"Żyj i daj żyć innym"
p.s. Koala to nie miś choć tak się na niego mówi potocznie. To torbacz.
Moderatorzy: Adm's Team, Mod's Team
Tak naprawdę gitarzystą prowadzącym w Linkin Park jest Brad Delson. Shinoda jest tylko gitarzystą rytmicznym.myszorkowa pisze:To, że ich nie lubisz nie znaczy, że musisz ich obrażać.
Nie wiem jak się nazywa gitarzysta Linkin Park ani na jakim modelu gitary gra. Nie jestem ich fanką. Ze składu znam tylko Mike'a Shinode i Chestera obaj grają na gitarze
Czlowiek, ale wiesz, ze wszystkie te zarzuty do Linkin Park tak naprawde pasuja idealnie i do Bon Jovi? Znaczy ja sie domyslam, ze generalnie jako taki przeciwnik komerchy, wygladzenia brzmienia i kawalkow o milosci nie jestes fanem Bon Jovi, ale, biorac pod uwage Twoja obecnosc na tym forum zakladam, ze cos Cie jenak w tworczosci tej kapeli ruszylo. Opowiedz zatem, jak tu trafiles, lub ewentualnie, jak zostales fanem. Jestem naprawde ciekawGeminiman019 pisze:Moja nieprzychylna postawa wobec Linkin Park wynika z tego, że według mnie są zbyt uładzeni, w odróżnieniu od niepokornego Korna czy Limp Bizkit. Jonathan Davis czy Fred Durst naprawdę potrafią rzucać mięsem na lewo i na prawo. Jak ktoś zbytnio łagodzi swoje brzmienie czy język, tak by się spodobać rozgłośniom radiowym, bardzo dużo traci w moich oczach. Jeżeli wokalista używa wulgarnego i ostrego słownictwa w swoich utworach, to według mnie ma jaja. Dosyć mdłych i wygładzonych piosenek o miłości
Jeśli chodzi o Bon Jovi, to preferuję okres przed wydaniem płyty Crush. Czyli do wydania singla Real Life z 1999 roku, który promował film EdTV. Nie lubię Linkin Park także dlatego, że są oni dzisiaj za bardzo hapjowani (hype to termin popkulturowy oznaczający coś nachalnie reklamowanego i promowanego w mediach). Oprócz nachalnej promocji Linkin Park, równocześnie wkurza mnie też kompletne lekceważenie Korna i Limp Bizkit. Zespoły Johathana Davisa i Freda Dursta są dużo ważniejsze dla nu-metalu, niż kapela Chestera Benningtona (między innymi że oraz obie kapele wydały pierwsze albumy przed rokiem 2000 oraz członkowie obu zespołów współpracowali ze sobą). Członkowie Korna i Limp Bikzit to po prostu grupa dobrych kumpli. To że Linkin Park odniósł największy sukces komercyjny ze wszystkich kapel nu-metalowych, automatycznie nie oznacza że jest najlepszy. Naprawdę myślicie że sukces komercyjny zawsze idzie w parze z poziomem artystycznym? Zapamiętajcie raz na zawsze: nigdy nie wolno oceniać jakiegokolwiek zespołu pod kątem sukcesu komercyjnego, ponieważ masa chłonie jedynie rzeczy ugładzone i przyjemne, oraz nie trawi ostrych i agresywnych. Masz jednak racje że Linkin Park to nu-metalowy odpowiednik Bon Jovi.ZB pisze:Czlowiek, ale wiesz, ze wszystkie te zarzuty do Linkin Park tak naprawde pasuja idealnie i do Bon Jovi? Znaczy ja sie domyslam, ze generalnie jako taki przeciwnik komerchy, wygladzenia brzmienia i kawalkow o milosci nie jestes fanem Bon Jovi, ale, biorac pod uwage Twoja obecnosc na tym forum zakladam, ze cos Cie jenak w tworczosci tej kapeli ruszylo. Opowiedz zatem, jak tu trafiles, lub ewentualnie, jak zostales fanem. Jestem naprawde ciekawGeminiman019 pisze:Moja nieprzychylna postawa wobec Linkin Park wynika z tego, że według mnie są zbyt uładzeni, w odróżnieniu od niepokornego Korna czy Limp Bizkit. Jonathan Davis czy Fred Durst naprawdę potrafią rzucać mięsem na lewo i na prawo. Jak ktoś zbytnio łagodzi swoje brzmienie czy język, tak by się spodobać rozgłośniom radiowym, bardzo dużo traci w moich oczach. Jeżeli wokalista używa wulgarnego i ostrego słownictwa w swoich utworach, to według mnie ma jaja. Dosyć mdłych i wygładzonych piosenek o miłości