KondZik pisze:Jeszcze raz tego słucham... No jest popowo, to skrobanie w zwrotce Richiego za ubogie, jak nie bedzie tych przejść komputerowych Shanksa i te wstawki Richiego będzie bardziej słychać i solo to mogą to live obronić. Serio tak uważam. 26 stycznia zobaczymy
Chyba 19 czerwca ;P
A swoją droga co jest 26 stycznia ;>??
[ Dodano: 2013-01-09, 22:52 ]
Milla pisze:Dand, To samo pomyślałam... skoro są great songs na płycie to dlaczego wypuszczają BWC na singiel? jeśli to jest tak samo great jak reszta to super
WWBTFollow nie ma swojej kopi na The Circle. Raczej pozostałe piosenki mają inne klimaty niż singiel.
KondZik pisze:Jeszcze raz tego słucham... No jest popowo, to skrobanie w zwrotce Richiego za ubogie, jak nie bedzie tych przejść komputerowych Shanksa i te wstawki Richiego będzie bardziej słychać i solo to mogą to live obronić. Serio tak uważam. 26 stycznia zobaczymy
Chyba 19 czerwca ;P
A swoją droga co jest 26 stycznia ;>??
[ Dodano: 2013-01-09, 22:52 ]
Milla pisze:Dand, To samo pomyślałam... skoro są great songs na płycie to dlaczego wypuszczają BWC na singiel? jeśli to jest tak samo great jak reszta to super
WWBTFollow nie ma swojej kopi na The Circle. Raczej pozostałe piosenki mają inne klimaty niż singiel.
"Już 26 stycznia, czyli na 2 miesiące przed premierą nowego albumu, w Stuttgarcie odbędzie się koncert, na którym zespół Bon Jovi zaprezentuje utwory z nadchodzącej płyty "What About Now?"." cytując z newsa
A Adi masz racje z tym że to dziwny kawałek. <uścisk ręki
Bardzo ale to bardzo chce usłyszeć to live. I wtedy będe dużo wiedział.
Odnośnie premierowego materiału zblazowanych gwiazdorów z New Jersey należało by wspomnieć, iż tradycji stało się za dość. W artykułach dotyczących najbardziej oczekiwanych albumów tego roku próżno szukać "What About Now" Bon Jovi... Zresztą po takiej zapowiedzi.
Osobiście dużo się spodziewam po nowym Pearl Jamie... Wszak "Backspacer" był świetnym powrotem do formy. Pojawi się też nowy walec "Alicji w Łańcuchach", a także Queens of the Stone Age. Jeśli poziomem dorówna "Lullabies to Paralyze" będzie dobrze. Zresztą zespół będzie gwiazdą tegorocznego Openera. Coś nowego planuja wypuścić także... Black Sabbath. To bedzie dobry ro(c)k. Może Slayer coś "dorzuci"...
Ciekaw jestem nowych wypocin Bon Jovi. Ile zgranych na milion sposobów akordów tym razem zafundują odbiorcy? Kto wie, może pojawia się nawet jakieś riffy? Swoją droga - Because We Can idealnie nadaje sie na hymn jakiegos przedszkola. Cymbałki, jednostajny rytm. Już widzę Jona śpiewajacego i odgrywającego jedną ze swoich scenek rodzajowych. Zwyczajnie padaka. Naturalnie smuci mnie fakt, że zakup przyszłego dziecka kowbojów z NJ wcale nie jest dla mnie taki oczywisty. Nie zrozumcie mnie źle. Tutaj nie chodzi o narzekanie, a jedynie o to, że już nie rozumiem tego zespołu. Gdzieś te nasze drogi się rozeszły. Chyba się starzeję.
Z tych wszystkich odgrzewanych dań serwowanych nam przez BJ od ładnych paru lat, ten kotlecik smakuje mi chyba najbardziej. Sposób przyrządzenia NIEGODNY LEGENDY ROCKA, ale to kwestia przyzwyczajenia. Nie rozumiem tylko jednego. Dlaczego Jon po raz kolejny nie chce być pszczołą w ulu? Może gdyby w końcu zaczął zapier.... jak cała reszta, to coś by z tego było. Niech ktoś zinterpretuje dla mnie ten tekst, bo ja nie ogarniam...
10 czerwca 2006 - Milton Keynes
11 czerwca 2006 - Milton Keynes
25 maj 2008 - Lipsk
28 maj 2008 - Hamburg
3 czerwca 2008 - Frankfurt
8 czerwca 2010 - Londyn
10 czerwca 2011-Drezno
25 czerwca 2011-Londyn
19 czerwca 2013 - GDANSK
21 czerwca 2019 - WEMBLEY
12 lipca 2019 - Warszawa
Loading... please wait...
