ale na koncertach widocznie na tyle, że nie dało się i to mówił i Jon i Richie o tym.
Po trzecie to są przyjaciele, ta paczka się nie rozleci bo nie da się po prostu :P
Nie wyobrażam sobie, żeby zespół miał istnieć dalej bez kogoś z tej czwórki.

A gadanie, że odejście Aleca miało jakieś wielkie znaczenie to dla mnie kupa śmiechu.
Wielkie znaczenie to miało zejście się chłopaków przed Keep The Faith i kiedy Jon powiedział, że bierze wszystko na siebie swoja wizje a oni, że na to przystają. Jak ktoś się nie zgadza to zapraszam do When We Were Beautiful gdzie jest o tym mowa.

Richie wróci, ale pytanie nie w jakiej formie, bo to może nadrobić, tylko czy wróci już "czysty". Daj Bóg oby tak. Bo pieprzymy o rozpadzie zespołu itd a tutaj istotą jest problem z człowiekiem, który jest chory, tak bo to jest choroba, alkoholizm to choroba. I ważniejsze, żeby się pozbierał i ułożył sobie życie.

I tak, Richie to mój ulubiony muzyk, ale nie bronie go i nie usprawiedliwiam. Po prostu uważam, że porównywanie sytuacji Aleca do Richiego to niepoważne delikatnie mówiąc.
Poza tym Richie od kilku lat ma gorsze dni na koncertach, założe się że ta choroba jest też tego powodem, ale robi błędów nie na tyle, żeby wywalać drugiego lidera po 27-28 latach z zespołu. puk puk
rosie1996
Keep The Faith
Keep The Faith
Posty: 291
Rejestracja: 3 kwietnia 2011, o 13:52
Lokalizacja: Płock

Post autor: rosie1996 »

kondzik pisze:No więc... po pierwsze każdy jest tam niezbędny i traktuje na poważnie słowa Jona, że dopóki wszyscy są cali i żyją zespół dopóty jest.
Po drugie porównanie wkładu Sambory do wkładu Aleca dla mnie jest bez sensu. Nie będe pisał dlaczego bo już tutaj to padło. Dla mnie z samym Jonem, czyli bez Richiego z tworzeniem muzyki nie ma niczego. Basista przychodzi, nagrywa swoje, wychodzi i dzieki. Partolił w studiu i poprawiali to ale na koncertach widocznie na tyle, że nie dało się i to mówił i Jon i Richie o tym.
Po trzecie to są przyjaciele, ta paczka się nie rozleci bo nie da się po prostu :P
Nie wyobrażam sobie, żeby zespół miał istnieć dalej bez kogoś z tej czwórki.

A gadanie, że odejście Aleca miało jakieś wielkie znaczenie to dla mnie kupa śmiechu.
Wielkie znaczenie to miało zejście się chłopaków przed Keep The Faith i kiedy Jon powiedział, że bierze wszystko na siebie swoja wizje a oni, że na to przystają. Jak ktoś się nie zgadza to zapraszam do When We Were Beautiful gdzie jest o tym mowa.

Richie wróci, ale pytanie nie w jakiej formie, bo to może nadrobić, tylko czy wróci już "czysty". Daj Bóg oby tak. Bo pieprzymy o rozpadzie zespołu itd a tutaj istotą jest problem z człowiekiem, który jest chory, tak bo to jest choroba, alkoholizm to choroba. I ważniejsze, żeby się pozbierał i ułożył sobie życie.

I tak, Richie to mój ulubiony muzyk, ale nie bronie go i nie usprawiedliwiam. Po prostu uważam, że porównywanie sytuacji Aleca do Richiego to niepoważne delikatnie mówiąc.
Poza tym Richie od kilku lat ma gorsze dni na koncertach, założe się że ta choroba jest też tego powodem, ale robi błędów nie na tyle, żeby wywalać drugiego lidera po 27-28 latach z zespołu. puk puk
Święte słowa Richie to też i mój ulubiony muzyk. I martwię o niego, daj Bóg jak stamtąd wyjdzie by był czysty jak łza i już do końca swoich dni. :)
Where are u now? Only in my dreams...
Rosie
bartekbb23