Sorry, your time has expired.
Sam Bora, pozwolę sobie przyznać Ci rację... Starzejesz się... ;-)
Dobra, nie chodzi tu o starzenie, a o upływ czasu. Dla Ciebie wrzucenie w odtwarzacz czy puszczenie z mp-trójki "Runaway" to kwestia 3 sekund. Puszczasz play, słuchasz, przenosisz się 30 lat do tyłu i nie myślisz o tym, ile minęło... Chcesz/żądasz - dostajesz... Czym takie śpiewanie byłoby dla Bon Jovi, albo dla Jona?
Kim on był w 1983 a kim jest w 2013? Kim Ty byłeś 10-15 lat temu i ile z tamtego Ciebie zostało? Może się ożeniłeś? Może masz dzieci? Może masz kogoś, dla kogo jesteś autorytetem, żywycielem...
Piszesz o Black Sabbath - OK. Ostatnią płytę wydali 18 lat temu. Co robili przez ten okres? Ile wydali przez ten czas BJ? Zresztą co to za porównanie - przecież od zawsze te kapele miały zupełnie inny styl... Podobnie z resztą... Zespoły, któych nie ma i których "come back" jest jedynie epizodem, o którym będą pamiętać tylko najwięksi fani sprzed lat. Spójrz na to forum. Średnia wieku koło 30-tki i to tylko dlatego, że część użytkowników ją zawyża... Ile jest nastolatków? Ile % nastolatków po pierwszym takcie rozpozna It's My Life czy LOAP, a ile potrafi wymienić choć jeden utwór Pearl Jam?
30 lat... Ta sama, normalna żona, dzieci. W miarę normalne życie... Kurde - facet jak ja! W 1983 jeździł pewnie zdezelowanym cadillac'iem, nie trzeźwiał przez miesiąc i nie było dla niego ważne gdzies się obudzi, byle tyłek nie bolał... ;-) Kiedyś zabawa na maksa, dziś priorytety są inne... Ja lat temu 10 (inna skala) jako student jeździłem przeważnie na oparach benzyny, czymś co z grubsza przypominało samochód. Dziś mam sentyment do tamtego auta, ale chcę wiedzieć, że jak wsiądę z 3-letnią córeczką do samochodu to nie ja, ale ONA wysiądzie zadowolona, że będzie bezpieczna, że nie staniemy na poboczu po drodze, że jak się coś stanie to auto ją ochroni. Ważniejsze jest dla mnie, by jeździć autem bezpiecznym niż mieć 7s do setki. Kiedyś w dni wolne wstawałem ok. 13:00... Dziś chcę wstać o 7:30, żeby się pobawić z Natalką, żeby widzieć jej uśmiech... Ważniejsze jest dla mnie być z córką. Jestem o 10 lat bardziej odpowiedzialny... A Ty wymagasz od Jona żeby dalej miał 20 lat... Nie bardzo... :/
Co jest dla mnie najważniejsze w Bon Jovi?
- to, że ciągle widać po nich radość z tego, co robią.
- to, że zawsze mogę się w myślach cofnąć 20 lat i puścić sobie Blaze of Glory
- to, że teksty sprzed 15 lat są dalej aktualne.
- to, że na każdej płycie znajdę 4-5 utworów, w których się zakocham... (Owszem, na These Days może były 3 utwory, które do mnie nie przemawiają, a na The Circle takich utworów było 9, ale w zasadzie też nie słucham 7800 Farenheit, bo tam proporcja jest podobna, choć dzieli je jakieś 25 lat...)
Zestaw Jona z większością muzyków z lat 80-tych i 90-tych. Z iloma z nich chciałbyś siebie porównać? Kapele dawno się porozpadały, często mają połowe młodsze "żony", każde z dzieci ma inną matkę, a używki są stałą częścią menu. Gdyby któryś z nich miał być moim sąsiadem bez wahania wskazałbym Jona - bo jest normalny.
Pomyśl, co jest teraz najważniejsze dla Jona? Autorytet u Ciebie? Popularność? Sprzedaż? Nie bardzo. On od 25 lat może żyć z tantiemów. Nigdy nie udawał Stevena Tylera czy Ozzy'ego i nigdy nimi nie będzie. Zresztą. Nie wierzę, że chciałby być dla swoich dzieci takim przykładem. Weź to pod uwagę...