Post autor: bartekbb23 »

kondzik pisze:A gadanie, że odejście Aleca miało jakieś wielkie znaczenie to dla mnie kupa śmiechu.
Śmiej się proszę bardzo, ale chyba z braku umiejętności czytania ze zrozumieniem, bo nie napisałem nigdzie, że miało to wielkie znaczenie, tylko podważyłem argument, że to bez Sambory to nie będzie już Bon Jovi- będzie, tak samo jak bez Aleca mogło być nim dalej. Fakt faktem, że w sumie Jon poradziłby sobie i tak, mógłby zmienić kogokolwiek i tak by zapchał stadion.
kondzik pisze:Wielkie znaczenie to miało zejście się chłopaków przed Keep The Faith i kiedy Jon powiedział, że bierze wszystko na siebie swoja wizje a oni, że na to przystają. Jak ktoś się nie zgadza to zapraszam do When We Were Beautiful gdzie jest o tym mowa.
No cóż, jeden miał najwyraźniej pomysły, które z władzy Jona zrodziły się w sprzeciw i został wywalony. Gdy Jonowi w pewnym momencie skończyły się dobre pomysły, a zostały pomysły dobre tylko wg niego, reszta już miała położonego na to bata, bo koryto i tak było pełne i pewne i stąd takie albumy a nie inne.

Jeszcze raz- nie twierdzę, że Alec miał taki wpływ na muzykę jak Richie i Jon- bo nie miał, ale był członkiem zespołu i bez niego Bon Jovi to już nie ten sam zespół, tak samo jak teraz bez Richiego też nie jest tym samym, tylko to staram się podkreślić, o czym niektórzy najwyraźniej zapominają.

W normalnych zespołach każdy z muzyków chce mieć wpływ na tworzone albumy i piosenki, nawet basiści, a są i takie grupy, gdzie Ci teoretycznie najmniej znaczący członkowie, mają najwięcej pomysłów i wnoszą bardzo dużo. Niestety w przypadku Bon Jovi niemal od początku muzykę tworzyło głównie 2- Jon i Richie i to jest przykre, że jest to poniekąd taki pseudo zespół- przychodzę, nagrywam to co chce szef, wychodzę, jeżdżę na trasę, zbijam kasę, nie muszę wymyślać, tworzyć, silić się....
KondZik

Post autor: KondZik »

rosie1996 pisze:Masz rację Bon Jovi zmieniło się po odejściu Aleca.
O to mi chodziło, jeśli już masz mi wytykać, że nie potrafie czytać ze zrozumieniem. Na podstawie tego napisałem, że wielkiego znaczenia to odejście nie mialo, a nawet stwierdze, że małe bo tak jak mówiłem przychodził nagrywał i wychodził.
Nie zgodze się, że np. basiści w wielu zespołach nie są tylko od koncertów i nagrywania swojego w studiu. Powołując się nawet na AC/DC.
Uważam, że David czy Tico jednak mają wiekszy wkład niż miał Alec. Ale to tylko możemy się domyślać z nagrań z sesji itd.
Dla mnie to nie jest pseudo zespół i nie zgadzam się, że Jon mógłby zamienić każdego.
Richie ma tak samo duży wkład w kawałki jak i Jon, a przynajmniej jeśli chodzi o teksty.
Od dawna wiadomo, że Jon znalazł chłopaków ktorzy chcieli się podporządkować, ale i są świetnymi muzykami dlatego ten zespół ma taka historie i jest gdzie jest.


ps. Tak sobie teraz pomyślałem... będąc na tyle dobrym muzykiem i mając jakieś marzenia i plany związane z karierą nie wiem czy tak każdy by się zgodził grać byle co za kase. Jednak musiała być miedzy nimi muzyczna chemia, wg mnie.
Awatar użytkownika
Grzesiek
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 508
Rejestracja: 2 listopada 2006, o 09:45
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Grzesiek »

Chciałbym tylko zauważyć że Richie jest gościem który ma na koncercie ogromną ilość roboty, największą z całego zespołu. Przez to że gra na gitarze, talk-boxie, do tego zakłada slide jak trzeba, zmienia gitary, i śpiewa oczywiście. I patrząc na to jak się wywiązuje z tych zadań można tylko powiedzieć, że ma głowę na swoim miejscu. Poza tym porównać go wystarczy z partaczem takim jak Slash który nie panuje często nad intonacją.

A Phill. X zagrał na tym koncercie dużo więcej brzydkich dźwięków niż zrobiłby to Richie, tzn na przykład nieczyste podciąganie, zbyt głębokie i losowe wibrowanie itd.