BWC jest wg mnie dużo lepsze niż można się było spodziewać. Tylko, kilka rzeczy sobie uświadommy... Po pierwsze lata 80-te się skończyły 24 lata temu... Ciężko jest porównywać nawet Keep The Faith z New Jersey, bo to są różne albumy. NJ stworzone jest wraźnie przez młodego, beztroskiego człowieka, podczas gdy w KTF już widać dojrzałość. KTF można spokojnie zestawić z These Days. Crush poszedł lekko w "złą" stronę, ale oddawał nastroje tamtych czasów i zapowiedział, że Bon Jovi nabierają do siebie i do fanów dystansu. Wylansował też jeden z najpopularniejszych ich utworów. Potem Bounce, który wyszedł nie w porę i TLFR... Eksperyment na sobie. Dla mnie super sprawa, bo wydane dla żartu i dla fanów - mi się kilka wersji z TLFR podoba bardziej niż oryginały. Myślę, że najbardziej zamieszał boxset. Fani dostali piosenki z całego 20-letniego okresu i zgłupieli.. ;-) Są "nowe" utwory, które czasem brzmią jak te z BJ, 7800F czy z NJ. Tylko to były utwory z tamtych czasów, a nie nowe... I teraz odnosimy nowe albumy do bytu, który nie powinien był powstać...
Myślę, że BWC jest lepsza niż Who Says..., We Weren't Born..., nie bardzo odstaje od np. Someday I'll be Saturday Night. Owszem - jest może za bardzo melodyjne i mdłe, za mało rockowe, ale... Gdyby dziś wydali płytę taką jak NJ, to nie odniosłaby sukcesu. Kilku "starych dziadków" obwieściłoby w mediach, że wrócił Jon Bon Jovi, może część fanów kupiłaby płytę z ciekawości i sentymentu i nawet parę razy by posłuchała... Niestety dziś chcąc coś znaczyć w świecie muzyki nie można walczyć z duchami poległych towarzyszy, trzeba walczyć z realnymi wrogami - Rihanną, Justinem Bieberem i PSY-m. Jon to wie i ma świadomość, że nie jest bez szans. Trzeba tylko wytoczyć odpowiednie działa. Dla mnie w BWC słychać Jona, czuć Bon Jovi w tekście... Mam nadzieję, że swoje atuty w tej piosence znajdą też połowę młodsi ode mnie, bo potencjał jest!
Mam wrażenie, że duża część z Was chętnie wytoczyłaby na pole bitwy kawalerię... To takie polskie... Co z tego, że koń jest żywy, a ta metalowa puszka nie ma duszy... Co z tego, że jesteśmy ambitni... W 1940 też się Niemcy cieszyli z ambicji Polaków, jak już się po nich Hitler przejechał...
Tu nie ma czasu na ambicję - tu jest wojna, a ambitnych szybko przykryje 6 stóp ziemi...
GP, albo źle to interpretuję, albo jest w twoim poście sprzeczność. Skoro
GP pisze:Pomyśl, co jest teraz najważniejsze dla Jona? Autorytet u Ciebie? Popularność? Sprzedaż? Nie bardzo. On od 25 lat może żyć z tantiemów.
to po co
GP pisze: Niestety dziś chcąc coś znaczyć w świecie muzyki nie można walczyć z duchami poległych towarzyszy, trzeba walczyć z realnymi wrogami - Rihanną, Justinem Bieberem i PSY-m. Jon to wie i ma świadomość, że nie jest bez szan
Jon ma ogrom fanów i wielu z nich bardziej cieszyłoby się z tego, gdyby wydawał w swoim stylu, a nie próbował się z kimś tłuc.
02.03.2008 - Philadelphia
24.03.2010 - Philadelphia
19.06.2013 - GDAŃSK
Gdyby któryś z nich miał być moim sąsiadem bez wahania wskazałbym Jona - bo jest normalny.
skąd ludzie tak dobrze znają prywatnie Jona ja nigdy z nim słowa nie zamieniłem i cieżko by mi sie było wypowiadać jaki ktoś jest prywatnie, czy jest normalny czy nie (chociaz to pojecie względne). Ja myśle ze całe Bon Jovi (czyli 90 % Jon, 9% Rysiek, 1% "Daewoo" TICO, 1% "koscielny" David) mają troche tajemniczości w życiu prywatnym.
sorki za OT ale troche mnie irytują wypowiedzi na temat cech charakteru czy normalności ludzi z TV, CD, DVD. My ich nigdy nie poznamy i nie dowiemy sie jacy są naprawde, moze nawet lepiej nie wiedziec
GP w paru kwestiach mógłbym sie z Tobą zgodzić. W paru. Życie osobiste - Twoje, oczywiście - to odrębna sprawa, która nie ma tutaj większego znaczenia. Podobnie jak moje. Cały czas chodzi JEDYNIE o muzykę i o nas.