Także jak dla mnie to o partactwie ze strony Richa po prostu nie ma mowy.
Awatar użytkownika
Dand
Gdańsk Supporter
Gdańsk Supporter
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 2759
Rejestracja: 16 września 2005, o 18:52
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Dand »

Phil zagra na wszystkich koncertach w maju, ciekawe jak sie spisze jak juz sie troche rozegra i przyzwyczai do utworów. Niemniej jednak w czerwcu widze Ryszarda pozbieranego do kupy. Dzis chyba Ottawa więc jutro bedziemy mieli kolejny materiał poglądowy :)
Obrazek
TheRock
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 735
Rejestracja: 21 września 2006, o 14:59
Lokalizacja: Belfast

:(

Post autor: TheRock »

Myślę, że Grzesiu trochę przesadzasz. Chłop zagrał pierwszy oficjalny koncert z zespołem i do tego jeszcze b. dobrze.
Wnioski porównujące go z Richiem, to jak się wkomponuje w zespół, jak długo będzie grał, relacje z resztą zespołu należy odłożyć na później, bo tak naprawdę - raz - nie mamy czerwonego pojęcia co się z Ryśkiem dzieje - dwa - za krótki czas na analizy. Poza tym to co podają media może się w znacznej części różnić od rzeczywistości. Tak naprawdę niestety g ó w n o wiemy o naszym gitarzyście...

Może to potrwać dłużej, ale może być także tak, że sytuacja niejako jest przemyślana i Phila czeka duża szansa na promocję swego talentu...
...and just only rock...
Awatar użytkownika
Frankie
Administrator
Administrator
Have A Nice Day
Have A Nice Day
Posty: 939
Rejestracja: 16 listopada 2006, o 16:48
Lokalizacja: Łódź

Post autor: Frankie »

Phil X to bardzo dobry gitarzysta. Co prawda o tym jak wkomponował się w zespół rzeczywiście będzie można powiedzieć coś więcej dopiero po kilku koncertach, gdy na dobre "się rozegra". Oczywiście, tak jak tu już wcześniej pisaliście - Bon Jovi bez Sambory to nie ten sam zespół. Jest to zauważalne po obejrzeniu filmików z Jazz Fest. Jednak trzeba pamiętać, że każdy gitarzysta ma swój własny, unikalny styl i dlatego tak trudno ich zastąpić. Wyobrażacie sobie Aeorsmith bez Perryego, stare GunsNRoses bez Slasha, Queen bez Briana Maya? Nawet, gdyby na zastępstwo zamiast Phila X zagrał Santana to i tak nie byłoby to samo, być może ciekawe, nowe, świeże spojrzenie, jednak nie takie samo jak technika gry i styl Sambory. Dlatego trzymajmy kciuki za powrót do formy Richa i kibicujmy także Philowi X, który dostał kolejną znakomitą szansę na zaprezentowanie swoich nieprzeciętnych umiejętności.
Everybody lies...but not about June 19th 2013, PGE Arena Gdansk and July 12th 2019, PGE Narodowy, Warsaw!!!
Sam Bora

Post autor: Sam Bora »

Bon Jovi to zespół, który od dawna potrzebuje transfuzji. Głównie dlatego, że nie ma zasadniczej różnicy między Jon Bon Jovi solo i Bon Jovi (Rock)Band. Monopol Jona jest zdecydowanie nie do zniesienia. To jego wywaliłbym z zespołu :D Richie to chłop , którego nie da się nie lubić, choć w gruncie rzeczy (bynajmniej dla mnie) gitarzysta dość średni i przewidywalny... Słuchając choćby albumu Undiscovered... i porównując materiał z dokonaniami jego macierzystego zespołu odnoszę wrażenie , że Sambora męczy się w Bon Jovi. Cholera, gość ma już swoje lata, wyrobioną markę/nazwisko i bez dwóch zdań kupę zielonych na koncie. Czego więcej chcieć. Może lepiej zakończyć trwającą już niemal dwie dekady farsę i grać muzykę tylko dla muzyki?
Witek
Little Bit Of Soul
Little Bit Of Soul
Posty: 19
Rejestracja: 6 listopada 2005, o 13:33
Lokalizacja: Katowice
Kontakt:

Post autor: Witek »

Może lepiej zakończyć trwającą już niemal dwie dekady farsę i grać muzykę tylko dla muzyki?
Fajnie by było na teraz w ogóle zacząć grać cokolwiek, ale ogólnie zgadzam się, Ryszard ma nam sporo do pokazania i bardziej czekam na cokolwiek solo od Niego niż na nowy album BJ
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dyskusja ogólna”