Co do tantiemów... Kiepski argument, ponieważ taki Ozzy, Iommi, Blackmore, Gillan, Page czy Plant z tantiemów moga życ od 4 dekad. Płyty nagrywają co 10-15 lat. Status mają jaki maja ale... chyba nie podważysz opinii, że w środowisku muzycznym (nie tylko rockowym) takie nieistniejące Led Zeppelin albo toksyczni Stonesi cieszą się większym szacunkiem niż producenci plastikpopu z New Jersey. Bon Jovi takiego statusu nigdy się nie doczekają.
Niby Bon Jovi chce być jak Mick Jagger. Od paru lat Jon bardziej kojarzy mi się z tandetnymi prezenterami telewizyjnymi z programów typu "Jaka to melodia?" czy inne "Talenty". Ewentualnie z wodzirejem pokroju Krzysztof Tyniec - niezapomniany Królik Bugs.
Czy Jon jest normalny? Bo ja wiem. To tylko postać z kolorej prasy.POZDRAWIAM
Mnie tylko bawi jedna rzecz - kilka razy przewinęło się tu określenie w stylu "to takie polskie" odnośnie do narzekania na nową piosenkę. Panie i panowie, polecam wizytę na JoviTalku, gdzie Polaków udziela się może z 4-5 (w tym ja i Adrian) i zobaczycie, jakie opinie ludzi z całego świata przeważają. Fani oczekiwali piosenki z przytupem, dostali coś innego... po 3 dniach od premiery jestem już do tego brzmienia przyzwyczajony, nawet mi się w miarę podoba, ale jednak z pewnym uczuciem niedosytu czekam na nową płytę - bo cały czas wierzę, że ten zespół potrafi zagrać ostro i mam nadzieję na choć 2-3 naprawdę mocne piosenki
*** "these days all we got is hope, we got redemption and we got forgiveness. And we got one more thing - we got us these days..." - Richie Sambora, 29-10-2007
Ja tam bym Jona za sąsiada nie chciał mieć bo wg mnie to niezly skuczybyk. To,że sie udziela charytatywnie to jedna sprawa ok, chwalmy, ale z charakteru to arogant przeswiadczony o swojej wielkosci nie przyjmujący nic słów krytyki. Zreszta, mieliśmy tego przykład z dwa lata temu jak pokazał na koncercie fucka jednej ze swoich najwierniejszych fanek.
Co do określeń - "to takie polskie... " to już skończcie naprawde bo sie chce rzygać. Widze,że według takich ludzi to powinniśmy Jona lizać po fiucie a jak nie, to jesteśmy "polaczki". Żenada.
A jeśli jeszcze rozmawiamy o Because we Can to...bardzo mi sie podoba xD Oczywiście odrzuciłem wszystko co oczekiwałem od tego zespołu, ba, nawet chyba przestałem ich traktować jako zespół rockowy. Gdy juz uzmysłowiłem sobie,że moim ulubionym ( czy po tym rozmyślaniu - jednym z ulubionych obecnie ) zespołem jest zespół w głównej mierze popowy (jesli chodzi o wydawanie muzyki bo bronią rockową dusze na koncertach) to zmieniłem spojrzenie na Because we can. Jest optymistyczna,świeża, fajne zwrotki i refren a ,że muzycznie prostota ? Tego można sie od zespołów popowych nijako spodziewać.
Dand pisze:
Co do określeń - "to takie polskie... " to już skończcie naprawde bo sie chce rzygać. Widze,że według takich ludzi to powinniśmy Jona lizać po fiucie a jak nie, to jesteśmy "polaczki". Żenada.
Zgadzam się co do meritum. A już najgorzej jest jak ktoś kto słabo lub wcale nie identyfikuje się z Polską mówi "My Polacy jesteśmy ble" itp. Niech każdy mówi za siebie.
Skoro już zahaczyliśmy o ten temat, to przy okazji mogę się przyznać do tego, że oceniając Jona po tym jak go "znam" z mediów to prędzej oczekiwałbym tego, że się z tym człowiekiem nie polubię, niż tego, żebym się z nim dogadywał Można to wręcz obrać w odważniejsze słowa - "Nie lubię Jona".
I owszem, mam zupełnie inne zdanie o Rychu Ale jak już słusznie zauważono - to są tylko pozory, kompletnej prawdy o nich nigdy się nie dowiemy
Sam Bora pisze:GPchyba nie podważysz opinii, że w środowisku muzycznym (nie tylko rockowym) takie nieistniejące Led Zeppelin albo toksyczni Stonesi cieszą się większym szacunkiem niż producenci plastikpopu z New Jersey. Bon Jovi takiego statusu nigdy się nie doczekają.
Niby Bon Jovi chce być jak Mick Jagger. Od paru lat Jon bardziej kojarzy mi się z tandetnymi prezenterami telewizyjnymi z programów typu "Jaka to melodia?" czy inne "Talenty". Ewentualnie z wodzirejem pokroju Krzysztof Tyniec - niezapomniany Królik Bugs.
A czy Bon Jovi mieli kiedykolwiek SZANSE na dobry status ze swoją twórczośćią?
Pop Metalowe piosenki z SWW, NJ określane jako pioseneczki o dupie Marynie.. czy one budziły ogólny szacunek?? No chyba nie dziś pojawiały się określenia typu "najstarszy boysband" świata. Mam artykuł sprzed wydania Crusha, gdzie padają takie słowa.
Czy nienawiść np muzyków Metalliki do Bon Jovi w latach 80tych dobitnie nie pokazuje statusu zespołu w tamtym czasie. Ktoś z nich miał gitare na której był napis "Kill Bon Jovi".
Przecież w latach 80 zespoły typu Bon Jovi, Europe, Cinderella to było dno muzyczne zniżające muzykę metalową do poziomu dna.
Stąd określenia typu Pop Metal, Pudel Medal czy Hair Metal.
Powiecie, że KTF i TD budowały ich status?
To dlaczego oba te albumy maja niższe oceny przez takie popularne magazyny jak min Rolling Stones niż Crush czy Lost Highway?? Wtedy te albumy nie budowały ich statusu wogóle.
Ckliwe ballady w stylu BORoses, Always czy TAALSong powodowały, że fanów rocka ogarniał szacunek i podziw dla tego zespołu?? Wokalista The Darkness ostatnio w wywiadzie powiedział, że jakby był naiwny to pisałby piosenki o tytułach typu "Bed Of Roses", ale takie bajki już Bon Jovi zarezerwowało.
Wystarczy też wspomnieć jak w Beavis naśmiewano się z klipu In These Arms i Jona słodkiego wyglądu. To nie śiwadczy o szacunku
Owszem generalnie gdyby nagrywali albumy w stylu NJersey pewnie mogliby liczyć na większy szacunek wśród fanów rocka, a przede wszystkim was. Jednak to dalej byłby w powszechnej opinii śmieszny, pop metalowy zespół, śpiewający dla gorących 15tek, z ładnymi buziami, tandetnymi pedalskimi ciuchami grającymi muzykę dla fryzjerów jak to Wojewózki kiedyś określił. Leszczyński nazwał KTFaith pójściem w stronę country. Możecie ich lubić lub nie, ale to są powszechne opinie wśród znawców rocka i fanów.
Przecież SWW, NJ dostali dobre opinie dopiero po czasie i doceniając nie wartość artystyczną a sukces i umiejętność trafienia do dużej liczby odbiorców.
Because We Can dzisiaj jest tak samo śmiesznym utworem, jak Bed Of Roses/ITArms w dobie grunge, TAALSong/SFTPain w dobie muzyki brit pop, czy Bad Name/I'll Be There For You w dobie surowego metalu.
Dlatego zastanawiam się kiedy i gdzie BJ mieli szansę na szacunek równy Stonesom? Bo chyba musieliby wywalić 99% swojej twórczości, aby na coś takiego liczyć. Może wtedy i Sambora pojawiałby się jako jeden z 500 najlepszych gitarzystów w historii rocka.
zobaczycie, jakie opinie ludzi z całego świata przeważają. Fani oczekiwali piosenki z przytupem, dostali coś innego... po 3 dniach od premiery jestem już do tego brzmienia przyzwyczajony, nawet mi się w miarę podoba, ale jednak z pewnym uczuciem niedosytu czekam na nową płytę - bo cały czas wierzę, że ten zespół potrafi zagrać ostro i mam nadzieję na choć 2-3 naprawdę mocne piosenki
Nasze oczekiwania zabiły radość z nowego utworu.
Średnia na DC jest chyba około 6-7/10 i jak na tamto forum i taką produkcję, oczekiwania to jest całkiem dobra średnia
Adrian pisze:Średnia na DC jest chyba około 6-7/10 i jak na tamto forum i taką produkcję, oczekiwania to jest całkiem dobra średnia
Nie wiem czy specjalnie chcesz zmanipulować tą oceną czy robiłeś to na oko ale chyba po raz drugi podajesz coś co nie jest prawdą.
Obliczyłem - średnia ocena to 5,5.